Wpis z mikrobloga

Pamiętam taką sytuację ze szkoły podczas omawiania "Dzieci z Bullerbyn".

Byłem dość rezolutnym dzieciakiem, nauczyciele by powiedzieli, że pyskatym bo jak coś mi nie pasowało to mówiłem głośno przez co w tylko klasach 1-3 zużyłem chyba z 10 dzienniczków ucznia na uwagi do rodziców za zachowanie.

Omawialiśmy tę książkę Lindgren i nauczycielka kazała nam usiąść w kółku i powiedziała, że Dzieci z Bullerbyn napisały list do naszej szkoły bo dowiedziały się, że czytalismy ich przygody. Coś mi nie pasowało, ale usiadłem i zacząłem słuchać. Nie skupiałem się na treści bo w głowie już kłębiły mi się setki pytań. Jak babka skończyła czytać to ręka wystrzeliła w górę i zacząłem:

- a jak to możliwe, że dzieci wysłały do nas list po polsku?
- no bo tak ja Ty się uczysz angielskiego tak oni się uczą polskiego
- a po co oni się uczą polskiego, przecież to nie jest popularny język?
- ŻEBYŚ SIĘ PYTAŁ!

Ale mnie to nie zraziło. Wziąłem książkę do ręki i zobaczyłem, że została napisana bardzo dawno temu, nie pamiętam już kiedy, ale chyba jakoś w latach 40 i też o to spytałem, że jak to możliwe, że dzieci napisały do nas list skoro one są już stare.

I dostałem uwagę za przeszkadzanie w lekcji.

Na każde z tych pytań dało się odpowiedzieć logicznie. Dlaczego list po polsku? Bo pani od angielskiego przetłumaczyła, dzieci napisały go po angielsku. Dlaczego dzieci napisały list do naszej szkoły mimo, że są już stare? Bo wysłały go dawno temu i leży tu juz bardzo długo.

A najbardziej zabolało mnie to, że rodzice zamiast mnie jakoś wesprzeć, bo to przecież nie były głupie pytania mające na celu rozwalić lekcje tylko powaznie byłem ciekawy co i jak, to powiedzieli, że jak nie skończę pyskować to będe miał karę.

Tak się moi drodzy temperuje dzieci, tak się zabija kreatywność, myślenie.
I tak miałem jazdy u nauczycieli przez całą pod i gimbazę za każdym razem jak drążyłem temat. Dopiero w techbazie miałem ogarniętych nauczycieli którzy wiedzieli, że w klasie są po coś innego niż tylko odwalanie konspektów.

#szkola #wspomnienia
  • 96
@HonyszkeKojok: Miałem dokładnie takie same sytuacje w podstawówce, liceum czy w gimbazie. W gimbazie na historii miałem tak niekompetentną nauczycielkę która twierdziła, że Konstantynopol i Stambuł to zupełnie inne miasta w innej lokalizacji a na moje tłumaczenia, że to te same miasta tylko ze zmienioną nazwą po podboju przez Turków musiałem zostać po lekcjach za "podważanie autorytetu nauczyciela". Zresztą to u niej nie były jedyne kwiatki xD

Na placach jednej ręki
@Caarolin: aaa nic ciekawego, nie dogadaliśmy się odnośnie działania maszyny do badania wzroku. Myślałem, że są 4 warianty, było 12, odpowiedzi dawałem jakbym był ślepy :D