Wpis z mikrobloga

Najbardziej różowopaskowe zachowanie w moim życiu?

Trzy lata temu mieszkałam na stancji z dwiema współlokatorkami. Zorganizowały one imprezę w mieszkaniu, więc mnie zaprosiły. Ucieszyłam się, upiekłam brownie, a potem wyjęłam wino, które dostałam na urodziny i przygotowując się chciałam wypić kieliszek czy dwa, żeby trochę uspokoić mój #introwertyzm. A musicie wiedzieć, że piłam wtedy tylko od święta, więc to było coś.
Dość powiedzieć, że stuknęłam o dno jeszcze zanim przyszedł pierwszy gość.

Postawiłam ciasto na stół i impreza się rozkręciła. Wszyscy pili drinki, więc siedziałam grzecznie o soczku. W połowie przyszedł kolega jednej z dziewczyn, uroczy Paweł. Alkohol dodał mi śmiałości, więc powitałam go wesoło. Paweł też nie znał nikogo poza moją współlokatorką, więc widząc, że nie uczestniczę we wszystkich rozmowach dosiadł się do mnie i poczęstował mnie kieliszkiem różowego wina, które przyniósł. Skończyło się tym, że przez trzy kolejne godziny siedzieliśmy w kącie pokoju i rozmawialiśmy jak najlepsi przyjaciele. Dowiedziałam się, że Paweł jest gejem, mieszka z chłopakiem, ale jego rodzice nic nie wiedzą i boi się im przyznać. Ja opowiadałam, że jestem w związku na odległość i trudno mi czasem bez bliskiej osoby obok siebie. Wytrąbiłam przy tym większość jego wina.

Dochodziła godzina trzecia, a ja ledwo trzymałam się na nogach. Reszta ekipy postanowiła przenieść się do klubu, ja chciałam pójść spać, więc wylewnie pożegnałam się że wszystkimi, kompletnie nie pamiętając kto jest kim, wycałowałam moje współlokatorki, dziękując im za przyjście na imprezę, którą przecież same zorganizowały, położyłam się, zwymiotowałam, znów się położyłam i zasnęłam.

Rano przykładnie posprzątałam całe mieszkanie, z Pawłem nigdy więcej się nie zobaczyłam, ale czasem myślę o tym, czy powiedział już swoim rodzicom o tym, jaka jest prawda i życzę mu w duchu powodzenia.

#logikarozowychpaskow #truestory
  • 8
@Hunchbacked: @iAmTS: bo miałam ochotę to napisać ( ͡° ͜ʖ ͡°) logikę paska widzę w tym, że jako niepijąca wypiłam dwie butelki wina, siedziałam pół nocy z obcym facetem traktując go jak najlepszego przyjaciela i zrobiłam z siebie glupią podczas pożegnań. No wiecie, trochę to stereotypowe.