Wpis z mikrobloga

Dziś spełnił się mój najgorszy koszmar… i mam samochód do oddania xD

Ale po kolei.
Odkładałem z mojej #!$%@? pensji kilka miechów, żeby kupić sobie plejstejszyn cztery. W końcu udało się i zamówiłem starter paka. Nie jakąś używkę z OLXa jak biedak jakiś - najnowsza wersja PRO 1 tera + wyhajpowana gierka w zestawie. W końcu luksus na jaki zasługuje.
Urządziłem nawet śwince-skarbonce rekonstrukcję odbytu za pomocą noża do masła, żeby tylko kurier szybciej przyjechał. Wszystko żeby jak najszybciej grać w grę.

Tombrajder xD

Targały mną emocje jak na lvl 13.
Kumacie - z jednej strony podjaranko 100% jak przed pierwszym zamoczeniem korniszona.
Ale z drugiej obawy, zanim zdążę dobiec do domofonu jakiś Misza z Drohobycza odjedzie swoim busikiem na biegun północny, gdzie znajduje się najbliższa baza #dhl.
A ja zostanę w przedpokoju jak smutnazaba.jpg

Nagle w końcu on. Długi i wyraźny BZZZYTT dobiegający z przedpokoju. Dźwięk wyczekiwany jak to pierwsze delikatne pierdnięcie zwiastujace sranie po 3 dniowym zatwardzenu.
Zrywam się, lecę.
W słuchawce słyszę “Kurier”

Syreny wyją, lampki jarzą się czerwonym światłem. Ekscytacja osiągnęla poziom krytyczny.

Otwieram drzwi i wtedy BAM!

Życie #!$%@?ło mi w ryj z półobrotu. W slowmotion widzę wysypujące mi się z pyska jedynki, w ślad za nimi lecą kły, a potem trzonowce. Krew pryska jak na filmach Tarantino.

Szok nie do opisania. Przede mną stanął on.

#krzysztofkurier w całej swej nędznej niedołężności.

Teraz pora na efekt rewindującej się taśmy i flashback sprzed kilku lat.

Krzysztofkurier to typ, z którym za czasów #studbaza mieszkałem przez jakieś 72 godziny w tym samym mieszkaniu.

Encyklopedyczny przykład zakamuflowanego żula. Pozornie korposzczur na usługach firmy kurierskiej, jednak w rzeczywistości bezdomny superbohater zrzucający uniform poczteksu, by chlać dykte, zagryzać folią bąbelkową i zaniżać rejtingi Wrocławia samą swoją obecnością w granicach miasta. Nieodkryty talent do burd, dla którego #patostreamy to nawet nie libretto do “kilku piwek” w środku tygodnia.

Taśma fastforward i znów jestesmy w korytarzu mojego mieszkania.

W drzwiach krzysztofkurier z paczką, ale nie jest sam. Towarzyszy mu jego smród. Poważnie - osobna postać z własną w pełni wykształconą osobowością.
Nie taki zwykły sztynk żula, wiecie, co czasem przytrafi się latem w tramwaju.Tylko ten typ smrodu, co jak mieszkasz na śródmieściu, nie wyniesiesz śmieci ze trzy dni i już #!$%@? pod zlewem wylęgną Ci się cyganie. Otwierasz szafkę, a tam #!$%@? Don Wasyl gra na weselu skórki od banana i resztek konserwy turystycznej. Normalnie skrzypki, akordeon, wokół biega gromada dzieci, a Ty jeszcze po nosie dostajesz bo nie jesteś swój i na #!$%@? się #!$%@? xD

Łeb opuszczony - paczkę wręcza mi do łapy, cośtam miesza przy tym małym komputerku.

Paczka do pana, proszę o podpis czytelny tu na urządzeniu

Biorę paczkę w ręce. Myślę uda się, #!$%@?. Zabija go rutyna. Codziennie przecież widuje setki twarzy, dostarcza tysiące paczek w całym mieście.
Nie pozna mnie, nie spojrzy.
Biorę rysik.
Głowa Krzysztofakuriera dalej gdzieś na dole.
Uda się - uda się.
Podpisuję i rysik przezornie wpinam w urządzenie.
Paczka już dawno odłożona.
Szybko chwytam klamkę od drzwi, by jak najszybciej je zamknąć.
Kątem oka dostrzegam uśmiech w przerzedzonym uśmiechu Krzysztofakuriera.

Stopa w drzwiach ląduje szybciej niż na mistrzostwach świata świadków jechowy. I zaczyna się.

Noooo cooo Ty mordo! Przecież się zgrywam - poznałem Cię od razu, więc to tutaj teraz mieszkacie z #rozowypasek

I pakuje mi się na kozaku do mieszkania.

Co tam sobie zamówiłeś? Jakieś fajne sprzęty, oo widzę ładnie mieszkacie. Wiesz, bywało się w fajnych mieszkaniach, teraz tu sporo po osiedlu jeżdżę, ludzie się wprowadzają, jest na co popatrzeć.

Ja na to, że się spieszę i mam spotkanie, właśnie wychodzę wiesz-rozumiesz-znasz. No ale w pidżamie byłem średnio przekonujący, więc Krzysztof dalej penetrował mieszkanie i nawijał.

O cie kurde, tu widzę że też macie po królewsku jak w zamku jakimś czy co hiehie. Kuchnia ładna, sypialnia, łazienka, nie to co tam na śródmieściu co to się do kuzyna niby tak szybko wyprowadzaliście. Ten kuzyn to tutaj z wami mieszka?

I otwiera pokój, co to dla naszego gówniaka mieliśmy szykować. Póki co pusty. Jedynie łóżko w nim stoi co było do wyrzucenia.

Widzę, że chyba macie pokój wolny, a to się dobrze składa, bo ja akurat szukam mieszkania. Mam też ze sobą wszystko co potrzeba.

Wyciąga zza pazuchy półlitra wódy owiniętej w bibułę. Kokarda zawiązana, ale spod bibuły wystaje etykieta parkowa i cena 12,99. W mniemaniu krzysztofakuriera to z pewnością prezent jaki atasze kulturalny wręczałby na dworze królowej brytyjskiej. Przynajmniej taką miał minę kiedy zapytał

To jak dogadamy się?

eksplozjamózgu.exe

Nie czekając na moją odpowiedź, krzysztofkurier wyciąga giry na łóżku, zrzuca łapcie, a obok niego ląduje torba - nie większa niż zrywka z biedexu. Cały jego majątek jak mniemam.

Busa zaparkowałem tu pod oknami, będę mieć na niego oko.

Potrzebny był mi plan i to szybko.

Postanowiłem więc pokonać Krzysztofakuriera jego własną bronią.
Zaczęliśmy pić.

A że ja jestem gospodarzem podejmującym nowego gościa - będę kelnerował.
To mie się podoba mówi Krzysztof, więc mówię mu, że teraz pijamy tylko drineczki u nas na zamku - mam tu nawet taki szejker specjalny i proszę ja ciebie będę teraz robił sexondebicz i inne modżajta.

Krzysztof mina jak po wygraniu losu na loterii, rozłożył się jak panisko na materacu i czekał.
Chlaliśmy do wieczora. Znaczy Krzysztof chlał, bo ja piłem sok i co jakiś czas narzekałem, że może trochę za mocne te drinkasy robię. Krzysztof wówczas chwalił, że dobre-dobre,
takie mają być hiehie.

W międzyczasie do domu wrócił #rozowypasek.
Awantura zawisła w powietrzu, a tłumaczenia nic nie dały. Drzwi do sypialni trzasnęły z siłą huraganu katrina. Szykował się na mnie zamach jak na Kenediego. #!$%@? tam myślę, jakieś ofiary muszą być, przecież działam w imieniu wyższego dobra. Najwyżej umrę jak Norwid - niedoceniony.

Długo to trwało, ale Krzysztof w końcu przyzgonił.
Obszukałem cały jego dobytek. Znalazłem kluczyki do busa. Poleciałem po różową. Zebrałem słowny #!$%@?, po czym oboje wciągnęliśmy Krzysztofakuriera do limuzyny poczteksu.

Pojechałem 20 km za Wrocław do lasu. W #!$%@?, ze dwa razy modliłem się, żeby się nie zakopać tym busem. Wywlokłem niedoszłego współlokatora, zabrałem buty - te same, które krzysztof kupił za zaliczkę od szefa
I wróciłem do #wroclaw.

Auto zostawiłem otwarte na parkingu koło aquaparku, także jak ktoś ma ochotę na busa i buty - nie krępujcie się.

#pasta # #mieszkaniadowynajecia #wspolokatordebil #copypasta ##!$%@?

______
Dla spragnionych historii o #krzysztofkurier polecam:

  • 4