Wpis z mikrobloga

@magicznyfred: Pewnie chodzi mu o te spędy rodziców z osiedla. Niby nic strasznego, ale moje osiedle jest odrobinę patologiczne i na wielkim placu zabaw pomiędzy starymi jak wszechświat blokami codziennie zbiera się około 2137 rodziców, a na każdego przypada 1488 dzieci. Stół do tenisa stołowego robi wtedy za stolik na wódeczkę, a z ławek świeżo upieczeni tatusiowie przy żuberku puszczają rapsy o narkotykach z JBLów. Taki festyn, tylko codziennie do znudzenia