Wpis z mikrobloga

Hej Mireczki! Może pamiętacie, że jakiś czas temu dodałam wpis dotyczący nieudzielenia mi urlopu na żądanie ( link tutaj ---> https://www.wykop.pl/wpis/35203999/mirki-wlasnie-odrzucono-moja-prosbe-o-urlop-na-zad/). Przyznam, że wcale niekrótko rozważałam, czy opisać Wam, jak się cała sytuacja rozwinęła, ale wpis ten zyskał całkiem spore zainteresowanie i wielu z Was prosiło, także w wiadomościach prywatnych, by poinformować, co dalej, więc czuję się niejako zobowiązana do przedstawienia biegu sprawy, a poza tym zdaje się, że...po prostu lubicie takie historie ( ͡° ͜ʖ ͡°).

Zmotywowana i utwierdzona w przekonaniu o swojej racji (dzięki Wam () ) postanowiłam, że nie pozostanę obojętna. Początkowo miałam zamiar załatwić całą sprawę ugodowo i w poniedziałek, ten po pamiętnej sobocie, chciałam zagaić do kierowniczki z zapytaniem, czy wpisana w system etime (taki firmowy system, gdzie m. in. widzę swój grafik) "nieobecność nieusprawiedliwiona" może się zmienić. Wiecie, chciałam spokojnie powiedzieć jej, że to było jak dotąd jedyne moje wykorzystanie unż, że rozumiem zdenerwowanie, ale naprawdę nie miałam wyjścia. Zobaczyłam, że jest obecna, to znaczy wchodząc, wymieniłyśmy się spojrzeniami, więc widziała, że już jestem, szybko zatem zostawiłam rzeczy na tzw. socjalu i wyszłam do niej. Jak duże było moje zdziwienie, gdy nie mogłam jej dostrzec, mimo że dosłownie minutę wcześniej ją widziałam. Spytałam, gdzie jest, a koleżanka wskazała mi na drzwi, mówiąc "już wychodzi". Ewidentnie nie miała ochoty ze mną rozmawiać, ale ja następnego zdania nie dałam jej już tak łatwo uciec i czym prędzej zapytałam o nurtującą kwestię, a w odpowiedzi usłyszałam "megana_ masz wpisaną nieobecność nieusprawiedliwioną i tyle w tym temacie", po czym gwałtownie się odwróciła i czymś tam zajęła. Wkurzyło mnie to dość mocno, bo ja głupia miałam nadzieję na zwykłą konwersację,a ta zbyła mnie bez większego przejęcia. Wówczas skontaktowałam się z działem kadr, który, co jest bardzo budujące, zareagował dość szybko, prosząc o opisanie sytuacji mailowo, nadając numer zgłoszenia i skontaktował się ze mną ponownie w ciągu niespełna dwóch dni, pisząc zwięźle, że urlop uznają i pozdrawiają. "Świetnie, po sprawie" - pomyślałam. No ale nie dla urażonej kierowniczki...

Po decyzji działu kadr kiero powiedziała mi tylko ''kadry Ci uznały użetkę, zobacz w grafiku" i tyle. Wróciłam do normalnej pracy, to znaczy, zachowywałam się tak, jakby incydent był już zamknięty. Kiero zdawała się unikać mojego towarzystwa, ale niekoniecznie mnie to frustrowało, bo przecież lubić się nie musimy, co nie? Tyle, że dwa tygodnie przed końcem miesiąca, gdy byłam w trakcie zmiany (było już ze 3 godziny od jej rozpoczęcia) pojawiła się w pracy i wezwała mnie do siebie. Wszedłszy na socjal powiedziała ''hej, to Twoje wypowiedzenie, podpisz tu i tu''. Przyznam, że było to dla mnie mimo wszystko spore zaskoczenie, bo nie liczyłam, że będzie mściwą osobą. Usiadłam z tymi kartkami, wiedząc, że wyjścia nie mam, bo charakter umowy zezwala na wypowiedzenie bez podania przyczyny. Powiedziałam: "Patrycja, powód jest nam obu dobrze znany, ale sądziłam,że to wyjaśniona sprawa", na co ona odparła, że prosi bez komentarzy i, że "jeżeli nic głupiego nie zrobię w czasie urlopu, który muszę wybrać, to nie dostanę dyscyplinarki". Kiedy ja tak patrzyłam na te smutne papierki, ona wszczęła rozmowę ze swoją zastępczynią, obecną tam przez cały ten czas w charakterze świadka (tak mam nadzieję trzeba), która to rozmowa dotyczyła...aktualnej pogody. Zabrawszy papiery wyszła i powiem Wam, że powrót do pracy po czymś takim jest wprost...upokarzający (,).

Ciekawe jest też to, że dzień wcześniej otrzymałam od niej sms z prośbą o pojawienie się w pracy 3h wcześniej, ale nie mogłam tego żądania spełnić, bo późno napisała. Złączywszy fakty pomyślałam, że przecież skoro ona była w pracy rano, a ja po południu, to miała na myśli, abym stawiła się wcześniej, tak, aby nie musiała przyjeżdzać powtórnie tego samego dnia. Czaicie tupet? Chcesz kogoś wywalić i każesz mu jeszcze przyjść sporo wcześniej, żeby mu o tym powiedzieć, bo tak Ci wygodniej...

Opisana przeze mnie sytuacja potwierdziła tylko, że praca ta nie była warta mojego zachodu. Od dawna rozglądałam się za czymś innym, ale sen z powiek spędzał mi zbliżający się termin oddania pracy dyplomowej, więc na tym skupiałam się najmocniej. Nie była to żadna poważna dla mnie praca, to znaczy póki studiowałam dziennie i miałam dość ograniczoną dyspozycyjność, ten "elastyczny grafik pracy" (no w jego kwestii lista zastrzeżeń jest długa), który firma tak chętnie promuje był dla mnie w gruncie rzeczy jakimś wyjściem na połączenie studiów ze stałymi zarobkami. Wiem, że wielu z Wam powie, że po co się w ogóle przejmować tego typu robotą, ale wychodzę z założenia, że jeżeli zachodzi stosunek pracy w oparciu o umowę cywilnoprawną to nie ma znaczenia jaki jest jej rodzaj, powinno się traktować drugiego człowieka z szacunkiem, którego tutaj w mojej opinii zdecydowanie zabrakło. Narzekaliście na Costę, narzekaliście na Empik to teraz ja dorzucę do pieca:

NIE POLECAM PRACY W SIECIÓWKACH, A JUŻ NA PEWNO W RESERVED.

Ktoś z Was, mądre Mireczki, napisał tu kiedyś, że problemem w tych sieciówkowych strukturach jest sprawowanie władzy przez osoby nieposiadające najmniejszego pojęcia o konstruktywnym zarządzaniu, wydaje im się, że szybki awans i jakieś śmiesznie brzmiące stanowisko daje im szczególne przywileje i poczucie przodownictwa. Ja odważyłam się bronić mojego zdania i nie pasowałam do tego układu. Pomyj mogłabym wylewać tu wiele, wszak praca ta miała przywar sporo, ale nie zdobędę się na to, bo i tak długość tego tekstu przekroczyła granice zdrowego rozsądku ( ͡ ͜ʖ ͡), no i w sumie...po co. Nie żałuję, że nie odpuściłam i bardzo, ale to bardzo dziękuję Wam za wszystkie słowa, dające mi przekonanie, że nie jestem w błędzie, a tylko korzystam ze swoich praw. Jesteście super ().

Nie opisałam tego wcześniej z uwagi na wahanie, czy to ma jakiś sens, obronę, a także nagłą rodzinną sytuację. Serdeczne pozdrawiam i raz jeszcze dziękuję za miłe słowa, no i


trochę #grazynacore na pewno #pracbaza na drugie pewno #januszebiznesu chyba #afera a już bankowo to #gorzkiezale
  • 164
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@megana_: No hola hola, ale jakie "wypowiedzenie bez podania przyczyny". Płatny okres wypowiedzenia i niech się idzie pieprzyć. Nigdy nie podpisuj żadnego za porozumieniem stron.
  • Odpowiedz
Wiem, że wielu z Wam powie, że po co się w ogóle przejmować tego typu robotą, ale wychodzę z założenia, że jeżeli zachodzi stosunek pracy w oparciu o umowę cywilnoprawną to nie ma znaczenia jaki jest jej rodzaj, powinno się traktować drugiego człowieka z szacunkiem


@megana_:

Po pierwsze, stosunek pracy albo umowa cywilnoprawna - wybierz
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 20
@megana_: ja tu widzę pole do popisu dla Pip i sądu pracy w kwestii mobbingu. Poza tym rozumiem, że umowny okres wypowiedzenia został zachowany?

No i to p---------e o dyscyplinarce... Nawet gdyby to faktycznie było nieusprawiedliwiona nieobecność (a tak nie jest!), to i tak najpewniej sąd pracy uznałby to za niewystarczający powód do dyscyplinarki.

Nieobecność nieusprawiedliwiona nie musi być uznana przed sąd za ciężkie naruszenie obowiązków
  • Odpowiedz
@megana_: Nawet jak w umowie miałas zapis że może Cie zwonić bez przyczyny to jest on niezgodny z k.p. więc masz 1 albo 3 miesiące wypowiedzenia(no chyba że na tym papierku którym podpisałaś zgadzasz się 'odejść' wcześniej).
Zrób jej na złość, nie bierz urlopu tylko rozchoruj się do końca umowy.. wiesz.. zima idzie, można łatwo złapać jakieś choróbsko ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Nieobecność nieusprawiedliwiona nie musi być uznana przed sąd za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych:


@staryhaliny: Nie ma opcji, żeby jedna obecność była uznana za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych, z tym że ona ma rozwiązaną z zachowaniem okresu wypowiedzenia umowę na czas oznaczony, także bez znaczenia.
  • Odpowiedz
@megana_: @dr_Klotz: mój były kierownik został zwolniony dyscyplinarnie. Żeby to zrobić szefowie zbierali oświadczenia od nas, że nie przychodził do pracy, a i tak szef powiedział, że może to być niewystarczające i facet w sądzie mógł podważyć. Dopiero jak się okazało, że kradł kadry były usatysfakcjonowane powodem.
  • Odpowiedz
@megana_: nie przejmuj sie. Mnie w------i z pierwszej pracy w piatek o 16 a wiedzieli ze o 17 koncze i ide na dwutygodniowy urlop na ktory jade w tenze piatek. Ja glupi podpisalem za porozumieniem stron mimo ze nie powinienem bo zlego nic nie zrobilem. Bledy mlodosci a pare lat temu to bylo. Zle na tym jednak nie wyszedlem bo kariera idzie jako tako.
  • Odpowiedz
@megana_: W sumie obie jesteście siebie warte.
Ty tak naprawdę nie miałaś prawa wziąć urlopu na żądanie, bo impreza o której wiesz tydzień wcześniej to nie jest sytuacja nagła.
Ona to typowa karyna która myśli że jest kimś bo jest 'kierownikiem' i ma 100 złotych miesięcznie więcej od zwykłego pracownika.
  • Odpowiedz
@Namenick: przykro mi, że tak myślisz i nie wiem, czy się zapoznałeś dokładnie z sytuacją, nie wiem, czy tam wspomniałam, dopiero w czwartek dowiedziałam się, że kierowniczka zmieniła mi grafik tak, że musiałabym przyjść w sobotę, unż to było moje ostatnie wyjście
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
Nieobecność nieusprawiedliwiona nie musi być uznana przed sąd za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych:


@staryhaliny: Nie ma opcji, żeby jedna obecność była uznana za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych, z tym że ona ma rozwiązaną z zachowaniem okresu wypowiedzenia umowę na czas oznaczony, także bez znaczenia.

@bones1909: chodziło mi o to straszenie dyscyplinarką przez kierowniczkę. Co swoją drogą nosi znamiona mobbingu jak złoto ;)
  • Odpowiedz
@megana_: A widzisz, to trochę zmienia sytuację, myślałem że od początku zgłaszałaś unż.
W takim razie tylko ona jest p----------a, powodzenia w szukaniu nowej pracy, tylko następnym razem nie daj się tak j---ć ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
  • 0
@nairoht nie wiem czy ktoś już ci odpisał, ale OP miała zwykła umowę na zlecenie, a nie UoP. Na t polega zlecenie - każda że stron może rozwiązać kiedy chce
  • Odpowiedz
@Namenick: dzięki za wyrozumiałość ;) nie uważam, żebym się dała łatwo j---ć ( ͡° ͜ʖ ͡°), zgłaszając sprawę i podważając jej zdanie, ja bym się zwolniła prędzej czy pozniej, ale boli mnie, że ona sobie teraz myśli, że jest panem i władcą, poza tym trudno zachować zimną krew w nagłej sytuacji
  • Odpowiedz