Wpis z mikrobloga

konsumpcyjny, hedonistyczny świat uczy nas nieustannej radości i maskowania cierpień, uczy poprawności emocjonalnej objawiającej się tabuizacją smutku. święta religijne, święta okolicznościowe, urodziny, #!$%@?, to wszystko czyni nienaturalnymi rzeczy naturalne jak smutek, indywidualność czy potrzeba samotności (wyszedlwkoncuztegopokoju.jpg). żyjąc w społeczeństwie musisz być zawsze zaangażowany w to wszystko co się w nim dzieje bez względu na to co czujesz i czy ci się chce. dzieje się dużo i zawsze to samo, dozwolone zachowania są wyuczone, niewiele z prawdziwego "ja" możemy tak naprawę pokazać. cykliczność zaspokaja naszą potrzebę życia w społeczeństwie uporządkowanym i zapewniającym bezpieczeństwo, ale pewne wdrukowane zachowania kulturowe czynią z nas wulkany niezrównoważonych emocji. niczym nadpobudliwe dzieci ciągle pragniemy fajerwerków, towarzystwa, bodźców, informacji, dziania się. deprecjonujemy to zwykłe, szare życie w ciszy, z samym sobą i na trzeźwo, a przecież to też życie, nie gorsze, nie lepsze, po prostu życie. maskarady pełne konwencji i udawania, uzależniające nas od endorfin, kumulujące w nas negatywne emocje nieznajdujące ujścia. ucieczka z problemami w używki, wstyd przed smutkiem i ukrywanie go, ale wręcz ekshibicjonistyczne obnażanie się z dziecięcą euforią. dlaczego tylko jedna ze skrajności jest akceptowalna?

zalanie pały jak zwierzę, upstrokatowienie odzienia wymiocinami, wybuchy emocji pod wpływem alko, to wszystko jak najbardziej dopuszczalne, ale spróbuj tylko na trzeźwo powiedzieć, że cię życie uwiera. picie jest przyjemne, bywa dobre, integruje grupę, relaksuje, restartuje, pozwala odreagować, ale zapijanie problemów to pierwszy krok w stronę przepaści. dlaczego świat pełen smutku oducza smutku, bywa fajnie na tym ziemskim padole, ale nie oszukujmy się, bywa częściej źle, a weź komuś powiedz, że źle, to masz zaraz klasyczne "idź pobiegaj" i w ogóle już na ciebie zaczynają krzywo patrzęć. z drugiej strony niekomunikowanie bliskim tego, co leży na wątrobie sprawia, że się dusisz w sobie i dochodzi do różnych dziwnych rzeczy poza twoją kontrolą. może wystarczyłaby odrobina szczerego zainteresowania ze strony bliskich by znaleźć siłę, by poczuć wsparcie, bo przecież nie chodzi o to by rodzina zrozumiała, a by zaakceptowała, tekst w stylu "idź pobiegaj" jest #!$%@? #!$%@? prychnięciem w twarz i zlekceważeniem tego, co czujesz. już sama nie wiem czy bliscy mówią to, bo naprawdę chcą jakoś pomóc czy po prostu zlekceważeniem świadomie odcinają się, tak jest przecież łatwiej. od razu mi się przypomina "Detektyw", gdzie McConaughey opowiada Harrelsonowi o tym jak życie go doświadczyło śmiercią córki itd. i biło od niego nihilizmem w #!$%@?, ale Harrelson grał akurat prostego, wesołego chłopa (taki stoicki Kochan przed śmiercią Urszulki), i on mu na to by przestał #!$%@?ć, bo brzmi mu na chorego #!$%@?, a tak poza tym, to niech przyjdzie na piwo to mu się na pewno polepszy. ¯\(ツ)_/¯

przez przypadek w silnym wzburzeniu zdarzyło mi się opowiedzieć bliskim o tym co czuję od dłuższego czasu i niestety zderzam się ze ścianą, bo zamiast odciążenia mam dociążenie, to przecież wszystko moja wina, ja sobie wymyślam, ja się doprowadzam do tego stanu, szukam dziury w całym, w końcu mam wszystko czego potrzeba do szczęścia tylko jestem zbyt zblazowana by to docenić, bo wiecie w Afryce wyniszczone dzieciaki codziennie muszą #!$%@?ć jak wół, w Chinach pięciolatki całe dnie składają smartfony za miskę ryżu, a ja tutaj mam czelność grymasić. to jest dramat. urodziłam się w złym świecie, ale to moja wina, że czuję się źle. :')

z całą pogardą jaką żywię dla ludzi z pe tagu (z kultury nie wskażę palcem i wołała nie będę bufonów, bo nie warto), ja się absolutnie nie dziwię, że tyle ludzi wysrywa frustracje w internety, gdzie zasadniczo nikogo to nie obchodzi. skoro nawet rodzina zbagatelizuje uczucia, a przecież znajomym nie powiesz, pozostaje internet, anonimowo, komfortowo, daje iluzję oczyszczenia i zrozumienia, ale zwykle tak naprawdę nie znajdujesz wsparcia, a ludzi podobnych do siebie, mogą cię pociągnąć ze sobą na dno. brzydkie tagi pięknie się rozwijają, nie ma mowy o progresie w przypadku wzajemnie nakręcających się pogubionych ludzi, jednak tkwienie po uszy w gównie jest sympatyczniejsze z kimś niż samemu, doraźnie taka wspólna kąpiel może i działa, ale na pewno nie pomaga, pogłębia problem i przedłuża agonię. wychodzi na to, że należy liczyć na siebie, tylko czy człowiek zawsze jest na tyle silny by poradzić sobie sam ze sobą i iść dalej na czworaka przez życie. ¯\
(ツ)_/¯ kiedyś to było, wielcy przemądrzali brodacze starali się szukać czegoś więcej, kwestionowano wszystko włącznie z samym istnieniem, dzisiaj kwestionując sens istnienia jesteś #!$%@?ńcem. chociaż pewnie rzadko ktoś szczęśliwy gardzi życiem, może dlatego natura w tym kultura zaprogramowała nas w taki sposób byśmy ignorowali smuteczki, nie zaprzątali sobie głowy niesprawiedliwością świata czy potencjalnym bezsensem istnienia. normą natury wszak żyć i zaadoptować się do warunków.

#ehhhhhhhhhhhhh #stres #depresja #nerwica ##!$%@? #psychologia #tldr
Pobierz
źródło: comment_ebweFKERCsgyxccynOde2XpUZw5X31n0.jpg
  • 21