Wpis z mikrobloga

44890 - 283 = 44607

Wyprawa, dzień X, 9.06.2018

Pobudka o 6.00, schodzę na dół, a @guziec już szykuje nam śniadanie. Gofry z miodem i truskawkami, jajecznica z kiełbaską, cappuccino z ekspresu, a na deser keks. No taki wypas, że żal było wyjeżdżać. Ale w końcu zebraliśmy się i przed 8.00 ruszamy.

Razem z naszym gospodarzem kierujemy się najpierw do Nowogrodu (zaliczając po drodze sporo asfaltów "typu kongo"), gdzie ma być czołg i skansen. W pakiecie dostajemy gratis szuter i piach. Pierwszy i niestety nie ostatni tego dnia...
Już od samego rana jest gorąco. Krążymy po wiochach zaliczając gminy i gdy staramy się ominąć dosyć długi piaszczysty odcinek, za chwilę wpadamy na kolejny. Po prostu nie ma opcji, żeby jechać tylko asfaltem.

W Śniadowie urządzamy sobie drugie śniadanie pod drzewami na rynku. Tam też żegnamy się z @guziec, który mknie najkrótszą drogą do domu, a my z @metaxy'm dalej walczyć z upałem. I z szutrami, nie zapominajmy o szutrach! Chociaż po nich to jeszcze da się jechać, ale gdy któryś już raz trafiamy na sypki piach, nie pozostaje nic innego jak tylko zacząć się śmiać.

Od Ostrowi Mazowieckiej lecimy DK60, wiatr w plecy, bajeczka. W Różanie mała przerwa przy czołgu, pogawędka z przypadkowymi rowerzystami i dalej do Makowa Mazowieckiego, gdzie na orlenowskim ruszcie obracają się już kiełbaski do naszych hot dogów.

W Nowym Mieście robimy grubsze zakupy na kolację i śniadanie. W sklepie sporo Ukraińców, którzy później wszyscy zmieścili się do jednego auta. Kogoś tam nawet upychali w bagażniku...
No to jedziemy obładowani prowiantem, ale jakby to tak, żeby bez szuterku na koniec dnia. A masz, 3 km i jeszcze piach do tego! Dojeżdżamy w końcu do Jońca, gdzie mieliśmy zarezerwowany nocleg i widzimy tabliczkę z jego nazwą i strzałką 700 metrów. Kto zgadnie po czym trzeba było jechać? Oczywiście po piachu. Jeszcze jakiś drewniany mostek ze szczelinami pomiędzy deskami. Takimi w sam raz na szosowe opony, żeby tam wpaść i sobie głupi ryj rozwalić.

Sama kwatera też nie powalała. Więcej rzeczy tam nie było niż było. Do tego całkowity brak zasięgu, więc mimo bliskości stolicy można się poczuć odciętym od świata. Dobrze, że chociaż WiFi jako tako działało.

#mortalszosuje

#rowerowyrownik #szosa #wykopcanyonclub #100km #200km (nr 16)
Mortal84 - 44890 - 283 = 44607

Wyprawa, dzień X, 9.06.2018

Pobudka o 6.00, scho...

źródło: comment_qgXePyzYR3SEwtmE1aOyY2i9oJ511boC.jpg

Pobierz
  • 11