Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Osiągnęłam dno i nic z tym nie robię. ( ͡° ʖ̯ ͡°)
#gownozale
Stałam się ofiarą swojego perfekcjonizmu i perfekcyjnie zniszczyłam swoje życie xD
Dzieciństwa nigdy nie miałam. Nauka, nauka, nauka, najlepsze oceny, gównoksiążki na koniec roku jako jedyna forma wynagrodzenia braku życia, znajomych i ciągłego szykanowania, bom brzydka kujonica.(W liceum nawet nauczycielki mnie nie oszczędzały ( ͡° ͜ʖ ͡°) )
Jako że jestem z zadupia i innym dzieciakom uczyć się nie chciało, byłam fenomenem pracy, aż mi się śmiać teraz z tego chce xD Dzieciak z pipidówy nie ma żadnych szans względem nawet gorszych dzieciaków z dużych miast - nie ten poziom edukacji, nie ta forma rozwoju, dodatkowych zajęć... I do tej pory pamiętam jak na bilansie do szkoły tata powiedział do lekarza "ona to chce budować silniki w ferrari" XDDDD I serio długo wierzyłam, że będąc piątkowym dzieciakiem z Polski (i to Polski B) można zostać jakimś zajefajnym inżynierem lub konstruktorem i jeździć po świecie xD
Żal mi tych wszystkich lat. Na pożegnaniach edukacji na danych szczeblach słuchałam puste frazesy typu "życzę ci spełnienia marzeń, bo na to zasługujesz" (XDDDD), "na studiach odnajdziesz miejsce dla siebie, to miejsce dla takich jak ty".
No i poszłam na studia. Dostawałam się na różne kierunki, zazwyczaj w pierwszej 10. zakwalifikowanych, często jako pierwsza. Nie wiedziałam co mogę i czego faktycznie chcę. Gdzie jest moje "ja".
Pierwszy semestr to był festiwal życiowej NORMALNEJ, acz bolesnej niesprawiedliwości. Maratony ściągania przez innych i oblewania mnie, bo podchodziłam do zagadnień praktycznie, a nie wykuwając (a raczej przepisując ze ściągi) regułki z lat '80 słowo w słowo. Chciałam rzucić studia, bo nie widziałam w tym sensu.
"Ale dziecko to taka ujma! Przebolejesz, wszystko poprawisz, rzucenie studiów to rok w plecy! Pójdziesz na magistra na co chcesz!" Nigdy nie miałam siły na reprezentowanie mojej opinii, więc zostałam. Depresja i autoagresja z gimnazjum wróciły. Doszło IBS - nabytek ze studiów. Znowu wychodziłam z mieszkania z przylepionym uśmiechem, by nocami płakać nad tym, że nie mam siły działać wg ustalonego dla mnie planu. Tylko że to nie był MÓJ plan. Ale ja już swojego planu nie miałam.
Skończyłam studia, jestem inżynierem czegoś, czego nienawidzę i w czym pracować nie chcę. Na mgr z tego, o czym marzyłam mnie nie przyjęli - ponieważ pochodzę ze złego kierunku, który ciągle się za mną jak smród po gaciach.
Idę więc w lutym na mgr z czegoś, czego nienawidzę. No i co, studiów nie rzuciłam, a i tak jestem rok w plecy ( ͡° ͜ʖ ͡°) I ktoś powiedziałby - a nie idź na studia, po co ci to.
Tyle, że ja zawsze chciałam doktorat! Chciałam być ekspertem w dziedzinie, pasjonatem czegoś... No ale nie wiem czego, inżynierem czy konstruktorem już nie zostanę xD
Powinnam jak normalny człowiek iść do pracy również na studiach. Uczelnia tworzyła tak debilny plan, że miałam de facto całe dni zajęte - a to okienko 3h, a to dojazd w godzinach szczytu z wydziału A na wydział B i tak w kółko... Oczywiście inni pracowali, ale we mnie wytresowano przez lata takie poczucie obowiązku, że nawet chodziłam w 3-5 osób na gównowykłady, na których nawet wykładowca się nie starał i nie chciał być xD Więc jestem na papierze luzakiem, który przedłużył sobie dzieciństwo. Choć nigdy nie wiedziałam co to właściwie jest "dzieciństwo".
Wróciłam do swojego zadupia, bo po co zarabiać najniższą i wynajmować pokój za 1000zł, skoro można zarabiać najniższą krajową w domu i dorzucić się nieco mniej. Ba, nawet jakbym opłaciła wszystko, to bym miała więcej na życie... A czemu najniższą? Bo na więcej nie zasługuję i widzę się tylko w jakiejś gównobierze albo żabce...
No ale nikt mnie nie chce. A ja też zbytnio się nie staram. Lata życia bez znajomych wykształciły we mnie taką fobię społeczną, że pewnie nawet jakby do mnie zadzwonili, to bym nie odebrała - tak się boję obcych...
I w ten sposób ja, złote dziecko o ponoć wielkim potencjale, siedzę na garnuszku rodziców i jedyne co umiem to płacz i prokrastynacja. A ile to razy w myślach pisałam po polskich i zagranicznych zespołach, żeby chociaż zabrali mnie na staż/wpuścili do siebie i pokazali czy to, o czym marzyłam to jest to...
Nie umiem zawalczyć o siebie i mimo lat nauki czuję się jakbym nic nie umiała. Boję się w cv wpisać języki na faktycznym poziomie jaki teoretycznie umiem, bo się wstydzę i boję, że jednak nie umiem. Wstydzę się swojego wykształcenia.
Ostatnio moje poszukiwanie własnego JA skończyło się na płakaniu na widok nastoletnich alternatywek, bo zawsze chciałam być luźną pseudoartystką, która ubiera się jak chce, jak chce to zrobi sobie tatuaż czy kolczyk, a nie wiecznie boi się słów ojca HURRR DURRR JAK ZROBISZ SOBIE KOLCZYK TO NIE BĘDZIESZ JUŻ MOIM DZIECKIEM. A pamiętam jak kiedyś usłyszałam, że powinnam się cieszyć, że mnie nie wyskrobał. Miałam może 5-6 lat. Wiedziałam co to znaczy, nie wiem skąd. I od tamtej pory miałam ogromną wdzięczność do rodziców, że jednak mogłam żyć, choć teraz wolałabym być martwa.
I nie wiem czy to wszystko "chcę", bo rzeczywiście tak się czuję, czy po prostu mój mózg buntuje się nad swoim wiecznym nudziarstwem.
A pamiętam, że kiedyś mogłam taka być! Mimo braku głosu brałam nawet udział w szkolnych konkursach śpiewu, rysunku, byłam wszędzie! Ale a to ktoś mnie skrytykował i mi to utkwiło w sercu, a to rodzice kazali mi porzucić pierdoły i skupić się na nauce... Teraz boję się poprowadzić prezentację i czuję, że zaraz zemdleję...

Jejku, jak ja współczuję tym wszystkim dzieciakom, co to wierzą, że mogą wszystko. I tym, którym wystarczy słowo, by złamać je na zawsze.
I ogółem wolę umrzeć, bo moja misja się skończyła - uczyłam się, nauka się obecnie skończyła i już nie mam co ze sobą zrobić. Nie czuję się szarakiem, ale nie czuję się nikim wybitnym.
Czuję się nikim i piszę to tu tylko dlatego, że cholernie potrzebuję to wyrzucić z siebie. Przepraszam za błędy w składni i sensie, piszę przez łzy. Potrzebowałam tego, mimo że matka drze ryja, że jedyne co umiem to płacz.
miłego dnia

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 69
@AnonimoweMirkoWyznania miałem podobnie , do tego doszła tragedia życiową , eh długo by gadać i myślę co pomaga hmm, mi pomaga to, że nie skupiam się już na tym czego oczekują inni , wyznaczyłem sam sobie cele , które realizuje , mam swoje zdanie i #!$%@? mnie dosłownie zdanie innych, porzuciłem nadzieję i starania o jakieś kontakty, są to są , nie ma to nie ma i jest fajnie . Pomysł co
@AnonimoweMirkoWyznania: W sumie moje życie wyglądało dość podobnie jak mama żyła i mnie tresowała. Pamiętam dobrze to uczucie bycia za grzeczną, zbyt nieśmiałą, ciężko pracującą, ze znajomymi tylko podobnymi do mnie bo przecież imprezy w wieku 15 lat to ciężka patola.
Ale zaryzykowałam (praca w stolicy, zmiana kierunku wykształcenia, ogarnięcie mieszkania), przełamałam swoje problemy społeczne i teraz jest naprawdę fajnie ʕʔ. Więc ogólnie bardzo polecam
@AnonimoweMirkoWyznania:
Nie ma "końca czasu". To było oszustwo. Prawda jest taka, że możesz teraz wszystko. No chyba, że masz raka. Jak nie masz, to możesz wszystko. W sensie zostawania kim chcesz. No, może z zawodem kosmonauty czy pilota samolotów pasażerskich mogłyby być problemy, to trzeba bardzo młodo zaczynać i z perfekcyjnym zdrowiem, ale reszta - dostępna.

BTW, też mam IBS-a. I w ogóle co piszesz "trafiło blisko domu". Bo też za
@AnonimoweMirkoWyznania: Wbrew pozorom jest to częste zjawisko, myśle ze bardzo wiele osob się w takiej sytuacji znalazło. Złe wybrany kierunek studiów, brak planu co będzie dalej - to się zdarza często, po prostu jedni maja więcej szczęścia i znajda jakaś robotę. Tez mam czasem wrażenie, ze przez złe wybrane studia zmarnowałem trochę życie. Ale z drugiej strony jeszcze go mnóstwo zostało - planuje się uczyć języków, myśle nad własnym biznesem. Ten
@AnonimoweMirkoWyznania: Sam powiedziałbym, że nie miałem dzieciństwa, ale ja się ciągle uczę i mam obawy do przyszłości, do tego, co będzie ze mną, gdy skończę studia, do których mam obawy, że źle wybrałem. Smutno się to czyta dosyć. ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Masz rację, że miejsce urodzenia ma duży wpływ na dalsze losy w życiu. Dlatego powinniśmy próbować "ulepszyć" ten świat, żeby żaden talent i chęć pracy
@AnonimoweMirkoWyznania: W sumie mam miejscami podobną sytuację, z tym że ja od początku wiedziałem, że na studiach się zmarnuję, bo nie szanuję ani studentów, ani edukacji wyższej w tym kraju i uważam, że to jest tylko gówniany wyścig szczurów w tym, kto profesorkowi głębiej wejdzie w dupę. Po pierwszym semestrze odpadłem, nie będę ukrywał, że jedna z profesorek była do mnie w jakiś chory sposób uprzedzona, zresztą wolę tego nie wspominać,
Pangia - @AnonimoweMirkoWyznania: W sumie mam miejscami podobną sytuację, z tym że ja...
@AnonimoweMirkoWyznania: zawsze mnie smieszyly takie kujonki co sie obudzily w wieku 18-20 lat z mysla "#!$%@?, przeciez ja nic nie przezylam tylko wegetowalam przy ksiazkach". dobrze jak sie obudzi w tym wieku, gorzej jak w twojej sytuacji jestes dorosla osoba i dalej dajesz dyktowac swoje zycie twojemu otoczeniu (rodzinie) i nic nie zmieniasz mimo, że widzisz że coś jest nie tak.

wygladasz jak narzedzie do spelniania niespelnionych ambicji twoich rodzicow. zrobilas