Aktywne Wpisy
slawencjusz +37
Chłop wrócił z kołchozu, umył się, pojadł donatello 600g, ukończył RE2 Remake. Zaraz idę spać, a gdy wrócę z kołchozu to pogram w RE3 Remake. Jak skończę to może kupię RDR2 bo chłop upatrzył sobie tą gierkę dla jego. Może potem Far Cry 6 a jak przez ten czas stanieje to i RE4 remake. I tak trzeba pchać to gówno dalej. Kołchoz - granie, kołchoz - granie i tak w kółko
#
#
Sajden1337 +3
#vinted kupiłem ostatnio na vinted air podsy za mniej więcej połowę cenę nowych ( zapłaciłem 500 zł ) wystawione jako niby nietrafiony prezent ale oczywiście jako oryginalne itd. Przyszły i jak się szybko okazało są to fejki. Nr seryjne na pudełku zupełnie inne od tych co wykrywa iphone. dodatkowo na pudełku piszę made in USA a nie made in China ( co za dumny Chinczyk musiał to robic ), brak oznaczeń CE
TL;DR
Napiszę trochę tego co mi siedzi na sercu, bo nie ma komu się wyżalić.
Pochodzę z raczej średnio zamożnej rodziny, ale od kiedy pamiętam, nigdy nie było na nic pieniędzy. Najpierw rodzice budowali dom, bo musieli i obarczyli się kredytami na 20 lat. Potem samochód, potem studia moje i siostry. Każdy miesiąc mojego życia wyglądał tak, że rodzice spłacali jakieś kredyty. Jako, że już w gimnazjum nie podobało mi się życie na kredyt i niepewność finansowa, to po jego ukończeniu zapytałem rodziców czy znajdą się pieniądze dla mnie na studia, czy iść do technikum i po ukończeniu podjąć pracę i studiować zaocznie. Rodzice powiedzieli, że znajdą pieniądze i żebym się nie martwił. Jednak na studiach nie było tak jak bym sobie wyobrażał. Gdy większość znajomych imprezowała, wychodziła "na miasto", żeby posiedzieć, czy coś zjeść, to ja siedziałem w domu i biedowałem. Były takie lata, że miałem po 50zł na tydzień na jedzenie i bilety. Żeby nie było, że nie chciałem tego naprawić, to wyjeżdżałem co roku za granicę i pracowałem po 12 godzin, żeby zarobić na utrzymanie na studiach. Niestety przeważnie jak wracałem do Polski, to rodzice wyciągali ode mnie większość pieniędzy z obietnicą, że mi je zwrócą. Czasami zwracali i wtedy utrzymywałem się sam, a czasami nie i wtedy dawali mi jakieś małe pieniądze na przeżycie.
Jakiś rok temu skończyłem studia, znalazłem pracę, zacząłem kolejne studia zaocznie i postanowiłem, że chcę zmienić swoje życie #przegryw na normalną osobę, która nie musi się martwić w końcu po prawie 25 latach o pieniądze. Jednak tutaj też okazało się, że rodzice podczas moich i siostry studiów nie dawali rady finansowo i brali coraz to kolejne pożyczki. Powiedzieli mi o tym w zimie i zaoferowałem, że wezmę kartę kredytową na 15k i spłacę część długów a oni jakoś dalej sobie poradzą. Oni zapewnili, że to wystarczy i podjąłem się takiego zadania. Spłacałem kartę przez pół roku ale ostatnio powiedzieli, że jednak to nic nie dało i, że obecnie raty wynoszą około 90% tego co oni zarabiają, a zarabiają różnie bo jedno z nich nie ma stałej umowy. Jedynym rozwiązaniem takiej sytuacji, jest to, żebym jako współkredytobiorca wziął na siebie również zobowiązanie do spłaty kredytu na 20 lat, który pokryje prawie wszystkie raty jakie mają obecnie. Wtedy ich raty będą wynosiły około 50% ich zarobków i nie będzie stał nad nimi komornik.
Piszę to bo nie mam z kim o tym porozmawiać, a jutro składam podpis. Całe studia nie dość, że były ciężkie od strony nauki, to jeszcze finansowo. Po studiach przez rok, jedynym zakupem na jaki udało mi się zdobyć to kupno nowego telefonu za 2k (stary padł) i to i tak na raty bo nie stać mnie było, żeby zapłacić tyle jednorazowo. Przez rok czułem się trochę lepiej, bo wreszcie nie liczyłem każdej złotówki przy zakupach, ale gdy moi koledzy odkładali na nową elektronikę, samochody, motory i wyjazdy na wakacje, ja przekazywałem całe wolne pieniądze dla rodziców.
Najgorzej zabolało mnie, gdy ostatnio kolega w żartach powiedział, że nie mam ani kobiety, ani mieszkania, ani samochodu. Wiem, że nie wiedział, że trafił w to co mnie frustruje od urodzenia, ale zrobiło mi się przykro. Czasami myślę, że ja żyję tylko po to, żeby wyciągnąć rodziców z długów i zapewnić im spokojną starość. Ale mam za dużo szacunku do rodziców, żeby odwrócić się od nich plecami i pozwolić im na jakieś sprawy komornicze.
Także tak to Mirki i Mirabelki wygląda. Kiedy znajomi dostają od rodziców pieniądze na mieszkania, śluby, samochody, ja oddaję rodzicom ostatnie wolne oszczędności.
I żeby nie było, to rodzice zadeklarowali się, że będą spłacali ten kredyt, ale co mi po tym jak przez 20 lat nie będę spokojnie spał, bo będę miał w głowie tę niepokojącą myśl, że gdzieś komuś zalegam z jakimiś pieniędzmi. Jeszcze jedną z gorszych rzeczy, które sobie uświadomiłem jest to, że całe życie byłem #tfwnogf bo nie miałem pewności siebie bo byłem biedakiem. Teraz gdy czasami uda mi się coś zaoszczędzić i pójdę "w miasto" na jakieś kluby się pobawić, to na każdym takim wyjściu nie mam problemu, żeby dobrze się bawić i podrywać jakieś kobiety. Ale to tylko czasami, bo przeważnie tych pieniędzy nie ma za wiele.
(╯︵╰,)
#problem #przegryw i trochę #feels bo tak mi się zebrało
Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz_Zua
Dodatek wspierany przez: Nie siedź w domu w ferie i w wakacje
@AnonimoweMirkoWyznania
Komentarz usunięty przez autora
Sam przymierzam się do kredytu na dom i w moim przypadku rata wyniesie 8-9% dochodu, a i tak sram w majty, że nie dam rady. 90% to dla mnie jakaś abstrakcja.
Zważ na to, że rodzice to nie biedne osoby, które nie posiadają nic. Mają dom, mają zdaje się że samochód więc posiadają majątek, który można wykorzystać do spłaty. Przykro pewnie to stwierdzić, ale
Z jednej strony rozumiem Cię dobrze, bo rodzicom trzeba pomóc. Z drugiej - w Twoim wieku jeżeli w ogóle myśleć o takim kredycie, to co najwyżej na własne mieszkanie.
Więc pomóż jak najbardziej, tylko zdaj sobie sprawę, że taka pomoc jak przedstawiasz NIE rozwiąże żadnego problemu.
Pomóż, ale na swoich warunkach.
Jeżeli weźmiesz ten kredyt, mogę się założyć że za kolejny rok lub dwa znowu nabiora kolejnych kredytów "pod korek"