Wpis z mikrobloga

#iiwojnaswiatowawkolorze

Francuski ''powstaniec'' obserwuje czujnie ulicę, szukając niemieckich snajperów. Dlatego też siedzi na widoku - w końcu to najlepsza kryjówka przed snajperami. Paryż, 23 sierpnia 1944 r. Już wyjaśniam, skąd cudzysłów.

Muszę powiedzieć, że mało jest w historii II WŚ wydarzeń tragikomicznych - niezamierzenie śmiesznych. Osobiście powstanie w Paryżu stawiam na trzecim miejscu, po zamachu na Heydricha i powstaniu w Pradze. Mimo, że jak dobrze wiecie, jestem wielkim obrońcą dzielności francuskiego żołnierza. Trudno traktować poważnie ''powstańców'' wyglądających jak poniżej (zdjęcia w komentarzach).

Powstanie w Paryżu zaczęło się od serii groteskowych wydarzeń. Najpierw, 14 lipca 1944 r. paryżanie pierwszy raz od 1940 roku świętowali rocznicę zdobycia Bastylii. Spontaniczna, wielotysięczna manifestacja, do której przyłączyła się nawet kolaboracyjna policja, przerodziła się w nawoływanie do strajków. Strajki wybuchły następnego dnia, paraliżując miasto, a 3 sierpnia przyłączyli się doń kolejarze, żądając zwiększenia racji żywnościowych i poborów. Kiedy Niemcy popukali się w czoło, mówiąc, że właśnie tak jakby prowadzą wojnę 100 km od Paryża i nie mają czasu na bzdury. 10 sierpnia w odpowiedzi rozpoczął się strajk generalny. 18 sierpnia, gdy Alianci byli już tylko 30 km od stolicy, szef paryskiego regionu FFI (Forces Francaises de l'Interieur), ''płk'' Henri Rol-Tanguy zarządził mobilizację. Po krótkich sporach dołączyli do niego nawet komuniści z FTP (Franc-tireurs Partisans). Następnego dnia zaczęły się walki w postaci chaotycznych strzelanin na ulicach. Najgorzej, że broni było tylko 3300 szt.

Niemcy w Paryżu dysponowali tyłową 325. Dywizją Zabezpieczenia, liczącą ok. 20 tys. ludzi (głównie rekonwalescentów i starszych wiekiem) i wspartą przez Panzer-Kompanie Paris z 80 starymi czołgami. W samym mieście było ok. 5 tys. żołnierzy. Przeczuwając co się stanie, niemiecka administracja miasta i cywile zaczęli się ewakuować już na początku sierpnia, a komendantura niszczyła dokumenty. Podejrzewając francuską policję, nakazano ją rozbroić, co przyspieszyło wybuch powstania.

A to gdy się zaczęło... wyglądało śmiesznie. Dumni powstańcy (których potem złośliwie nazywano ''sierpniowym ruchem oporu'') jeździli bez żadnej krępacji po mieście, a Niemcy nie reagowali. Siły powstańcze były tak słabe i kiepsko uzbrojone, że nie mogły podjąć żadnej zorganizowanej akcji zaczepnej. Francuskie gazety i ulotki pękały od nadętych opisów o ''najeżonym barykadami'' Paryżu, który ''sam się wyzwala'' i instrukcji, jak robić butelki zapalające. Barykad było niewiele i budowano je byle jak - jak dekoracje. Fanfaronada udzielała się także cywilom, którzy byli odważni, dopóki jacyś Niemcy nie pojawili się w pobliżu. Andrzej Bobkowski w znakomitych ''Szkicach piórkiem'' napisał: „ A gdy z daleka nadjeżdża motocykl niemiecki, w przeciągu trzech sekund ulica est pusta, bramy zamykają się(...). Po ulicach jeżdżą hucznie i buńczucznie samochody Résistance z kilkoma pętakami wewnątrz, uzbrojonymi w korkowce. Motocykle z młodymi lekarzami w szortach i z opaskami czerwonego krzyża z elegancką pielęgniarką jako »sex-bagage« z tyłu na siodełku”.

Niemcy byli też dużo za słabi i zbyt rozproszeni na prowadzenie akcji ofensywnych i w praktyce powstał pat. Partyzantów de facto ocaliło to, że 2 tys. francuskich policjantów dołączyło do nich, bo ci mieli przynajmniej jako-takie przeszkolenie wojskowe. Niemcy nadal liczyli na wycofanie się z miasta, dlatego nie interweniowali, kiedy powstańcom udało się zająć ratusz - Hotel de Ville, Pałac Elizejski i dworzec Gare de l'Est. Niedawno mianowany komendantem miasta gen. von Choltitz sabotował rozkazy sami-wiecie-kogo (który zadał słynne pytanie: ''Czy Paryż płonie?'') o wysadzeniu miasta i w końcu zawarł rozejm z powstańcami, by ''pozbierać rannych i zabitych''. „Postrzelali, nadmuchali Niemcom pająków do tyłka i po jednym dniu ugoda. I Niemcy, i oni przestają pukać, ludzie wychodzą sobie na spacer i po herbacie. (...) Upalna noc. Na ulicy padły dwa (słownie: dwa) strzały. To Paryż walczy.”

Alianci wieść o powstaniu przyjęli z konsternacją i niedowierzaniem, bo w ogóle nie planowali zdobywać miasta, ale ich zamiary pokrzyżował de Gaulle. Ale o tym opowiem innym razem. ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Autor postu: II wojna światowa w kolorze

#iiwojnaswiatowa #gruparatowaniapoziomu #qualitycontent #historiajednejfotografii #zdjeciazwojny
Pobierz Mleko_O - #iiwojnaswiatowawkolorze

Francuski ''powstaniec'' obserwuje czujnie ulic...
źródło: comment_WXVBk9Wk0DQiItSWGZr7XomTtL6414YO.jpg
  • 64
@Glupiii: Bo Ty zupełnie nie rozumiesz. Francja prawdziwa ma tyle wspólnego z wykopową co Krzysztof Kolumb z Krzysztofem Jarzyną ze Szczecina. Francja wykopowa jest zamieszkana w 120% przez muzułmanów, ale z każdym dniem ten odsetek rośnie. Oczywiście nikt nie pracuje, wszyscy żyją z zasiłków. Obowiązuje prawo szariatu, ale jednocześnie jest to państwo bezprawia. A przeciętny Francuz siedzi w swojej piwnicy, raz na jakiś czas wystawiając jedynie białą flagę. Nieliczni odważni wychodzą
@NapalInTheMorning: @StaraPlomba:
Zacznijmy od pytania czy straty podane przez kolegę Napallna to dużo czy mało?
Najlepiej rozpatrzyć to poprzez porównanie.
-Zatopienie Laconii - 1619 ofiar
-Zatopienie Wilhelma Gustloffa - 6600 ofiar
(jedno i drugie to pojedynczy okręt, zdecydowanie mniejszy od miasta)
-Operacja Berlińska - nawet 200tys zabitych, prawie 500tys rannych
-Powstanie w Paryżu - 3tys Niemców i ponad 1000 Francuzów. Do tych strat są oczywiście doliczone walki 2 Dywizji Pancernej