Wpis z mikrobloga

Oddział Leczenia Nerwic – Day 4
Ten raport będzie dłuższy ze względu na imprezkę wieczorną, sry że tak późno ale bez relacji z impry raport byłby wręcz pusty, więc zdecydowałem się od razu zamieścić relację z niej.

Dzień ogólnie jak codzień na oddziale. Śniadanko, gimnastyka, ruch i psychoterapia indywidualna z ordynejtorem nt. Wczorajszego psychorysunku. Powiedziałem mu, że boje sie odrzucenia za bycie innym niż większość normików, że sram po gaciach na widok swojego potknięcia i odpowiedzialności za czyny, przez co nie umiem się bronić i jestem wrażliwym popychadłem. Facet jest naprawdę w porządku, dobrze mi się z nim gada. Powiedział mi na to - „Posłuchaj anon, staraj się być sobą. Ja cię doskonale rozumiem. Wszyscy teraz zapatrzeni w gówniane wzorce z internetu, każdy goni za kasą, wszyscy chcą się podlizać idolom. Musisz jakoś zacisnąć zęby i się odnaleźć w tym świecie. Ja sam już go nie rozumiem, jestem starszej daty i uważam, że się nowemu pokoleniu w głowach poprzewracało. Staraj się jakoś dostosować, bo jak będziesz poza społeczeństwem to tylko tracisz poczucie wartości”. Normalnie jakbym Jaglaka słyszał. A od następnego tygodnia mam mieć rozmowy z innym lekarzem bo się poskarżyłem na tego babsztyla co ostatnio o nim pisałem.
Dalej dzionek płynął jak z grzywki. Obiad, konsolka i pomoc przy imprezie. Razem z kilkoma chłopakami pomagaliśmy nosić krzesła, stoliczki i inne klamoty, zaś dziewczyny dekorowały salę i urządzały – jak to one.

Była gruba impra z Rysiem... Och #!$%@?, czuje się mocno ztyrany. Ilość endorfin oraz stresu jaką zażył mój mózg minionego wieczora przewyższyła z nawiązką dawkę aplikowaną mi przez życie w ostatnich 10 latach. Dość napisać, że ostatnią moją imprą był... bal piżamowy w 3 podstbazie. Unikałem domówek, studniówek i innych balów, a nawet wigilii klasowych. Przez 6 lat gimby i licbazy byłem praktycznie odizolowany od rówieśników przez nauczanie indywidualne. Żal mogę mieć tylko do siebie, ale gdybym się na nie nie zgodził to pewnie nie skończyłbym szkoły. No i w sumie #!$%@? mi to daje, bo na studia nie mam kasy, praktyki żadnej poza układaniem towaru w Biedrze, jestem śmieciem na rynku pracy...

Ale zostawiam swoje przeszłe rozterki za sobą i przechodzę do segmentu, który wszystkich ciekawi – bajlando w psychiatryku. Przywdziałem najlepszą koszulę z Reserved, poperfumowałem się Playboyem i poszedłem w bój.
Mała ciekawostka - każdy z pacjentów, który zadeklarował przyjście mógł wybrać jeden track na playliste, która będzie leciała. Warunek – nie mógł być wulgarny (nie mogło być polskich wulgaryzmów jak się okazało, bo kolega wybrał utwór Eminema i go dopuszczono). Ja wziąłem jeden z moich ulubionych tracków imprezowych od Davida Tavare (nuta w linku).

Dobrze miraski, do meritum. Na imprezie wiele osób się nie zjawiło. Głównie spośród chłopaków, trudno się temu dziwić. Ale dziewczyny przyszły niemal wszystkie – w końcu prawie żadna nie chorowała na jakieś fobie tylko na zaburzenia żywieniowe.

Serwowano drinki pomarańczowe, niestety bez alkoholu. Nawet dobre, ale bez tego kopnięcia spiritusu smakowały jak soczek. Podbiłem do ordynatora (który wbił na chwile zapytać się jak sie bawimy), czy nie mają gdzieś na oddziale procentów (wiedziałem że nie mają, ale chciałem tak żartobliwie zagaić, by podbić sobie pewność siebie), a on odparł coś w stylu „Wiem, że bez piwka to stypa nie impreza, ale jesteś w wariatkowie, gdzie ja ci alkohol załatwię?”.

Z takich atrakcji to można było ze sobą smartfona zabrać, więc niektóre laski zaczęły o Instagramie rozmawiać, jakieś fotki robić itd. Ja usiadłem z dwoma normikami przy stole i zaczęliśmy rozmawiać o swoich pasjach, gadka nawet spoko poszła. Później temat zszedł na dziewczyny. 11 różnych różowych było na imprezce, tylko 5 chłopaków łącznie z nami, z czego dwoje pozostałych to nieliczące się ulańce przymulające chyba o jakiś gierkach. Postanowiliśmy więc spróbować do jakichś loszek zagadać. Praktycznie wszystkie z tych 11 było co najmniej 6/10, a większość notowałem na 8/10, odejmując punkty głównie za chudość i brak cycków.

Pierwszy normik (imiennie bym nazywał, ale jest RODO) wybrał blondynę, jedną z tych co siedziały w kółku instagramerek. „Już mu współczuję” – pomyślałem. Ja dostałem pietra i ataku gorąca, więc zrezygnowałem z podbojów, a poza tym nie widziałem odpowiedniej panny dla siebie. Drugi normik podbił do cichej szarej myszki w krótkich czarnych włosach, która siedziała z koleżanką. Ten to dobrze wybrał.

No i cóż, sączyłem drina i tak siedziałem sam jak kołek z 15 minut. Już mnie pomału zaczynały stany nerwicowe brać, nikt do mnie nie podbijał, już chciałem to #!$%@?ąć i iść do pokoju (mój współlokator jak pewnie się domyślacie nie przyszedł na imprę).

Już miałem się zbierać do wyjścia, aż tu nagle na salę weszła ONA – ruda piękność z poprzedniego raportu. Przyszła z ulaną koleżanką 3/10 i usiadła na końcu Sali, biorąc przy okazji szklankę wody przy wejściu. Miała piękną niebieską subtelną sukienkę.

Wiedziałem, że to moja szansa. Zebrałem się, otrzepałem koszulę, wziąłem głęboki oddech i wstałem od stolika. W głowie milion myśli i pomysłów na rozpoczęcie rozmowy, wątpliwości, że przecież wyjdę na kompletnego debila, po co ja to robię itd. Ale #!$%@?, powiedziałem sobie teraz albo nigdy i podbiłem.

Ja cały czerwony, ale płynnie gadałem. Poszedł small talk typu „Cześć, jednak przyszłaś na imprezę”. Wcześniej zamieniłem z nią dwa słowa na stołówce na jednej z kolacji, więc mnie kojarzyła ciutkę lepiej niż randomowego pacjenta. Pozwoliła się dosiąść. Jej ulana koleżanka w okularach po chwili się ulotniła, to akurat jedna z niewielu dziewczyn będących tutaj z powodu nerwicy lękowej. No i poszło, ale na początku było niezręcznie i drętwo. Na całe szczęście to rudziałke podtrzymywała rozmowę, zadając pytania typu „coś ty taki czerwony, wyglądasz jak burak co urwał się z pola”. Całe szczęście zamieniłem ten soft pocisk w śmiech, kontrując „a ty lisico chyba z lasu uciekłaś przed kłusownikami”. Pomyślałem „anon, ty skończony debilu, jesteś #!$%@?”, ale o dziwo ruda się zaśmiała. Uff. Przeszliśmy sprawnie do normalnej rozmowy, ja gorący jak lawa z buzującymi hormonami, ona uciekała wzrokiem na szklankę z wodą i słała subtelne uśmiechy.
Rozmawialiśmy o swoich zainteresowaniach. Ona pasjonuje się biologią, planuje studia w tym kierunku ale musi się wyleczyć z jadłowstrętu. Waży 44 kilo z hakiem i ma ok. 175 wzrostu. Ja opowiedziałem jej o swoim zamiłowaniu do dziennikarstwa, drugiej pracy w redakcji internetowej (która jest o niebo ciekawsza od mojego głównego miejsca zatrudnienia w Biedrze).

Po kilku minutach rozmowy w moim głosie był już pełen luz - napięcie i gorąco odeszło. Ja #!$%@?, nie moge uwierzyć, że po 4 dniach na oddziale ja już zacząłem normalnie rozmawiać z rówieśnikami i poznałem jakąś loszkę. #!$%@? kosmos. Ogólnie to przegadaliśmy z godzinę, ja rzuciłem jej kilka komplemencików, ona nie przejawiała znudzenia.
Kątem okiem spojrzałem na salę. Normik co wziął się za szarą myszkę chyba wrócił na tarczy bo siedział sam przy stole. Drugi normik doskonale się bawił, chyba grał z instagramerkami w butelkę czy inną tego typu normicką gierkę. Ja z rudą wyszliśmy z Sali. Trochę się przed nią otworzyłem jeśli chodzi o powody trafienia do szpitala. Okazała mi współczucie, zdawała się rozumieć mój #!$%@? los, a myślałem że zacznie gardzić przegrywem. Ona też o swoich perypetiach opowiedziała. Tak krótko pisząc to miała nieustanną presję w domu na naukę, bo siostra starsza (o 6 lat) prawnik, a ona odstawała bystrością umysłu. Ze stresu i niepowodzeń przed egzaminami i szkołą nie jadła, bo nic nie mogło jej przez gardło przejść. Dobrze ją rozumiałem, gdyż też ze stresu zdarzało mi się nie jadać śniadań/kolacji i wymiotować, przez co schudłem 20 kilo w rok. Ogólnie to dziewczyna się uczyła i zdała maturę z dobrymi wynikami, ale rodzice nie akceptują jej kierunku studiów, uważając za debilny i stawiając za przykład siostrę, która skończyła prawo. Pożarła się z nimi, wyjechała do ciotki i pracowała do tej pory w sklepiku, lecz któregoś dnia zasłabła. No i ciotka jej poradziła, żeby poszła leczyć swój jadłowstręt tutaj na oddziale.

Pochodziliśmy trochę po korytarzu i przed 23 rozeszliśmy się do swoich pokoi. Powiedziała, że jutro po południu możemy wyjść razem do sklepu. Przypomniałem jej jednak, że nie moge jeszcze wychodzić gdyż 4 dzień tu jestem, więc palnęła się w czoło i sie zaśmialiśmy. Powiedziała, że jutro jej starzy przyjeżdżają w odwiedziny i żeby ją zabrać na weekend, ale chyba nie chce jej się jechać, bo ostatnio ich konflikt się zaostrzył. Bąknęła, że woli spędzić czas z ludźmi „z którymi można normalnie o wszystkim porozmawiać”, po czym wysłała mi uśmiech. Ja #!$%@?, co sie dzieje ludzie xDDDD Dodaliśmy się też na fb. Mirkosławy, to chyba początek czegoś większego!

Koniec raportu bo padam na ryj, jest 12 w nocy a jutro o 7 pobudka na gimnastyke i zajęcia.

#naoddzialenerwic #depresja #przegryw #zdrowie #psychika #fobiaspoleczna #nerwicalekowa
mirekzwirek8 - Oddział Leczenia Nerwic – Day 4
Ten raport będzie dłuższy ze względu ...
  • 23
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Wołam przez MirkoListy plusujących ten wpis (87)

Nie chcesz być wołany/a jako plusujący/a? Włącz blokadę na https://mirkolisty.pvu.pl/call lub odezwij się do @IrvinTalvanen

Uważasz, że wołający nadużywa MirkoList? Daj znać @IrvinTalvanen

! @EndriuGolara @jabadabadupka @Cococinel @DiMaria @JohnnyGavlacci @Dupacabra @Greenvidia @CulturalEnrichmentIsNotNice @Mirusek @HeySay @dareqq @drWind @Bartoligni @PatykiemPisane @Falkenberg @c00kier @mopig @TheDamex @michau507 @
  • Odpowiedz
@mirekzwirek8: Szanuję
Ja jutro jestem umówiony na randkę z Tinderówą która okazała się być bardzo wyrozumiałą kobietką. Zmieniam podejście.
Postanowiłem na samym początku wytłumaczyć lasce z czym przyjdzie jej się zmierzyć jeśli chodzi o spotkanie z osobą z ZA. Wyjaśniłem jej co i jak i okazała się bardzo wyrozumiała i dalej chętna do spotkania. Nie wiem jak to wyjdzie ale powiedziała że dzielimy paragony więc nie widzi mnie jako beciaka.
  • Odpowiedz
@mirekzwirek8 fajnie się czyta, powinieneś mieć wiecej plusów. Kojarzę że była (jest?) na wykopie różowa która też wrzucała takie wpisy, były mniej ciekawsze od twoich a i tak miały więcej plusów, ciekawe czemu ( ͡º ͜ʖ͡º)
To 1 wizyta w takim szpitalu czy leczyles się dłużej? Ja sobie nie wyobrażam być taki wygadany, na pewno nic bym nie inicjowal a na tekst o buraku uciekł bym
  • Odpowiedz
@mirekzwirek8: "Wiem, że bez piwka to stypa nie impreza, ale jesteś w wariatkowie, gdzie ja ci alkohol załatwię?" XDDDDD

A tak swoją drogą to dla Twojego dobra radzę się na nic nie napalać. Lisica zwyczajnie jest miła. Wyjdzie i będzie po znajomości ( ͡° ʖ̯ ͡°)
  • Odpowiedz
  • 6
@mirekzwirek8 stary, jesteś w wariatkowie, a w kazdym zdaniu wylewa się pogarda dla "normictwa", którego nie omieszkałeś znaleźć nawet tam. Coś mi tu nie gra. Może zacznij pracę również nad tym?
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@mirekzwirek8: super, że jest w sumie taki pozytyw. Szkoda, że tak często ludzie, którzy nie mają pojęcia o empatii i jakimś normalnym podejściu do człowieka, mają dzieci i je wychowują. I jeszcze żyją w przekonaniu, że je dobrze wychowali i czego możesz nie rozumieć dziecko? Z jednej strony ciśnienie na obecne wzorce jest be i patologiczne dla tych starych, ale jak już oni cisną i ci regularnie, z uporem maniaka
  • Odpowiedz
@mirekzwirek8 widzisz Miras? Mówiłem żebyś atakował do rudej :D Tekst o lisicy był dobry, sam bym lepiej nie wymyślił, czasem jak ci coś przygada to warto inteligentnie pocisnąć w obronie własnej.
Powiedz jej jak pójdzie do sklepu żeby kupiła gumki ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Mirkosławy, to chyba początek czegoś większego!


@mirekzwirek8: OSTROŻNIE ( ͡° ͜ʖ ͡°)

A tak ogólnie, to spokojnie, nie napalaj się. Jak ma wyjśc, to wyjdzie, ona po prostu Cię lubi. Ale to jeszcze długa droga, by cokolwiek - też "po prostu ją lub", niech nie ma Cię za łatwego ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz