Wpis z mikrobloga

Dawno nic tu się nie pojawiło a ostatnim razem posypały się dość krytyczne komentarze na temat "bycia męskim" wg. Lwa-Starowicza.
Dziś będzie o tym dlaczego panowie tak często sugerują "lodzika" jako rozwiązanie problemów, prezent na urodziny czy jako przeprosiny.

Wpis 1
Wpis 2
Wpis 3
Wpis 4

Co takiego jest w seksie oralnym, że mężczyzna potrafi porzucić żonę, partnerkę tylko dlatego, że mu odmawia takiej formy miłości?
W tej formie seksu członek jest w stanie permanentnego zachwytu. Bodźce czuciowe (pieszczoty ustami partnerki) są połączone z bodźcami wzrokowymi – mężczyzna obserwuje cały proces ars amandi, kobietę, która mu sprawia przyjemność, jej głowę, włosy, ciało pieszczącej go partnerki. U wielu mężczyzn bodźce są wtedy mocniejsze, bardziej intensywne niż podczas klasycznego seksu. Najbardziej czułe receptory na penisie są masowane, uciskane, głaskane. Sama przyjemność. I ogromny ładunek intymności. Adoracja penisa to głębsza forma akceptacji. Jeśli kobieta chwali partnera za to, że odniósł jakiś sukces – owszem, to miłe. Ale seks oralny jest akceptacją całego ciała i szczególnej jego części. Kobieta może nie komplementować za nic swojego partnera, lecz jeżeli uprawia z nim seks oralny – będzie czuł się nieustannie chwalony.
„Oczywiście seks oralny bywa dwuznaczny i może służyć do totalnego poniżenia kobiety. To jeden biegun. Mężczyzna czerpie zadowolenie z dominacji nad kobietą, że ona jest jego niewolnicą, dokładniej niewolnicą jego fallusa. A na drugim biegunie jest pozycja 69 i wysoka klasa doznań, wszystko robione z czułością oraz poszanowaniem uczuć i pragnień drugiej osoby. Nikt nikomu nie podlega, nikt nikogo nie poniża – każdemu jest za to przyjemnie. Mężczyźni opowiadają mi, jak bardzo sobie cenią ten rodzaj seksu i nie mają żadnych skojarzeń z uprzedmiotowieniem partnerki.
Chociaż kiedy ludzie są w trakcie kontaktu seksualnego, w ich głowach mogą dziać się różne rzeczy, czasem bardzo mroczne, nieznane im samym w innych sytuacjach. Ba, kobieta pobudzająca mężczyznę może go również poniżać. Bo stymulując go, zanurza się w uczuciu, że ma go pod kontrolą. To też jest bardzo często spotykane. On się rozkoszuje, a ona myśli sobie: „Jesteś penisem, niczym więcej”. Czasami mężczyźni nie powinni wiedzieć, co się dzieje w kobiecych głowach...

Panie profesorze, chcę zadać pytanie, które zapewne tak jak ja, chciałoby zadać wiele czytelniczek, ale się trochę krępuję.
No nie, skrępowanie to nie u mnie w gabinecie! I odczarujmy wreszcie raz a dobrze kwestię seksu oralnego. To jak najbardziej normalna forma zbliżenia, dawno minęły czasy, że uważany był za dewiację, ba, przez wiele lat był nawet karany. Teraz na szczęście nie jest to ani tabu, ani nic zdrożnego, jakbyśmy powiedzieli językiem już niemal starożytnym.

To pytam: jak zostać mistrzynią robienia laski?
No to ja nie odpowiem na to pytanie. Spodziewa się pani, że postawię przed panią dildo i szczegółowo opiszę konkretne kroki? Otóż nie zrobię tego, bo: po pierwsze – każdy mężczyzna jest inny i każdy penis jest inny, po drugie – ćwiczenie czyni mistrza, czytanie teorii bez praktyki niewiele da. Można być teoretyczną mistrzynią seksu oralnego i zbaranieć, mając przed sobą prawdziwy członek. Oczywiście warto poczytać poradniki seksuologiczne – „Kamasutrę” i inne książki o sztuce miłosnej, wiedzieć, gdzie się pobudza wędzidełko, gdzie się pobudza ujście cewki moczowej. To jest pewna sztuka. Czubkiem języka pobudzić ujście cewki moczowej tak, żeby to było dla niego przyjemne. Ściąganie napletka z odpowiednią intensywnością i z odpowiednią szybkością to też pewna sztuka, ale nie ma uniwersalnych zaleceń, bo coś dla jednego mężczyzny będzie za mocno, a dla innego za słabo. A przede wszystkim seks oralny nie wymaga uniwersytetu, bez przesady. Najlepiej zapytać mężczyznę w trakcie, co tak naprawdę lubi. I nie wstydzić się tego.

W Moskwie jest specjalny „instytut”, do którego pielgrzymują kobiety, żeby uczyć się seksu oralnego na dildach. Są tam panie edukatorki, które uczą tej sztuki. Rosyjscy mężczyźni zacierają ręce z zadowolenia.
Niewątpliwie nie świadczy to dobrze o poziomie partnerstwa w tamtejszych związkach. Ale ja nie mam nic przeciwko temu… Na pewno instruktorka podpowiada, żeby to robiła głębiej, ona mówi na to: „Tak głęboko już nie mogę, bo się krztuszę” itp. OK, ale i tak potem, w praktyce, trzeba dostosować teorię do wielu zmiennych. Czyli mistrzyni laski, jak pani mówi, przede wszystkim pyta mężczyznę, czy ten bodziec wzmocnić, osłabić, szybciej, wolniej, wyżej, niżej. Są tacy, którzy lubią, żeby członek był wprowadzany głęboko, dla większości mężczyzn jest to wyjątkowo przyjemne. Ale nie dajmy się zwariować.

I nie dajmy się udusić.
No właśnie. Mogą w tym momencie pojawić się problemy z oddychaniem, bo trzeba oddychać przez nos. Mocno i regularnie. Panie ze skrzywioną przegrodą nosową mogą mieć kłopot. Poza tym nie można doprowadzać do tego, żeby wystąpił odruch wymiotny.

Jakie błędy kobiety najczęściej popełniają w trakcie seksu oralnego?
Czasem za słabo, czasem – za mocno. Zdarza się, że niechcący ugryzą. Albo nie pobudzają żołędzi członka językiem – a to mężczyźni bardzo lubią. Bądź robią to od niechcenia, bez entuzjazmu, dając do zrozumienia, że nie lubią, tylko się poświęcają. Mężczyzna to wyczuwa, ale w trakcie woli nie poruszać tego problemu i dąży do szybkiego orgazmu. Bo co zrobić, jeśli usłyszy od partnerki: „Robię to tylko dla ciebie”. Jak po takiej odpowiedzi powinien się zachować? Zrezygnować? Powiedzieć: „To może następnym razem?”. Albo rozpocząć dyskusję, dlaczego nie lubi seksu oralnego z nim? Owszem, dyskutować trzeba, ale nie w trakcie.
U niewielkiej części mężczyzn w związku z seksem oralnym pojawia się silny lęk – przed odgryzieniem. Ale uspokajam panów: rozmawiałem ze specjalistami z różnych dziedzin – urazów związanych z seksem oralnym nie ma. Taki męski lęk pojawia się wtedy, kiedy on widzi, że kobieta zapamiętała się w robieniu mu przyjemności. Że ma odlot, że jest zafascynowana „robieniem laski”, że w ogóle nie postrzega go jako człowieka, jest dla niej tylko penisem. Przestrzegam więc panie przed takim szaleństwem, bo wtedy mężczyzna może nie stanąć na wysokości zadania. Ze strachu przed entuzjazmem.

Brak entuzjazmu zły, za dużo entuzjazmu – też niedobrze...
Najlepiej, żeby miłość francuska była finezyjna. Co to znaczy? Aby pieszcząc partnera, utrzymywać z nim kontakt wzrokowy, wyczuwać jego emocje, czasami pytać, czy jest mu dobrze. I w zależności od tego, czego kobieta i mężczyzna chcą – kończyć wytryskiem w ustach albo w pochwie lub na piersiach. Albo gdzie się chce.
Pewien pacjent opisywał mi poprzedni związek, który był dla niego fantastyczny. Ich sztuka miłosna zawsze zaczynała się od tego, że ona mówiła: „Nic nie rób, leż, ja ciebie popieszczę”. On leżał bez ruchu, ona mu pobudzała członek oralnie aż do mocnej, intensywnej erekcji, potem przyjmowała pozycję klasyczną, później zmieniała pozycję na jeźdźca, następnie przewracała się na plecy i oddawała mu pole i razem mieli orgazm. Nie mam nic do zarzucenia takiemu scenariuszowi w sypialni. Czy to jest bardzo skomplikowana sztuka miłosna? Nie. Jest ładna i nieskomplikowana.

Ważne pytanie: połykać spermę czy wypluwać?
Wiadomo, że mężczyznom się bardzo podoba, jak kobieta połyka. Nie bez kozery usługa prostytutki „z połykiem” jest droższa o sto procent. Ale wiele kobiet ma z tym problem. Najlepiej się więc umówić z partnerem, co jest dopuszczalne dla każdej ze stron. Są trzy warianty. Pierwszy: ona go pobudza oralnie, ale później on ma wytrysk na zewnątrz. Umówili się, że jak on już, już dochodzi, ona przerywa pobudzanie ustami. Co może dla niego jest mniej miłe, ale – jak już powiedzieliśmy – i tak najprzyjemniejszym momentem dla mężczyzny jest ten tuż przed wytryskiem. W takiej sytuacji mężczyzna ma wyraźny komunikat: dla niej sperma to nie jest pożądany bodziec. Może mu się to nie podobać, ale musi zaakceptować.
Drugi wariant: wytrysk w ustach, ale ona to natychmiast wypluwa. No i tu jest ogromny męski kłopot. Bo przecież zazwyczaj wypluwa się coś, co jest niedobre, niesmaczne, szkodliwe, zepsute, trujące. Sporo niezbyt przyjemnych skojarzeń. Wiele kobiet nie przepada za konsystencją i zapachem spermy. Często słyszę w gabinecie, że to zapachowo wstrętne, a konsystencja przypomina gluty. No przypomina – cóż poradzić.
Dla pań, które nie są entuzjastkami połykania spermy mamy dobre wiadomości: nie jesteś sama. Z badań ogólnopolskich wynika, że większość chce się raczej jej pozbyć, najchętniej albo wypluwa, albo nie chce, żeby w ogóle doszło do wytrysku w ustach. Można to zrozumieć. A w sezonie na szparagi to w ogóle jest fatalne...

Uśmiecha się pan...
Mówię poważnie. Dieta ma olbrzymi wpływ na zapach i smak spermy. Menu bogate we fruktozę, cukier, daje inny zapach i smak (bardziej słodki), a szparagi powodują nie tylko bardzo intensywny zapach, ale także smak. Dieta może wpływać na to, że smak nasienia stanie się zgoła wstrętny.
Kiepsko jest, jeżeli mężczyzna miał wcześniej partnerkę, która połykała spermę, bo albo lubiła, albo poświęcała się dla niego, albo marzyła o tym i w końcu mogła to marzenie zrealizować, albo uwierzyła, że to źródło białka, cynku, prostaglandyny, po prostu eliksir młodości i gwarancja dobrego wyglądu. A w dodatku świetnie działa antydepresyjnie. Dla niego zachowanie tej kobiety to, rzecz jasna, raj na ziemi.
I teraz ma partnerkę, która tego nie robi. Może być kłopot. Ale namawiam kobiety, żeby nie robiły nic przeciwko sobie, a panów zachęcam do rozsądnych granic. Miałem takie pacjentki, które po seksie oralnym z połykaniem zawsze wymiotowały. Miałem również taką, która przechodziła na dietę po seksie oralnym, bo z jej wyliczeń wychodziło, że przy rygorach gastronomicznych sperma jest zbyt tucząca! Niestety, takie bzdury chodzą ludziom po głowie.
Niektórzy mężczyźni używają argumentu, że przyswajanie składników nasienia przez kobietę ma działanie przeciwdepresyjne. Powołują się na jakieś badania, o których gdzieś coś przeczytali. Dobrych leków przeciwdepresyjnych to na pewno nie zastąpi – chcę, żeby nasi czytelnicy nie mieli złudzeń, że to jest jakakolwiek konkurencja wobec farmakologii. Poza tym te wyniki badań są trochę mętne, nie ma w nich tak naprawdę nic przekonującego.
Panowie, przede wszystkim szanujmy kobiety. Jeśli im się to nie podoba, mają do tego prawo. I dbajmy o to, żeby pamiętały seks z nami jako przyjemny, a nie przykry. Reasumując, kobieta powinna opowiedzieć o swoich subiektywnych doznaniach oraz jasno postawić swoje granice. I tutaj też nie ma żadnych negocjacji. Bo albo coś lubimy, albo tolerujemy, albo nie akceptujemy.

Czy mężczyzna może sprawić, żeby seks oralny w jej wykonaniu był także dla niej podniecający, chociaż wcześniej nie był?
Kobieta może po prostu nie rozumieć, na czym właściwie ta atrakcja polega. Mężczyzna chce seksu oralnego, ona w tym jakoś specjalnie nie widzi nic przyjemnego. Niech więc partner opowie jej szczerze i otwarcie, dlaczego tak mu się to podoba, czemu tak bardzo mu na tym zależy. Opowie o swoich odczuciach, co się z nim dzieje w trakcie seksu oralnego. Kobiety bardzo często nie zdają sobie sprawy, co ta forma seksu znaczy dla niego. Domaga się? Ale dlaczego? Dla intymności relacji czy dla satysfakcjonującego go poniżenia? Poza tym wiele kobiet ma opory, ponieważ wie, że to jest priorytet w relacjach z prostytutkami i w porno. Bo w porno seks oralny jest najbardziej widowiskowy; seks pochwowy – nie aż tak mocno, wtedy po prostu mniej widać. Poza tym przy dłuższym czasie trwania to jest nudne, niewiele się dzieje. Za to w seksie oralnym zawsze jest jakaś ciekawa akcja: włosy, usta, język, sperma na twarzy. Nic dziwnego, że kobiety mogą nabrać podejrzeń: on chce seksu oralnego, bo traktuje mnie jak dziwkę. Dlatego dobrze, żeby mężczyzna jej wytłumaczył, że dla niego seks oralny jest szczególną formą zjednoczenia.
Ale bywają też kobiety, które chcą być pomiatane. On ma potrzebę, żeby nią poniewierać, a ona to akceptuje. I to jest komplementarne – jeśli oboje to lubią, nie mam nic przeciwko.

Jak słyszymy „zrób mi laskę”, to znaczy, że będzie pomiatał, a jak: „popieść mnie ustami” – to myśli o cielesnym zjednoczeniu?
Może nie aż tak ortodoksyjnie, bo „zrób mi loda” weszło do kanonu językowego, choć nie jest to zbyt eleganckie określenie. Wiele kobiet zresztą go używa w stosunku do mężczyzn, same pytają: „zrobić ci loda?”. Same wychodzą z taką inicjatywą, bo seks oralny traktują jako normalną formę zachowania, czyli to określenie nie w każdym kontekście musi wybrzmiewać źle.

Czy pan uważa za normę seks oralny na pierwszej randce?
Może jestem staromodny, jednak uważam, że nie powinno być to normą, bo to bardzo intymna forma seksu i dobrze jest do niej dochodzić stopniowo.

Jednak mężczyźni są chyba zachwyceni takim pomysłem.
Ale kobiety nie zawsze muszą robić to, czego chcą od nich mężczyźni. Jeśli jest to dla niej niekomfortowe, nie ma sensu, żeby się zmuszała. Panowie, rzucanie kobiety na kolana podczas pierwszej randki to zbyt szybkie tempo i efekt może być odwrotny. Przeważnie nie kończy się to dobrze.

Zostawił mnie, bo tamta mu lepiej robiła laskę” – tak często mówią porzucone kobiety.
To ładny parawan. W ten sposób deprecjonuje mężczyznę – zależy mu tylko na seksie oralnym. Przyjaciółkom powie: „Był dewiantem, miał chore zainteresowania”. To lepiej brzmi. Jest usprawiedliwiona, bo uwolniła się od dewianta. A tak naprawdę nie mówi o rzeczywistych powodach rozstania. Takie stwierdzenie stawia ją wyżej na szczeblu ewolucyjnym. W tym komunikacie mężczyzna jest prymitywny, podobnie jak jego nowa kochanka. Na ogół przyjaciółki okazują empatię i zrozumienie, potępią go w czambuł.

A potem wracają do domu i będą uprawiać z mężem seks oralny.
Z większym zapałem, żeby nie powtórzyć losu przyjaciółki.

Czy mężczyźni naprawdę zostawiają kobiety tylko z tego powodu?
Oczywiście. Mężczyzn, którzy się tak zachowali, podzieliłbym na trzy grupy. Pierwsza: ma kochankę, która akurat lubi seks oralny. Nie tylko toleruje, ale go ceni i lubi. Niektóre kobiety akurat w tym są dobre, wręcz perfekcyjne. Jemu się wydaje, że trafił do raju i przestają się dla niego liczyć dzieci, rodzina i wspólne życie. Seks oralny jest najważniejszy – ta ogromna przyjemność.
Druga grupa traktuje seks oralny jako wyraz akceptacji dla swojej męskości i w ogóle istnienia. Czyli: jeżeli kobieta uprawia z nim seks oralny, wypływa z tego wniosek, że go w pełni akceptuje. Jeśli nie chce – dla niego oznacza: „Nie jesteś mną całkowicie zafascynowana”. I ma tego dość – dlatego szuka partnerki dającej mu totalną akceptację. Uprawianie bądź nie tej formy seksu może decydować o istnieniu związków i o wyborach życiowych. To nie dotyczy większości męskiej populacji – i to jest ta dobra wiadomość. Ale zła jest taka (a może też dobra, gdyż odnosi się do dobrostanu i zadowolenia z życia), że istnieje dosyć spory odsetek mężczyzn, dla których seks jest bardzo, bardzo ważny, a skoro ta forma jest dla nich najbardziej atrakcyjna, może wpłynąć nawet na zakończenie związku.
Trzecia grupa to panowie, którzy się na seks oralny po prostu uwarunkowali. Bez niego nie są w stanie osiągnąć satysfakcji.

Czyli za seksem oralnym płynie sporo nieseksualnych komunikatów. Ale rada jest oczywista: polub seks oralny, bo jak nie – ryzykujesz, że zostaniesz porzucona?
Jeśli masz do czynienia z partnerem lubiącym tę formę kochania i ty też ją lubisz – wspaniale, nie widzę problemu. Jeżeli dla ciebie seks oralny jest neutralny, to raz na tydzień można się do niego przyłożyć i nie jest to chyba duży problem. W przypadku, gdy się go nie lubi, warto popracować nad tym, żeby nastawienie zmienić. Jeśli kobieta uważa, że to ją poniża, a lubi seks oralny w swoją stronę, to coś tu nie gra. Chyba że ma awersję do penisa – wtedy trzeba nad tym popracować terapeutycznie. Nie zawsze skończy się sukcesem – są kobiety mające wręcz wstręt do penisa akurat swojego partnera albo penisów jako takich – ta bariera może być za silna.
Bywa tak, że mężczyzna może żałować całkiem udanego związku, dzieci, wspólnego domu, ale atrakcyjność seksu oralnego w wykonaniu innej pani jest taka, że za to odda wszystko. Może to wyglądać rzeczywiście dziwnie, że pieszczenie ustami penisa staje się ważniejsze od rodziny, ale są tacy, którzy oddadzą za to wszystko. Naprawdę wszystko.
Dla wielu czytelniczek takie męskie myślenie może być kuriozalne, ale tak to bywa.

---

Dalej rozdział traktuje o tym, że są i tacy, którzy seks oralny oddali w zamian za świetne zrozumienie w związku tj. są zgodni pod wieloma względami, ale ona akurat tej formy pieszczot nie akceptuje. Jemu brakuje, ale są inne, większe plusy relacji.
Dlatego polecam doczytać cały rozdział.

---



#zdrowerelacje #zdrowyseks #zwiazki #seks
  • 31
  • Odpowiedz
@numer_rachunku_karty: Prawda jest w tym, że seks oralny ma właśnie dla mężczyzny tą dodatkową przyjemność - że to robi. Niekoniecznie musi to być przyjemniejsze, często nawet mężczyzna nie jest skupiony na odczuwaniu przyjemności płynącej z samego seksualnego uniesienia, ale z widoku, z faktu, że to się dzieje. Jakkolwiek nie spojrzeć jest to jeden z najwyższych poziomów zaufania. Wkładanie penisa do ust jest moim zdaniem dużo bardziej intymne niż zwykły seks.
  • Odpowiedz
@oiio: Od momentu, w którym zacząłem wrzucać tutaj fragmenty i czytać komentarze, też zacząłem z większym dystansem podchodzić do pewnych spraw.
Wiesz, jak to mówią "to zależy". Dlatego pojawiają się tam wtrącenia na temat tego by kobiety nie dały sobą pomiatać a mężczyźni je szanowali, szczególnie ich sprzeciwy na pewne formy seksu.
W tym wszystkim trzeba znaleźć to czego szukamy. Dla niektórych "kocham Cię" podczas stosunku jest szczerym wyznaniem, dla niektórych banałem. Tak samo niektórzy szukają wręcz mistycznego połączenia dwóch dusz. Inni zaś zwierzęcego uwolnienia wszelkich instynktów i pragnień, zostać wręcz upodloną (upodlonym również), bo dla przykładu mają dość napięcia w pracy i zwierzęcy seks jest najlepszym rozładowaniem umysłu z korpobullshitu (tak teoretyzując).
Tutaj jest to też wyrwane z pewnego działu, z konkretnej książki. Nie bronię pana Starowicza jakkolwiek, powtarzam, to zależy i trzeba spojrzeć szerzej.
Traktowanie seksu jak pornola jest tak samo szkodliwe jak pakowanie do głowy frazesów o księciu na białym
  • Odpowiedz
Może z niecały 1% kobiet stwierdzi, że połykanie spermy, czy wycieranie cycków ze spermy to przyjemna sprawa


@oiio: Strasznie smutno musi więc być kobietą. Całe szczęście urodziłem się mężczyzną i nie mam problemu z płynami ustrojowymi kobiety, a nawet mnie to podnieca.
Nie do końca rozumiem, jak może NIE podniecać pieszczenie osoby, którą kochamy. Jak może nie podniecać poczucie własnej męskości czy kobiecości i męskości czy kobiecości partnera/ki.
Może za
  • Odpowiedz
Wkładanie penisa do ust jest moim zdaniem dużo bardziej intymne niż zwykły seks. Nie mówię oczywiście o dziwce, ale o partnerce.


@oiio: IMO nie jest - to tylko jedna strona odsłania intymność (facet), kobieta może być ubrana, mieć majtki, i nie pokazywać swoich organów płciowych (vel: cipki). Można to zrobić prawie wszędzie, po kryjomu. Do seksu 'dopochwowego' że tak użyję tego brzydkiego, mechanicznego stwierdzenia, trzeba jednak więcej intymności, spokoju, przestrzeni i zaufania...

Niektóre rady są już z zakresu dewiacyjnej pornografii.

Mniej więcej tym jest temat spuszczania się na cycki,
  • Odpowiedz