Wpis z mikrobloga

W związku ze zbliżającym się 100 leciem odzyskania niepodległości i związanym z tym wybuchem bazarowego #patriotyzm przeplatanego wiedzą na poziomie #januszehistorii postanowiłem trochę przewrotnie stworzyć cylkl w którym przyjrzymy się tym mniej pochlebnym opiniom o Polsce.

Jak punkt startowy cyklu wybrałem podsumowanie zaborów i państwowości polskiej dokonane przez jeden z największych umysłów pierwszej połowy XIX wieku i jednego z największych teoretyków sztuki wojejennej jako takiej. Carl von Clausewitz bo o nim mowa podsumował współczene mu wydażenia w następujący sposób:

(...) O jednym wypadku tylko powiemy, gdyż jest on stale na ustach tych, którzy wyśmiewają myśl równowagi politycznej, i ponieważ pozornie nadaje się on tu szczególnie jako wypadek, kiedy niewinny obrońca zginął, nie uzyskawszy wsparcia od obcej pomocy. Mówimy tu o Polsce. Fakt, że całe państwo o ośmiu milionach mieszkańców mogło zniknąć, ulec rozbiorowi przez trzy inne, bez obnażenia miecza przez którekolwiek z pozostałych państw, wydaje się na pierwszy rzut oka wypadkiem, który albo dowodzi dostatecznie ogólnej bezradności zasady równowagi politycznej, albo co najmniej wykazuje, jak daleko może na zajść w poszczególnych wypadkach. Możliwość zniszczenia państwa tak wielkiego i uczynienia zeń łupu dla innych, należących i tak już do najpotężniejszych (Rosja i Austria), wydawała się wypadkiem najjaskrawszym i jeśli podobne nie mogło zupełnie poruszyć interesów ogólnych całej rzeczypospolitej państw, to powiedziałby ktoś, że cały wpływ, jaki te interesy ogólne mogą mieć na podtrzymanie poszczególnych spośród nich, można by uważać za urojony. My jednak trwamy przy zdaniu, że poszczególny wypadek, nawet najjaskrawszy, nie dowodzi niczego wobec ogółu faktórw, a poza tym twierdzimy, że zagłada Polski nie jest tak niepojęta, jak się wydaje. Czyż istotnie można było Polskę uważać za państwo europejskie, za jednolitą cząstkę europejskiej rzeczypospolitej państw? Nie! To było państwo tatarskie, które zamiast leżeć, jak Krymskie, nad Morzem Czarnym, na granicy świata państw europejskich, leżało między nimi, nad Wisłą. Nie chcemy tu ani mówić z pogardą o narodzie polskim, ani usprawiedliwiać rozbioru kraju, lecz jedynie rozważać rzeczy tak, jak są. Od stu lat nie odgrywało to państwo w gruncie rzeczy żadnej już roli politycznej, lecz było tylko jabłkiem niezgody dla innych. W tym stanie i z tym ustrojem nie mogło się ono dłużej utrzymać wśród innych państw. Istotna zmiana tego stanu tatarskiego mogłaby być dziełem połowy czy też całego stulecia, gdyby przywódcy tego narodu chcieli tego. Sami oni jednak byli nazbyt Tatarami, aby życzyć sobie takiej zmiany. Ich rozwiązłe życie państwowe i niezmierzona lekkomyślność szły ręka w rękę i w ten sposób pędzili w przepaść. Na długo przed podziałem Polski Rosjanie czuli się tam jak u siebie w domu. Pojęcie niepodległego, odgraniczonego od zewnątrz państwa już nie istniało i było rzeczą najpewniejszą, że Polska, gdyby nie uległa rozbiorom, stałaby się prowincją rosyjską. Gdyby tego wszystkiego nie było i gdyby Polska była państwem zdolnym do obrony, to trzy mocarstwa nie przystąpiłyby tak łatwo do jego rozbioru, te zaś mocarstwa, które najbardziej były zainteresowane w utrzymaniu Polski, jak Francja, Szwecja i Turcja, mogłyby współdziałać zupełnie inaczej celem jej utrzymania. Żądać jednak, aby utrzymanie jakiegoś państwa było troską tylko sił zewnętrznych, to doprawdy zbyt wiele.

Rozbiór Polski już przeszło sto lat przedtem był wielokrotnie omawiany, a kraju tego od tego czasu nie można było traktować jako zamkniętego domu, lecz tylko jako drogę publiczną, po której stale grasowały obce wojska. Czy inne państwa miały temu przeszkadzać, czy miały one stale warować z dobytym mieczem, aby strzec politycznej świętoścu granicy polskiej? Byłoby to żądaniem moralnie niemożliwym. Polska w owym czasie była pod względem politycznym niewiele więcej niż niezamieszkanym stepem; i podobnie jak mało było możliwości stałego uchronienia tego bezbronnego stepu położonego między innymi państwami od ich napaści, tak równie trudno było zapewnić nienaruszalność tego tzw. państwa. Z tych wszystkich powodów nie należałoby się bardziej dziwić upadkowi Polski bez rozgłosu niż cichemu zlikwidowaniu Ordy Krymskiej. Turcy w tym wypadku byli bezwzględnie bardziej zainteresowani niż jakiekolwiek państwo europejskiew utrzymaniu Polski, ale widzieli, że obrona niezdolnego do oporu stepu byłaby próżnym wysiłkiem.


W moim cyklu postaram się prześledzić podobne krytyczne opinie i jednocześnie zapraszam do dyskusji nad ich zasadnością

#neuropa #historia #ciekawostki #cytatywielkichludzi #filozofia
  • 4
Polecam też wydaną w zeszłym roku książkę Adama Leszczyńskiego, będącą gigantycznym źródłem cytatów, gdzie to Polacy narzekają na Polaków ^^.

http://lubimyczytac.pl/ksiazka/4809389/no-dno-po-prostu-jest-polska

Leszczyński był przy tej okazji u Orlińskiego w audycji w Tok FM i przedstawił tam ciekawą diagnozę, że obecny wybuch naszej dumy narodowej może być etapem koniecznym zdrowienia naszego społeczeństwa. W sensie że po tylu latach upokorzeń i biedy wzrost dobrobytu w sposób nieunikniony musi prowadzić do okresu nadmiaru przaśnej dumy.
@eoneon: Patrząc na historię i obecne wydarzenia, myślę że owy wybuch dumy jest raczej przedśmiertelnymi drgawkami jak chorobą wieku dziecięcego.

Takie wybuchy hurra patriotyzmu źle się dla Polaków kończyły (żeby daleko nie szukać PW) a i dziesiejszy patriotyzm ma na pozycje Polski wpływ jednoznacznie destruktywny.

Poland can't into patriotyzm ( ͡° ͜ʖ ͡°)