Wpis z mikrobloga

Nazywam się @dziki i jestem alkoholikiem. Próbowałem już rzucać picie. Jak do tej pory - 3 razy. Dziś wypijam ostatnią dwusetkę zapitą połową butelki wina z wczoraj.

TL;DR


Tym samym otwieram #dokoncazyciabezalkoholu - bo innego wyjścia z alkoholizmu po prostu nie ma. Osoby zainteresowane moim przypadkiem zapraszam też do obserwowania tagu #znotatnikaalkoholika

W ostatnich dniach, pomimo tego że wciąż piłem, przeszedłem przez pierwsze 3 z 12 kroków:

1. Przyznałem, że stałem się bezsilny wobec alkoholu - że przestałem kierować własnym życiem.
2. Uwierzyłem, że Siła większa ode mnie samego może przywrócić mi zdrowy rozsądek.
3. Postanowiłem powierzyć moją wolę i moje życie opiece Boga, jakkolwiek Go pojmuję

Przede mną 9 kolejnych kroków które będę podejmował powoli, z dnia na dzień, nie za szybko, ale też nie za wolno.

Moje życie wisi na włosku. Cierpię na 3 choroby układu pokarmowego, moja kondycja jest tak fatalna że po wejściu na drugie piętro jestem spocony i dyszę. Wydałem fortunę na leki, lekarzy, zabiegi, operacje. Nie wie o tym nikt z moich bliskich. Powody dlaczego tak jest być może wyjawię w późniejszych postach, choć nie wiem czy na pewno to zrobię - to dla mnie bardzo ciężki i bardzo osobisty temat, związany ze zniszczonycm przez patologiczną rodzinę dzieciństwem (patologiczną na wielu poziomach, choć z zewnątrz wyglądało to z goła inaczej. Ojciec lekarz, dziadek - kierownik produkcji filmowej, babcia - szanowana kierowniczka katedry anglistyki na cenionym uniwersytecie, matka - dyrektor działu finansów dużej firmy. Chwalę się? Nie, nie chwalę się. Pokazuję że patologia i problemy mogą pojawić się w każdej, najpiękniej wyglądającej z zewnątrz rodzinie. To nie musi być jak rodzina Daniela Zwierzyńskiego, znanego tu jako DanielMagical.

Dlaczego dzisiaj wypiłem? Pewnie niektórych to ciekawi. Otóż - osiągnąłem mały sukces w pracy, wzmocniłem swoją pozycję w firmie i będę robił teraz rzeczy które mogą całą firmę pchnąć do przodu (pomimo tego że firma radzi sobie bardzo dobrze). Więc znalazłem powód do wypicia - sukces w pracy. Boże, jaki ja jestem próżny.

Tak, pracuję. Zwykle między 8 a 16, czasem jak wypiję za dużo dzień wcześniej to między 9 a 17 a czasem zdarza mi się pracować między 10 a 18, bo zapiję tak bardzo że ledwo rano jestem w stanie podnieść się z łóżka. Ale kiedy jestem w pracy to daję z siebie absolutnie wszystko, a nawet i więcej. Jak trzeba to w pracy potrafię siedzieć od 7 do 21 (ostatnio tak miałem).

Dlaczego zacząłem pić? Byłem przez 6 lat w hipertoksycznym związku, w którym #!$%@?ły się rzeczy takie, że jakbym zaczął to opisywać to większość historii z #anonimowemirkowyznania wydawałoby się być bajeczką na dobranoc. Ten związek powinien trwać 2 lata max. Trwał, jak już wspomniałem, 6 lat. Dlaczego? Bo bałem się samotności? Może trochę, choć główny powód był inny. Kobieta z którą byłem doprowadziła moją psychikę do stanu w którym uwierzyłem że jestem gównem i że nigdy nie znajdę lepszej kobiety niż ona. Do tego manipulowała mną, oszukiwała, i na 95% zdradzała i to wielokrotnie, choć ze mną do łóżka chodziła raz na 2 miesiące. Dowody na zdrady nie mam. Za bardzo jej ufałem, nie sprawdzałem, nie szpiegowałem, nie przeglądałem jej telefonu (za to ona mój skanowała 2x dziennie).

Zacząłem więc uciekać w alkohol. W domu regularnie piliśmy jakieś piwo, w tygodniu 1-2 dziennie, w weekendy czasem i 4-6 na głowę, więc łatwo było mi z 1-2 browarów zrobić 2-3, a po drodze ze sklepu jak szedłem po browary strzelić sobie dodatkowo setkę (zawsze kupowałem mniej browarów niż nasze dzienne spożycie, żeby móc później pójść kolejny raz by strzelić kolejną). Potem zaczęło się grubiej - kłamałem że idę do kumpla na piwo (z wieloma rzeczami jeśli chodzi o mnie miała regularny problem, ale akurat nie zabraniała mi nigdy spotykać się ze znajomymi, nie wiem, może w czasie jak szedłem na piwo to do niej zajeżdżał jakiś gach i ładował ją w róż), tyle że ja nie szedłem do nikogo na piwo. Szedłem do sklepu, kupowałem dwusetkę i czteropak mocnego piwa i zamykałem się w samochodzie by pić i słuchać radia, albo dodatkowo brałem ze sobą tablet i oglądałem sobie śmieszne filmiki albo siedziałem na wykopie i śmieszkowałem.

Po prostu - wolałem być gdzieś indziej niż we własnym domu. Kiedy sytuacja zaczęła się coraz bardziej zaogniać i ekstremalizować - zacząłem odczuwać pod koniec każdego dnia pracy lekkie ataki paniki na samą myśl o powrocie do WŁASNEGO domu. Byłem wtedy jeszcze zdrowszy niż dziś, więc do pracy dojeżdżałem rowerem, a wracając zatrzymywałem się w sklepiku który miałem po drodze, kupowałem dwusetkę czystej i setkę żołądkowej gorzkiej, do tego jakiś napój, i jechałem dalej. Zatrzymywałem się w parku 2 km od domu, siadałem na ławce, odpalałem Wykop i Facebooka na telefonie i wypijałem to co kupiłem, a potem ryzykując utratę prawa jazdy, jechałem do domu. Dopiero po tych 300 ml wódki czułem że mogę wrócić, bez ataków paniki, bez strachu.

Przeskoczmy do dnia dzisiejszego, bo możnaby opowiadać jeszcze przez pół roku o tym jak wygladało moje życie, co się odpierdzielało, jak zachorowałem, i tak dalej.

Dziś jest ostatni dzień w którym piję. Na ten moment wypiłem dzisiaj 300 ml wódki, 1 mocne piwo (bardzo mocne, 9,2%), i ponad pół wina.

Niech ktoś zapisze tego posta, ponieważ od jutra przestaję pić całkowicie. Dla dobra własnego oraz moich bliskich.

JA, NIŻEJ PODPISANY @dziki OŚWIADCZAM ŻE JEŻELI KIEDYKOLWIEK JESZCZE WYPIJĘ CHOĆBY ŁYK PIWA TO ZROBIĘ NA WYKOPIE POKAZMORDĘ W SAMYCH GACIACH. A JAK JUŻ WYKOP SIĘ POŚMIEJE TO USUNĘ KONTO - które ma prawie 12,5 roku, więc, kurde, szkoda xD

Od jutra zacznę na tagu #znotatnikaalkoholika spisywać jak sobie radzę, jak się czuję, jak mi idzie.

#alkoholizm #patologiazmiasta #alkohol #piwo #oswiadczenie
  • 35
@dziki: hej, hej przeczytałam, wspieram - trzymam kciuki, mam nadzieję, że odzyskałeś bezpieczne miejsce w domu :) ale ale ale, ja tu mam notatkę przy tobie, że "ma dużo zielników!" więc jakby cię świerzbiło ;) to proszę mi tu wstawiać ładne roślinki ʕʔ
@dziki: Nie #!$%@? tego. Chodzisz na terapie? Na grupy wsparcia? Masz jakieś hobby? Będzie ci trudno bo żyjemy w kraju gdzie jak ktoś nie piję to jest debilem i odmieńcem ale życzę Ci powodzenia, bo to trudna droga
@dziki: Powodzenia, nie obraź się ale troszkę się #!$%@?ę, dla Twojego dobra, nie ze złośliwości

W ostatnich dniach, pomimo tego że wciąż piłem, przeszedłem przez pierwsze 3 z 12 kroków:


Skoro pijesz nie zrobiłeś jeszcze żadnego kroku, uznanie bezsilności jest bardzo ważne, to zrozumienie że alkohol nie jest dla mnie, w ogóle za kroki AA można się brać gdy już zachowujesz jakiś czas abstynencję no i z tego co mi wiadomo
@dziki: Spróbuj znaleźć inny nałóg, sport, klejenie modeli, cokolwiek co zajmie ci głowę i tak jak kolega wyżej pisał, idź po pomoc...

Mi osobiście pomogły sesje z psychodelików, ale jest to ryzykowne, więc nie polecam. Tymbardziej, że sprawiasz wrażenie słabego psychicznie, może ci sie poyebać do końca.