Wpis z mikrobloga

@abu123: wszystkiego, a wszystko zależy od twojego jakiegoś wyobrażenia. Stodoły są rzadko spotykane, pałace lub coś podobnego jest, sale też.
Przede wszystkim cena/jakość oraz wielkość obiektu. Dobierasz obiekt do ilości osób, duża sala niszczy atmosferę, mały obiekt na 100 osób. Styl już zależy od ciebie. Niektórzy mogą się nie zgodzić na taką ilość osób, inni mogą mieć 3 rodzaje menu związane z ceną i nic nie możesz wybrać. Trzeba umówić
  • Odpowiedz
@abu123: Ja wybrałem ładny dom weselny na 100 osób, z wyborem poszczególnych elementów menu. Właściwie nic szczególnego, dość przytulna sala, bez przepychu, z ładnym wystrojem, oddzielna sala do tańczenia.
  • Odpowiedz
@abu123: jeżeli jesteś katolikiem to musisz dograć salę, kościół i zespół. I o ile te dwie pierwsze to nie problem o tyle zespół może nie mieć terminów. Zależy kogo chcesz brać, jaki rodzaj muzyki, dj - byłem nie dawno na takim weselu, trochę średnio. Jeżeli chodzi o zespół to dobrze wybadaj bo byliśmy na kilku i można się wpakować. Chcesz to ci opiszę.
  • Odpowiedz
@polejpolej: bo tak jest, a spędza się w nim kilka minut, można pojechać audi 80 i też będzie świetnie. Najgorzej to sobie wypożyczyć i żeby był oblepiony naklejkami wypożyczalni, wstyd na całe miasto.
  • Odpowiedz
@abu123: zależy od urzędu, ale przeważnie to trzeba ustalić ze sporym wyprzedzeniem.
Kościół masz z głowy, więc właściwie połowa problemów odpada.

Ja byłem na kilku weselach wcześniej i wyłowiłem to co mi się nie podobało, raz była za mała sala do ilości osób, tragedia, zespół nie dawał rady, zbyt słaby do oczekiwań, nie chciał grać i jedzenie albo za dużo albo byle jakie.
  • Odpowiedz
@zosiasamosia1: Planujemy - póki co myślimy w ten sposób: bardziej nam chodzi o uniknięcie problemów - zamierzamy mieć wspólne konto, gospodarstwo domowe i faktyczną współwłaność oszczędności i zarobków ale w określonym przez nas stopniu, a nie z automatu wszystko jak bez rozdzielności. Znamy się 5 lat, żyjemy 25+ - nie wiemy i nie potrafimy ocenić co będzie z nami za 20-30 lat - a choćby patrząc 10 lat wstecz byliśmy
  • Odpowiedz
@Koliat: no okej. Nie będe sie wypowiadać bo nie znam Was, ale w momencie podpisania intercyzy jedna osoba zawsze jest przegrana xD Któa to zależy od tego kto kogo zostawi xd Ale mam nadzieje że nikt nikogo <3
  • Odpowiedz
@zosiasamosia1: Moment, przegrana jest w sytuacji w której małżonkowie prowadzą całkowitą rozdzielność majątkową - nie chcemy tak, chcemy mieć 90% faktycznie wspólne, a 10% własne - wtedy cieszymy się ze "wspólnego" mając jednocześnie komfort z "własnego" które nie jest "wspólne". Tylko jakakolwiek inna opcja niż "all-in" to właśnie intercyza, czy się myle?
  • Odpowiedz
@Koliat: @zosiasamosia1: mądrzy ludzie nie potrzebują intercyzy, jeżeli mieszkało się trochę razem, zna się nawzajem to nie będzie problemu. Nie każdy musi wnieść tyle samo, prace, przyszłą pracę którą wykona może wnieść. Przestańcie myśleć jak wykopkowi desperaci, związek to nie myślenie wyłącznie o sobie, jeżeli tak jest to po co ślub.
  • Odpowiedz
@zosiasamosia1: Z mojej perspektywy: jeśli będziemy wrzucać do wspólnego wora 90% zarobków, gdzie załóżmy większość będzie moim wkładem, to ta suma będzie w razie fuckupu dzielona na pół niezależnie od przyczny / winy / etc. więc nawet jeśli @abu123 poświęci kariere na rzecz dzieci to i tak będzie miała udział we wspólnych oszczędnościach / dobrach wypracowanych głównie przeze mnie, + swoje oszczędności. Dalej, nie upieram się że jestem specjalistą
  • Odpowiedz