Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Amerykański marine obserwuje wysadzenie japońskiego schronu niedaleko Suribachi. Iwo Jima, luty 1945 r.

To, że Amerykanom udało się odciąć Suribachi pierwszego dnia, nie oznaczało jeszcze żadnego sukcesu. Górę należało zdobyć - a do tego zadania wyznaczono 28. pułk piechoty morskiej.

Od rana 20 lutego marines otrzymywali gigantyczne wsparcie artylerii okrętowej i ataków lotniczych. Jednak posunęli się o zaledwie 70 metrów w sześć godzin. Nawet wsparcie czołgów niewiele pomogło. 2000 obrońców góry, dowodzonych prze 57-letniego pułkownika Kanehiko Atsuchiego, stawiało zażarty, mężny opór.

Suribachi była prawdziwą twierdzą. Znajdowało się tam 120 betonowych schronów, górę przeorano dziesiątkami tuneli i stanowisk dział oraz karabinów maszynowych. Generał Kuribayashi liczył, że utrzyma się ona przez 10 dni.

Kiedy Amerykanie ruszali do ataku, zalewała ich burza ognia i stali z japońskich stanowisk, doskonale przygotowanych. Porucznik Wells wspominał: ''Nie widziałem niczego, co mogłoby osłonić nas przed ogniem przeciwnika''.

Na domiar złego, zaczął padać deszcz. Ulewa i silny wiatr nie tylko pogarszały widoczność, ale całkowicie uniemożliwiały zaopatrywanie oddziałów na wyspie. Szer. Tatum z 27. pułku wspominał: ''Niebo zasłaniały ciemne chmury i ciągle padał deszcz. Byliśmy przemoknięci, a wulkaniczna gleba zamieniała się w miękką, lepką maź.'' Ranni leżeli na plażach, czekając na ewakuację, pojazdy grzęzły w błocie - zwłaszcza czołgi, do których ustawicznie brakowało paliwa i które ciągle trzeba było naprawiać z uszkodzeń. W sztormie tonęły barki i amfibie, pociągając ze sobą cenne pociski i paliwo. W nocy marines marzli w swoich dołkach, modląc się, by Japończycy nie próbowali atakować. Rozciągano druty kolczaste i linki z puszkami, by powstrzymać nocne rajdy na amerykańskie linie.

21 lutego wznowiono natarcie, rozpoczynając szturm generalny na górę. Amerykanie posunęli się o 400-600 metrów, a więc postępy były dużo lepsze. Por. Wells wspominał po trafieniu: ''Czułem jak kończą mi się siły, a moje rany zaczęły dawać o sobie znać. Nie jadłem, nie piłem i nie załatwiałem się przez dwa i pół dnia''.

Gorzej było na wschodzie wyspy. O ile Amerykanie zdołali zająć lotnisko, o tyle ugrzęźli w rejonie kamieniołomu, tuż obok lotniska. Zdobyto zaledwie 50 metrów terenu! Kapitan Joseph McCarthy, dowódca kompanii ''G'' z 24. pułku wspominał, że spośród 324 żołnierzy, jakich miał pod komendą, tylko 35 było w stanie chodzić. Szer. Santoro za to wspominał, bardzo szczerze zresztą: ''Poniżej mnie znajdowało się wejście do tunelu.Zobaczyłem, jak dwóch Japończyków z karabinami wyczołguje się na kolanach. Strzeliłem im w plecy i jest mi z tego powodu niezmiernie przykro, bo nie wiedziałem, jak po japońsku powiedzieć, żeby się odwrócili''.

Do trzeciego dnia udało się zdobyć tylko 1/4 wyspy. Do tego momentu marines stracili 4500 ludzi.

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

Amerykański marine obserwuje wysadzenie japońsk...

źródło: comment_ZLNhWQgwg1qw9heRHroBjNqXLBbiI1Ia.jpg

Pobierz
  • 22
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@IIWSwKolorze1939-45:

w swojej wypowiedzi pomieszałeś wydarzenia i chronologię, bo nie było jednego embarga, a dwa i to rozdzielone czasowo - 26 września 1940 na złom, 1 sierpnia 1941 na ropę. Szansa na pokój istniała po obydwu datach, z tym że jego cena dla Japonii rosła z każdym nowym miesiącem, a główna przeciwwaga dla "jastrzębi" (mam tu na myśli "jastrzębi" w wydaniu japońskim, czyli zwolenników konfrontacji z Zachodem, bo niestety zasadniczo
  • Odpowiedz