Wpis z mikrobloga

#metromnaodwyku

Pisałem o trzeźwieniu to w ramach sprawiedliwości muszę napisać też o zapiciu szczególnie że wielokrotnie pojawiają się tu pod tagiem #alkoholizm pytania o bezpieczeństwo piwa bezalkoholowego, do tej pory miałem co do niego pobłażliwy stosunek ale teraz już wiem czemu osoby trzeźwiejące muszą go unikać.
Jeśli ktoś jeszcze będzie pytać czy może - podlinkujcie mu tą historię

Zaczęło się na plaży latem ubiegłego roku, był upał, masa ludzi, zimne piwo na każdym kroku. Trochę mnie to ruszyło, miałem ochotę po prostu na zimne piwo dla ochłody, alkohol nie wchodził w grę więc pozwoliłem sobie na bezalkoholowe. Trzy razy upewniałem się czy na pewno ma totalnie 0% i miało. Wypiłem - nic się nie stało, urlop trwał dalej, pogoda dopisała, było fajnie a skoro nic się nie stało to czemu nie powtórzyć no nie?
I tak po półtorej roku całkowitej abstynencji zacząłem od czasu do czasu pozwalać sobie w towarzystwie na bezalkoholowego browara. Nie "kopał" to i nie wciągnąłem się w to jakoś bardzo, ot tak jak niektórzy w lokalu zamawiają herbatkę to ja sobie nieraz brałem zimne 0%
Jesienią leciałem za granicę z żoną, po odprawie została nam jeszcze ponad godzina do samolotu to usiedliśmy i zamówiliśmy coś do picia, ja małego bezalkoholowego a żona drinka bo panicznie boi się latać i mimo że przy mnie nie piła nigdy to wtedy dostała rozgrzeszenie. Pani kelnerka jednak się jebnęła i przyniosła mi w małym kuflu zwykłe piwo, zorientowałem się po pierwszym łyku, smakowało jakby było "zepsute", temat przemilczałem i dopiłem do końca, trochę z ciekawości a trochę z obawy że żona się przestraszy całej sytuacji i zepsuje nam to wyjazd a że sama piła drinka to wiedziałem że nie wyczuje.
Niby nic takiego, jednak to piwo zapoczątkowało kilkudniowy głód którego nie rozpoznałem należycie a w konsekwencji doprowadziło do nawrotu choroby. Potem przez pół roku w wyniku serii "niefortunnych zdarzeń" które były następstwem nawrotu ostatecznie napiłem się tydzień temu w piątek zaczynając z pełną świadomością od małego piwa do kolacji.
Dzień "po" był okropny nie tylko ze względu na kaca ale też na krzyk mentalny grzmiący w głowie chciałem albo umrzeć albo czymś zdusić ten krzyk a wiadomo co w takiej chwili podpowiada umysł człowieka uzależnionego.
Całe szczęście zadziałały godziny spędzone na terapiach, udało mi się pozbierać myśli i wszystko przeanalizować, wiedziałem co się stanie dalej jeśli sięgnę po szybkie lekarstwo, zacząłem działać jak mnie uczono i wszystko w miarę możliwości skończyło się bezpiecznie. Dziś już tylko patrzę na to jak na potężną lekcję, wszystko co działo się przez ostatnie pół roku było tak zagmatwane, złożone i #!$%@? że nabrałem sporego respektu do choroby która bez wątpienia jest ode mnie silniejsza i nie mogę o tym zapominać nigdy.
Nieocenione na pewno było dla mnie wsparcie kolego "po fachu" @gikeryooo oraz mirabelki @brand_new_brain która mimo że nie jest uzależniona gdzieś zaplątała się w moją historię i pomogła najlepiej jak mogła za co wam obojgu dziękuję.
Na razie znikam bo muszę uporządkować u siebie pewne kwestie i odpocząć od wszystkiego ale jestem bezpieczny i na pewno tu wrócę, zawsze wracam, wszyscy wracają ( ͡º ͜ʖ͡º)
Z fartem
  • 4
  • Odpowiedz
  • 5
@inverter dlatego tak ważne jest przestrzeganie zaleceń. Ja czytam prawie wszystkie składy produktów, w których może być alkohol. W batonach Pawełek w składzie jest chyba ponad 2% spirytu, w rogalikach 7days też jest alko. W restauracjach też sprawdzam/pytam o zawartość alkoholu, tym bardziej, że wino jest często w składzie. Lepiej dmuchać na zimne niż później się odpalić. Pozdrawiam.
  • Odpowiedz
@blazko: Wszystko ok, ale wino dodawane do potrawy zostawia po sobie tylko aromat, bo cały etanol wyparowuje podczas obróbki termicznej. No chyba, że ktoś zaleje zimny makaron winem i zje łyżką ( ͡° ͜ʖ ͡°) Kiedyś rozmawiałem o temacie z lekarzem.
  • Odpowiedz
  • 1
@abart_bo_co e tam, ja tam wolę nawet uważać na aromat. Szczególnie, że moje zmysły alkoholika są szczególnie wyczulone na alkohol i wszystko z nim związane. Jak biegam, to leżałaby dycha przede mną, to na nią nadepnę, a nie zauważę, ale puste butelki po małpkach w krzakach to dostrzegam ze 100m( ͡º ͜ʖ͡º)
  • Odpowiedz
@blazko: @abart_bo_co: cholera, to chyba wszystko zależy od czlowieka

ja mogę #!$%@?ć pawełka albo i 10 aż mnie zemdli od cukru ale nie rusza mnie to, piwo bezalkoholowe to szczyny więc nie pijam ale podpiwek lubię czasem chlapnąć

czasem mnie cholernie ciśnie, żeby sobie wypić "małe piwko" do obiadu - no przecież od jednego świat
  • Odpowiedz