Wpis z mikrobloga

JAK ZNALEZC PRACE W WIETNAMIE

- moje aktualne poczynania mozecie sledzic na Insta gdzie dodaje rozne shitstory: pienionszki
- swoje wpisy publikuje pod tagiem #wietnamwpjoterze
- jesli ktos chce zeby go dodatkowo wolac do kolejnego wpisu moze zapisac sie na liste:
https://mirkolisty.pvu.pl/list/ZYuZXxyq222so6DE

Ekspaci mieszkajacy w Wietnamie dziela sie glownie na 2 grupy:
- ucza angielskiego
- sa digital nomadami

Praca w wiekszosci zawodow na miejscu bedzie znacznie gorzej oplacana, anlizeli nauczyciel angielskiego. Dobra placa tyczy sie jedynie osob z zachodu, bo np. Filipinczycy, ktorych jezykiem urzedowym jest angielski i akcent maja lepszy od niejednej bialej twarzy, zarabiaja okolo 2-krotnie mniej. Taki stan rzeczy utrzymuje sie glownie przez rodzicow dzieci, ktorzy wymagaja, aby nauczyciel angielskiego byl bialy. Rasizm jest tu rozkrecony na caly regulator i nikt tego specjalnie nie ukrywa.

Szukanie pracy jako nauczyciel angielskiego jest bardzo proste, bo tak naprawde to praca szuka ciebie.
Po pierwsze nalezy dolaczyc do grup na Facebooku. W wyszukiwarke wklepujemy np. Saigon jobs/Ho Chi Minh City jobs/Saigon Teaching English i rozne wariacje danego miasta, jobs, english, teacher itp. Wybieramy kilka najbardziej popularnych i czekamy na przyjecie.

Kolejnym krokiem jest dodanie na kazda z naszych grup posta z krotkim opisem siebie np.: Czesc, mam na imie Piotrek i szukam pracy jako nauczyciel angielskiego. Mieszkam w takim dystrykcie. Mam tyle lat. Mam taki i taki certyfikat. Mam dyplom licencjata/magistra (jesli nie jest to zwiazane z nauczaniem to napiszcie tylko, ze macie dyplom). Mam zaswiadczenie o niekaralnosci. Mam czysty akcent i jestem otwarty na nowe doswiadczenia. Prace moge zaczac natychmiast. Dodajecie dla uwagi swoje ladne zdjecie z usmiechem i najlepiej w koszuli. Ubior jest tutaj bardzo wazny. Skora musi byc jak najbielsza.
To tyle. Oferty pracy beda naplywac do was same w wiadomosciach prywatnych.

Pracowac jako nauczyciel angielskiego w Wietnamie mozecie glownie na dwa sposoby: w centrach jezykowych oraz w szkolach publicznych. Kazda z opcji ma swoje plus i minusy.

Zaczne od szkol publicznych:
Szkoly publiczne raczej rzadko szukaja nauczycieli samodzielnie. Glownie zajmuja sie tym agencje, ktore rekrutuja nauczycieli, a pozniej ,,dostarczaja" ich do szkol. Jest to o tyle dobra opcja, ze takie agencja wspolpracuja z wieloma szkolami, wiec w miare mozliwosci dopasuja sie do twojego miejsca zamieszkania, abys nie musial jezdzic daleko do pracy. Czesto zdarza sie tak, ze pracuje sie w 2, a nawet i 3 szkolach jesli chce sie miec wiecej godzin, wiec lepiej je miec blizej siebie. Do szkol publicznych jest ogromne zapotrzebowanie, wiec non-native speaker bez doswiadczenia dostanie takich ofert najwiecej. Praca od poniedzialku do piatku w godzinach podobnych co w Polsce. Wyjatkiem jest przerwa obiadowa, ktora trwa od 11 (lub 10, nie pamietam) do 13. Jesli sie blisko mieszka, to jest to moim zdaniem nawet fajna sprawa. Klasy licza od 30 do 50 osob. W klasie zawsze jest 1 lub 2 wietnamskich asystentow, ktorzy w rozny sposob pomagaja. Niektorzy siedza w telefonach i maja wszystko gdzies, inni po prostu pomagaja, a czasem zdarza sie tak, ze to oni prowadza cala lekcje, a ty w zasadzie asystujesz. Praca w szkolach publicznych (a w zasadzie dla agencji) ma tez ten plus, ze bedziesz najprawdopodobniej pracowal legalnie tzn. na wizie pracowniczej (bo zwykle ludzie pracuja na wizach turystycznych). Tutaj trzeba spelnic troche wymagan formalnych, o ktorych opowiem nizej. Dzieki wizie pracowniczej bedziesz mogl wyrobic karte tymczasowego pobytu i nie bedzie trzeba robic tzw. visa run (opuszczenie kraju co 3 miesiace), a takze kilka innych benefitow jak np. mozliwosc wyrobienia wietnamskiego prawa jazdy. Praca dla agencji jest tez bezpieczniejsza, poniewaz istnieje duzo mniejsze ryzyko braku zaplaty ze strony pracodawcy. Zarobki to od 400k dongow (17.2$) do pewnie ok. 460-470k dongow (20$) na godzine, ale ciezko mi postawic prawdziwa granice.

Centra jezykowe:
Moja wiedza na temat centr jezykowych jest troche bardziej skapa. Nie wiem nawet, czy dostalem taka oferte. W centrach jezykowych pracuje sie wieczorami i weekendami, bo sa to zajecia dodatkowe. Klasy licza mniej osob, ktore podobno zwykle sa bardziej skupione na nauce. Taka praca jest mniej uregulowana, bo czesto pracuje sie wizie turystycznej. Jesli nie spelnia sie wymagan formalnych do wizy pracowniczej, to jest to dobra opcja. Jesli dane centrum jezykowe jest bardziej ,,powazne" to zatrudnia tylko realnych native speakerow (tutaj ,,w slangu" native speaker to po prostu bialy) z doswiadczeniem. Kolega, ktorego poznalem tu w podobnej sytuacji co ja pracuje dla centra jezykowego za 400k/h (17.2$). Rozmawialem z brytyjkami po psychologii i one dostaja z tego co pamietam 520k/h (22.4$). Rozrzut jak widac jest spory.

Jak wyglada rozmowa o prace?
Ze wszystkich ofert jakie dostalem wybralem sobie 3 - wszystko to agencje wspolpracujace ze szkolami publicznymi. Ofert na przedszkola nie bylo, wiec chcialem uczyc w szkolach podstawowych.

W pierwszym miejscu zaoferowano mi 405k/h (17.5$). Rozmowa to typowe duperele typu czemu tu jestem itd. Pokazali mi ksiazke z przykladowym zadaniem i mialem im pokazac jak bym to przedstawil dzieciom. 5 prostych slow i jedynie co to powiedzialem, ze bym ,,pokazal" te slowa oraz kazal powtorzyc.
Druga agencja zaoferowala mi 420k/h (18.1$) + jakis bonus na koniec semestru za dobre nauczanie, rozmowa to troche mniejsze duperele, ale nie musialem nic pokazywac.
Trzecia agencja zaoferowala mi 425k/h (18.3$) + po 2 miesiacach podbicie do chyba 435k/h. Odbyla sie z bialym Brytyjczykiem, ktory jest tu od 2004 roku i on zadawal najbardziej powazne pytania, ale tez nic na co trzeba sie przygotowac.
Spokojnie chodzilem sobie po kolei na te rozmowy, a agencje czekaly cierpliwie na moja decyzje. Koncowo wybralem druga oferte i udalo mi sie podbic stawke do 430k/h (18.5$). Dali mi wstepna rozpiske i pracuje w 1 szkole 1.5 km od mojego mieszkania 19h w tygodniu. Start niestety dopiero 9 wrzesnia.

Wymagania formalne do wizy pracowniczej:
1. Wietnamski health check - agencja dala mi rozpiske szpitali z dopiskami, ktore polecaja, a w ktorych zaplace wiecej. Poszedlem do rekomendowanego i zaplacilem 1.5 mln dongow (65$). Podstawowe badania krwi, moczu, oczu, zebow, uszu, wzrost itd. Odebralem 2 dni pozniej.
2. Dyplom uczelni wyzszej - niewazne jaki kierunek. Musi byc zalegalizowany. Za 8 mln (345$) podobno da sie to obejsc (wedlug agencji).
3. Zaswiadczenie o niekaralnosci - jesli jestes w Wietnamie ponizej 6 miesiecy to musi byc to zaswiadczenie z Polski, zalegalizowane. Za 4 mln dongow agencja wietnamska ci takie cos wystawi i tez bedzie ok (podobno).
4. Certyfikat nauczania TEFL / TESOL itp. Ja zrobilem jakis 120h TEFL online w 30 minut, bo znalazlem odpowiedzi w internecie. Za 50 funtow wyslali mi certyfikat na ladnym papierze poczta. Tyle wystarczy.

Oczywiscie jeszcze paszport, zdjecia, wniosek.

Niestety nie pojechalem przygotowany perfekcyjnie i popelnilem blad kosztujacy bardzo duzo zachodu, a mianowicie moje zaswiadczenie o niekaralnosci oraz dyplom nie byly zalegalizowane do uzycia za granica... Wiecej szczegolow napisze w innym wpisie, gdy ten proces dokoncze, bo sam jeszcze nie wiem jak to dokladnie wyjdzie.
piotrek39 - JAK ZNALEZC PRACE W WIETNAMIE

- moje aktualne poczynania mozecie sledz...

źródło: comment_0nmFvEuSlvjexEdmG9XTO1AnsFVHRPpW.jpg

Pobierz
  • 55
@piotrek39: czyli teoretycznie ktos z poludniowa/cyganska uroda moglby dostac mniejsza stawke niz blondyn z niebieskimi oczami? Wietnamczycy bardziej restrykcyjni niz III Rzesza xD

A i troche dziwne, ze stawki sa podobne dla Polaka z niewiadomym angielskim i wschodnim akcentem jak i dla Brytyjczyka, prawdziwego native speakera ale to w sumie lepiej dla nas.

Odnosnie tych wiekszych stawek za "twarzowe" to czytalem, ze w Chinach do niedawna bylo bardzo podobnie, dopoki nie
@piotrek39: Ciekawe to, ale jaki masz pomysł na te wpisy?
Na razie trochę nieskładne i nie wierzę, że od ostatniego wpisu tyle tylko się wydarzyło.
Chcesz poprowadzić ten tag jako zapiski z nauczania angielskiego, czy z życia w Wietnamie.
Dla mnie to trochę niejasne.
Ja byłam w Wietnamie na "praktykach studenckich" z budownictwa, na których nie robiłam kompletnie nic przez 2 miesiące, a na koniec przedstawiłam jakiś referat.
Nie miałam co robić na codzień więc też trafiła się okazja do pracy w szkole językowej, przez znajomych. Pracowałam na czarno, przed zaczęciem pracy nikt nawet nie sprawdził moich umiejętności, uczyłam dzieci 3-8 letnie.
W Wietnamie mają bardzo duży problem z akcentem i dla nich każdy, nawet najgorszy