Wpis z mikrobloga

Znieczulałam dziś młodą ciężarną, 24 tydzień ciąży. Operowana ze wskazań "ból brzucha". Ogólnie od kilku tygodni brzuch ją pobolewał, miała dość niską hemoglobinę (wskaźnik "ilości" krwi). W USG ciąża prawidłowa, koło jajnika jakaś dziwna torbiel, która prawdopodobnie dawała te bóle plus trochę płynu.

Po rozpoczęciu zabiegu okazało się, że w brzuchu jest pełno starej i nowej krwi, torbiel nie jest torbielą a wielkim skrzepem starej krwi. Po jego wyciągnięciu operator znalazł rozdarcie macicy w bliźnie po cięciu cesarskim, które - z braku skrzepu - momentalnie zaczęło krwawić (utrata około 1 litra krwi w ciągu 5 minut).

Z naszej, anestezjologicznej, strony właściwie od momentu wykrycia krwi w brzuchu pełna mobilizacja, pełen schemat "Masywna utrata krwi", czyli natychmiastowe wezwanie krwi (i pochodnych, czyli osocza i płytek) na salę, podłączenie od razu 2 worków krwi i po chwili kolejnych dwóch osocza, założenie wkłucia do tętnicy aby pobierać szybko badania na poziom hemoglobiny i ewentualnego niedotlenienia, plus do bezpośredniego pomiaru ciśnienia (czyli widać natychmiastowo spadek ciśnienia albo jego wzrost). Ponieważ musieliśmy obniżyć poziom leków (większość leków anestezjologicznych obniża dodatkowo ciśnienie) kobieta dostała również pomiar głębokości snu - żeby nam się przypadkiem nie obudziła. Założyłam też dwa kolejne wkłucia do szybkiego toczenia płynów, wezwałam drugi zespół (lekarz plus pielęgniarka) na salę - przy takich akcjach cztery ręce to stanowczo za mało. Razem zajęliśmy się ściąganiem kolejnych leków (wapń, fibrynogen, czynniki krzepnięcia) na salę, podłączaniem tego wszystkiego - w momencie gdy ktoś traci duże ilości krwi, sama, czysta "krew" nie wystarcza, bo człowiek traci całe krzepnięcie, wszystko ucieka razem z krwotokiem i wszystko trzeba uzupełnić.

W międzyczasie ginekolodzy wypchali brzuch chustami i wezwali swoją pomoc - konsultację położniczą i neonatologiczną. W tym konkretnym wypadku dziecko było położone w takim miejscu, że próba zszycia macicy była dość ryzykowna, a przy tak krwawiącym narządzie jak macica kobieta pewnie skrwawiłaby się zanim dojechalibyśmy na salę operacyjną. Szanse dotrwania do końca ciąży właściwie zerowe. W związku z tym konsylium podjęło decyzję o natychmiastowym zakończeniu ciąży i próbie zatamowania krwawienia. Płód został wydobyty i oddany pod opiekę położnym. Ze względu na jego wiek nie podejmowano żadnych prób resuscytacji. Po urodzeniu dziecko nie podjęło żadnej próby oddechu, po chwili zanikła również akcja serca.

Po wydobyciu płodu udało się załatać dziurę w macicy, nam powoli udało się wyrównać ciśnienie i ustabilizować pacjentkę. Jedna prosta decyzja - kończymy ciążę tu i teraz - właściwie sprowadziła naszą walkę do "normalnej i nudnej" pracy. Po operacji pacjentka została przekazana na intensywny nadzór, gdzie w obecności psychologa została poinformowana o całej operacji, co i dlaczego zostało zrobione. Pewnie już dziś pójdzie na oddział ginekologii, czuje się wystarczająco dobrze.

I tak się tylko zastanawiam. Według prawa to była aborcja ze względu na zagrożenie życia matki. Decyzja została podjęta błyskawicznie i właściwie bez dyskusji, każdy z lekarzy niemal wyłącznie potwierdził słuszność postępowania. Ale patrząc na to co się dzieje obecnie w PL, wcale nie jestem pewna czy za chwilę taka decyzja jednak nie będzie trudniejsza. I czy nikt nie będzie na siłę próbował "ratować dziecka", żeby nie pójść pod sąd. Płód wiekiem na granicy przeżycia, a może by jednak zszyć i potrzymać choć tydzień, dwa dłużej, ryzykując "tylko" kolejny krwotok i operację. Albo chociaż zaintubować tego malucha i pomęczyć trochę, może nawet osiągając "sukces" - ciężko niepełnosprawne dziecko które "przeżyło".

Marzy mi się, żeby wszędzie i zawsze takie decyzje były podejmowane nie ze względu na religię i ideologię, naciski rodziny albo straszenie prokuratorem, ale tylko i wyłącznie ze względu na szanse i dobro pacjentów.

#medycyna #zdrowie #ratownictwo #aborcja #religia #bekazkatoli (ten ostatni tag to trochę prowokacja do dyskusji, bo trzymając się wykładni co poniektórych katolików, należałoby zakazać badan i operacji w ciąży, które mogłyby zaszkodzić dziecku - więc gdzie jest granica?)
  • 165
  • Odpowiedz
@markaina: ciarki mnie przeszły bo sama mam 2 dzieci. Ale zmieniając temat apel do kobiet co chcą cesarkę bez potrzeby, pomyślcie bo to jest operacja i o możliwych konsekwencjach czytamy wyżej. Poród siłami natury boli jednak organizm się szybciej regeneruje.
  • Odpowiedz
@markaina: Odbiegając od samej akcji, która IMO nie ma nic do zarzucania, to wrzucanie #bekazkatoli ma się z dupy. Przypisywanie większości Polaków powiązanymi z katolicyzmem skrajnie fanatycznego i idiotycznego poglądu na zabranianie aborcji w przypadku zagrożenia życia garski nawiedzonych pro-liferów jest niesprawiedliwe.
  • Odpowiedz
@Stalowa_Figura: "Jestem pełna podziwu dla profesjonizmu jaki Ty i Twoi współpracownicy wykazaliście."
Jakiego #!$%@? profesjonalizmu xd. Weź to przeczytaj jeszcze raz i wskaż mi profesjonalizm
1) zauważ coś w macicy
2) wytnij to na pałe
3) o #!$%@?.jpg zaczeło krawaić wołajcie andrzeja co tu #!$%@? robić. Rany boskie andszej szypciej.
4) andrzej stwierdza że sprawa juz #!$%@?, w tym momencie już nie da się zrobić nic oprócz ratowania tylko kobiety.
  • Odpowiedz
@Stalowa_Figura: @tygry:
"torbiel nie jest torbielą a wielkim skrzepem starej krwi. Po jego wyciągnięciu operator znalazł rozdarcie macicy w bliźnie po cięciu cesarskim, które - z braku skrzepu - momentalnie zaczęło krwawić (utrata około 1 litra krwi w ciągu 5 minut). "
"W międzyczasie ginekolodzy wypchali brzuch chustami i wezwali swoją pomoc - konsultację położniczą i neonatologiczną."

#!$%@? 5 lat studiów medycznych to za mało żeby być przygotowanym na to
  • Odpowiedz
@markaina: Granica? Wystarczy założyć, że życie matki jest równorzędne z życiem nienarodzonego dziecka. W przypadkach jak ten opisany trzeba po prostu wybierać, kogo ratować najpierw i kto ma większe szanse na przeżycie.
  • Odpowiedz
  • 12
@markaina Znasz się na medycynie i za to naprawdę szacunek. Ale od prawa to Ty ekspertem jak widać nie jesteś i wyciągasz złe wnioski z projektu ustawy (którego prawdopodobnie nawet nie czytałaś - jak z resztą większość tak głośno demonstrujących), więc akurat tą część wpisu mogłaś sobie podarować, a szczególnie "bekazkatoli", bo żadna to beka i z żadnych katoli.
  • Odpowiedz
@wookasz98 Uno takie są procedury by w pewnych sytuacjach wezwać więcej personelu , duo usg itd nie zawsze idealnie pokaże co jest w środku, zwłaszcza że dziecko przysłania widok na flaki, trio musieli to wyciąć ponieważ pacjentka już leżała na stole a w ciąży nie można ot tak sobie zszywac i rozszywać pacjentki... Nie wiem jak ci to inaczej wyjaśnić ))¯_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz
@Stalowa_Figura: Uno Nie mówię że błędem było wezwanie posiłków. Duo, a czy ja sie przywalam gdzieś do tego, że doszli do złych wniosków z usg? trio Nie można rozszywać i zaszywać pacjentki jak już leży na stole xd ale można na pałe coś wycinać i nie być przygotowanym na oczywiste konsekwencje?... Nie wiem jak ci to inaczej wyjaśnić ()
  • Odpowiedz