Aktywne Wpisy
Novameh +116
Mówcie co chcecie, ale to jeden z najlepszych trailerów gier ever
To budowanie napięcia, montaż, muzyka 乁(♥ ʖ̯♥)ㄏ
Pamiętam ten hype wokół tej gry był w--------y
#gry #pcmasterrace #nostalgia #battlefield
To budowanie napięcia, montaż, muzyka 乁(♥ ʖ̯♥)ㄏ
Pamiętam ten hype wokół tej gry był w--------y
#gry #pcmasterrace #nostalgia #battlefield
Macielskojewski +204
W 1996, w moim rodzinnym Sanoku na Podkarpaciu, odbył się koncert Coolio.
Gimby nie znajo, ale to taki raper był, co wykonał Gangsta’s Paradise. Kiedyś bardzo popularny.
I w tym 1996, na urodziny lokalnej rozgłośni radiowej Radio Bieszczady, zaproszono tego Coolio do Sanoka. Oglądałem go z bliska jako ówczesny dziennikarz Radia Bieszczady. To był jedyny koncert Coolio w Polsce, a on był u szczytu popularności. Nie mam pojęcia jak go ktoś ściągnął do 40 tysięcznego Sanoka.
Coolio wszedł na scenę, mocno sponiewierany używkami, coś tam zaśpiewał, po czym krzyknął „Sanok motherfuckers!”
I tłum oszalał - „Sanok?!! Słyszałeś?! On powiedział Sanok!!”
Gimby nie znajo, ale to taki raper był, co wykonał Gangsta’s Paradise. Kiedyś bardzo popularny.
I w tym 1996, na urodziny lokalnej rozgłośni radiowej Radio Bieszczady, zaproszono tego Coolio do Sanoka. Oglądałem go z bliska jako ówczesny dziennikarz Radia Bieszczady. To był jedyny koncert Coolio w Polsce, a on był u szczytu popularności. Nie mam pojęcia jak go ktoś ściągnął do 40 tysięcznego Sanoka.
Coolio wszedł na scenę, mocno sponiewierany używkami, coś tam zaśpiewał, po czym krzyknął „Sanok motherfuckers!”
I tłum oszalał - „Sanok?!! Słyszałeś?! On powiedział Sanok!!”
Słowem wstępu, dla tych którzy nie wiedzą nic o trekkingu w tym rejonie (czyli tak jak ja jeszcze 2 miesiące temu): okolice Everestu posiadają kilka szlaków o różnej trudności i z różnymi atrakcjami. Chyba najpopularniejszą wśród turystów jest trasa od Lukli (do której przylatuje się samolotem) aż do obozu bazowego (basecampu) pod najwyższą górą świata, czyli Mount Everestem. Trasa taka dość spokojnym tempem, powiedzmy dla początkujących zajmuje ok 14 dni (tam i z powrotem), np wg Lonely Planet.
Inną popularną trasą są tzw. 3 Przełęcze, gdzie, zgodnie z nazwą przekracza się po drodze 3 przełęcze, wszystkie powyżej 5400 metrów n.p.m.
Ja wstępnie planowałem dojść do basecampu i ewentualnie przejść jedną lub dwie przełęcze. Ostatecznie przeszedłem wszystkie 3, co okazało się dla mnie, osoby o przeciętnej kondycji, sporym wyzwaniem. Zdecydowałem się jedynie dlatego, że tydzień wcześniej ukończyłem 18-dniową trasę dookoła Annapurny. Czułem więc dość pewnie - poprawiła mi się kondycja no i do tego nabrałem aklimatyzacji, dzięki której mogłem szybciej wchodzić w wyższe partie gór.
W porównaniu do Annapurna Circuit na szlaku EBC (Everest Base Camp) było dużo więcej ludzi i było sporo drożej. Zwłaszcza główny odcinek (Lukla-Namche-Lobuche-Gorak Shep-EBC) jest pełen turystów, przewodników, tragarzy, mułów i bawołów. Niejednokrotnie musiałem stać praktycznie w kolejce czekając aż ktoś tam po drodze przejedzie i będzie miejsce by iść dalej. Dlatego bardzo chętnie jak najszybciej z niego zszedłem.
Lot do/z Lukli nie był konieczny. Jest opcja dojazdu autobusem/jeepem i dojścia do szlaku na piechotę. Zajmuję to trochę czasu, myślę z 2-3 do góry i 1-2 dni w dół. Ja zdecydowałem się jednak na loty, bo raz, że chciałem przeżyć start i lądowanie w Lukli (uważanej za najniebezpieczniejsze lotnisko na świecie), a dwa, po Annapurnie miałem już dość chodzenia po niższych partiach gór i bardziej zależało mi na górach wysokich.
Trekking zajął mi 19 dni, ale jeden dzień straciłem przez mały wypadek po którym musiałem zejść parę godzin do lekarza. Jeszcze mogłem skrócić o 3 dni, ale czasem wolałem poczekać na lepszą pogodę czy po prostu chciałem odpocząć lub wybrać się na jakiś boczny szlak. Przypominam, że miałem już dość dobrą aklimatyzację więc nie robiłem postojów, jak to normalnie przydałoby się robić. W Lonley Planet na ten szlak sugerują 20 dni.
Ja wchodziłem sam, większość ludzi jednak wchodzi w mniejszych lub większych grupach. Większość grup wynajmuje przewodnika i/lub tragarza lub tragarzy. Bardzo często są to wyprawy zorganizowane przez jakieś agencje. Ale nawet bez agencji wynajęcie przewodnika i tragarzy jest bardzo popularne - np jednego na kilka osób, żeby choć trochę odciążyć plecaki. Ja, trochę by oszczędzić kasę, trochę czując się na siłach zdecydowałem się pominąć ten krok. Oczywiście fajnie iść w co najmniej 2 osoby - np ze względu bezpieczeństwa, ale mi się nie udało znaleźć żadnej ekipy na dłużej. Po drodze poznawałem trochę ludzi i fragmenty trasy szedłem z kimś. Zwłaszcza na przełęcze (a najbardziej Kongma La, która przekracza niewiele ludzi) starałem znaleźć towarzystwo.
Mimo, że nie robiłem postojów aklimatyzacjnych (z powodu wymienionego wyżej) to stosowałem starą dobrą metodą - wchodź wysoko, śpij nisko. Czyli albo starałem się po drodze wejść wyżej (najlepiej o 300+ metrów) niż mój docelowy nocleg tego dnia. Albo, jeśli nie było takiej opcji, po przybyciu w miejsce noclegu, zostawiałem plecak i wchodziłem na jakiś pobliski szczyt czy jakaś trasę co szła do góry.
Co do zakwaterowania to codziennie spałem w domach gościnnych czy hotelach czy teahousach czy lodgach (jak zwał tak zwał). Były one o różnym standardzie. Nigdy nie rezerowowałem wcześniej i zawsze jakoś udało się znaleźć pokój. Chociaż w najwyższym miejscu musiałem pokój dzielić z innymi ludźmi. Inaczej niż na Annapurnie, praktycznie wszędzie płaciłem opłatę (zwykle 500 rupii za noc).
Co do wrażeń to był to trekking ze zdecydowanie najpiękniejszymi widokami górskimi, jakie widziałem w życiu. W kluczowych momentach trasy miałem piękną pogodę i czasem ciężko było uwierzyć że takie piękne rzeczy widzę na własne oczy.
Na minus mogę podać podejście właścicieli domów gościnnych (liczy się dla nich tylko kasa) oraz tłok na niektórych odcinkach (na głównym szlaku). Mi też doskwierała temperatura - zwłaszcza w nocy. Pokoje nie są ogrzewane więc jest zimno (w nocy spokojnie poniżej zera). Ja przyzwyczajony do tropików (ostatnie 3 lata mieszkałem w ciepłych krajach) naprawdę cierpiałem. Gdyby nie to to może bym jeszcze dłużej został.
Co się udało:
- zobaczyć 4 ośmiotysięczniki: Cho Oyu, Everest, Lhoste, Makalu
- przejść przez 3 przełęcze: Kongma La (ok 5535 m), Cho La (ok 5420 m), Renjo La (ok 5418 m)
- wejść na 4 szczyty: Nangkartshang (5073 m), Chuckung Ri (5546 m), Kala Patthar (5643 m), Gokyo Ri (5360 m)
- odwiedzić 3 basecampy: Ama Dablam BC, Island Peak BC, Everest BC
- odwiedzić 2 pomniki pamięci polskich himalaistów
Dużo osób pewnie ciekawią ceny. Podaję ceny za osobę.
- nocleg + jedzenie + ewentualnie inne (prysznic, ładowanie tel): 2000-4500 rupii dziennie. Górna granica oczywiście może być jeszcze wyższa jeśli chcemy większych luksusów. Im wyżej tym drożej. Ja rzadko przekraczałem 3500 dziennie.
- pozwolenia: w sumie 5000 rupii
- lot do/z Lukli: ok 145 USD w jedną stronę
- wypożyczenie kurtki puchowej (której nie użyłem ani razu, bo pogoda była dobra): 80 rupii za dzień
- wyposażenie śpiwora (bez niego bym zamarzł chyba): 100 rupii za dzień
Niestety cen przewodników i tragarzy nie znam.
Jak macie jakieś pytania to śmiało zadawajcie.
Poniżej odcinek mojego vloga, gdzie gadam co robię podczas podróży bez specjalnych efektów specjalnych.
#gory #nepal #himalaje #podroze #podrozujzwykopem #jemprzeciez <- mój tag o Azji
Propsy za bardzo rozbudowany post - filmik zapisany na potem.
Kurła, źle się napisało, miało być 'wypożyczenie śpiwora'
Komentarz usunięty przez autora
@kotbehemoth: zatem po co ten wpis i film wideo? Przecież jak "ktoś jest poważnie zainteresowany wyjazdem" to sobie kupi pradawną mapę. Bez sensu rozumowanie. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
Żeby tacy ludzie jak ty się p----------i
Widziałem wcześniej, że wrzuciłeś jakieś zdjęcia w trakcie wyprawy. Miałeś tel z Internetem? Jeśli tak to jak wychodziło na opłatach?
2. Kto ci dał tyle urlopu? Ja mam jeszcze ponad 30 e i zaległego (ʘ‿ʘ)
3. Mam kolegę w Nepalu, z jego domu do Hotelu w okolicach wypadowych nad Everest jest jakieś 100km, ponoć piechotą zajmuje im to kilka dni (: