Wpis z mikrobloga

@Vekkja co do argumentu, że przed narodzinami nic nie było to jednak według mnie coś zupełnie innego. Bo faktycznie nie istniałeś i powstałeś dzięki swoim biologicznym rodzicom. Wtedy jesteś włączony do tego cyklu a świadomość i te wszystkie procesy są wpędzone w ruch. Świat jest #!$%@? i jest wiele niewyjaśnionych rzeczy. Może naprawdę czeka jeszcze jakaś jedna niespodzianka na koniec? Żeby człowiek nie myślał sobie ignorancko, że już wszystko wie i sprawa
@goodguy: samo nasze istnienie można uznać za najbardziej okrutny zart w historii, po miliardach lat od powstania wszechświata, miliardów lat ewolucji, i niewiarygodnemu przypadkowi dostajemy 80 lat życia które nigdy więcej się nie powtórzy, z masa pytań dotyczących świata na które nigdy nie poznamy odpowiedzi XD
Z kolei z drugiej strony, mimo tych miliardów lat przypadku ja jestem teraz tutaj w tym miejscu, żyje w bezpiecznym w miarę zamożnym kraju w
@Danicen: mam nadzieje, ze NIC nie ma. Często się nad tym zastanawiam i najbardziej przeraża mnie myśl, że po reinkarnacji wyląduję w totalnej dupie, np jakims kraju trzeciego świata, bede cierpiec z glodu, chorob i wykorzystywania, ale że wyjatkowo nie stracę świadomości z obecnego zycia i będę małym, biednym, poniewieranym dzieckiem ze wspomnieniami tego co jest teraz ¯\_(ツ)_/¯
Że jeśli istnieje życie wieczne, lub reinkarnacja to jesteśmy uwięzieni w tym NA ZAWSZE BEZ KOŃCA.


@goodguy: Alez to teoria buddyzmu. A "nirvana" to wlasnie nic innego tylko to, kiedy sie "znika", nic nie czuje - najwyzszy stopien wtajemniczenia i przerwanie blednego kola reinkarnacji w niedoskonalych ziemskich formach. Mowiac krotko, dazenie do nirvany, to po prostu dazenie do "doskonalej" smierci na zawsze i na amen. Zalaczony obrazek to fotka wyjasniajaca najprosciej
Pobierz
źródło: comment_yNEARtjKOmGhsBpJiKvbAtiCZwXhiY7N.jpg