Wpis z mikrobloga

Najsampierw, wszystkim wykopkowym Mężczyznom życzę wszystkiego najlepsiejszego. Zaczynam to pisać, jak jeszcze jest 10.03

A tera główny #gownowpis, który jest ścianą tekstu, ale muszę gdzieś wylać moje #gorzkiezale

Odkąd usłyszałam o wydaniu książki pewnego gangusa w rozmowie z taką jedną gangusową, postanowiłam czytnąć sobię tą świetnie zareklamowaną bajere. "Dlaczego?" nikt nie spyta ( ͡° ͜ʖ ͡°) otóż przez komentarz napisany przez owego gangusa o właśnie tej gangusce na pewnej stronie internetowej. W miejscu najbardziej do tego odpowiednim! W wylęgarni młodopokoleniowej (i nie tylko) patologii, miejscu, gdzie spotykają się dziwaki i fetyszyści, ludzie mniej i bardziej inteligentni, jego zaślepieni fani i osoby uważające go za zakałę narodu, sławy i ciemna masa, która świat ogląda przez ekran monitra, biedaki cebulaki i #programista15k. Oczywiście wykop. Kwiat polskiego internetu.

Jednak, zanim przeczytam setną już z kolei i serii książkę, postanowiłam zacząć od początku, czyli od pierwszej pozycji współautorstwa danego gangusa, jaka się ukazała. Kiedyś miałam ją w rękach i coś czytałam, ale postanowiłam być "na świeżo". A że nie mam się komu wygadać (znajomi i tak myślą, żem nieźle walnięta, to nie będę zaczynać tematu gangusów), postanowiłam wygadać się wam. I podzielić się wrażeniami z "lektury". Przygotujcie się na dużą dawkę XD


No i otwieram tę, tą biblię trzepakowych złych chłopców spod bloku. Jeszcze zanim doszłam do zawartości właściwej uderzyło mnie nazwisko pani fotograf, Katarzyna Paskud(n)a, czy jakoś tak. Ale nazwisko trochę specyficzne, może dlatego wydało mi się jakieś zasłyszane wcześniej. Oczywiście po dojściu do fragmentu o kajającej się u nóg tego gangusa pani, która opowiedziała mu smutną historię życia, zgodziła się dać mu wszystko (a w zasadzie tylko doopy), byle zrobił z niej gwiazdę - również wiedziałam, że wiem o kogo chodzi, bo ten fragment zdarzyło mi się czytać wcześniej. Jednak dopiero kilka stron później ogarnęłam, że wspaniała Kasia, która jest tak pięknie opisywana jako zmotywowana dziewczyna, która będzie się puszczać za odrobinę sławy i rolę w Złotopolskich, to ta sama Kasieńka, która teraz robi głównemu bohaterowi mu zdjęcia na okładkę xD
To było takie #kisne nr uno.

Później (choć równie dobrze mogło być wcześniej, raczej nie trzymam się chronologii tej książki), dochodzę do momentu, w którym się okazuje, że przy danym gangusie każda dochodzi ( ͡° ͜ʖ ͡°) nie dlatego, że on chce, bo jest już zmęczony nadziewaniem każdej kolejnej panny, poza tym on kocha tylko żonę, ale one wszystkie mu się pakują do łóżka (i samochodu). "Dlaczego?" znów spyta ten sam nikt. A dlatego, że każda leci na takiego młodzieńca z rozpiętą koszulą, opaloną karnacją i w dobrym samochodzie XDDDDD i tutaj on ma na myśli siebie sprzed lat XDDDD Niezły pomysł, opiszę się jako ciasteczko i obiekt pożądania każdej loszki, przecież wiadomo, że tacy nie gwałco, kobiety mają co najwyżej przywilej z takim sypiać. Sorry, ale tu fikcja literacka go ponosi bardziej niż koks. Wiem jak ten alvaro wyglądał w przeszłości i jak wygląda teraz. Świnia z mordą zakazaną ("ukrywaną" chyba też). Zakładam, że jego osobowość przyciągała panie, także te lepszych obyczajów, bo on nigdy za seks nie płacił (jakby płacił, to w ogóle nie ma o czym mówić, może z nimi robić wszystko). Jak był miły (a pani wcześniej dla niego) to po prostu jakaś miła dziewczyna następnego dnia kupowała sobie mercedesa. Ale pamiętajmy, że one pożądały jego, a nie jakichś tam dóbr materialnych. Każda marzyła o jego spojrzeniu.

Decydując się na ten jakże wybitny utwór literacki wiedziałam, że będzie się usprawiedliwiał z wszystkiego, "bo korony nie dajo tym, co przeholowali". Ale jak widzę coś takiego, za stroną tekstu o tym, że każda pani w jego biznesach miała w umowie jedną pałę dla szefa (a czasem i całego batalionu) w miesiącu, z czego wywiązywała się z radością przy barze, pod barem i na barze, a później wspominane z rozrzewnieniem (moja interpretacja) łapanki dziewczyn, które chowały się przed nim w szafkach na ubrania, to... Już pomijam fakt, że wymiar sprawiedliwości opierał się na jego zeznaniach chyba dlatego, że nic lepszego nie miał, a ten gadał kolorowe historyjki i znał nazwiska. Zdaję sobie sprawę, że przez to, że nasz kraj dopiero wprowadzał pojęcie tego całego "świadka koronnego" i w przepisach o nich znajdowało się pełno luk (jak i w prawie, które wykorzystali te gangusy w bardzo lukratywny sposób) to przymknęli oko na wiele więcej, niż powinni. Szczególnie, że właśnie ten "przechodzący na jasną stronę" gangus, wywołał dużo szumu w mediach i o dziwo wsypał sporo osób (z czego nawet część udało się zamknąć), to nawet chyba nie próbowali poprawić restrykcji zawierania takiego układu.

Książka ma niezły scenariusz, to trzeba przyznać. Czasami przesł... wywiadowana (?) osoba tak sprytnie odpowiada na jedno pytanie, że sugeruje dziennikarzowi zadanie kolejnego, z czego zdaje sobie sprawę nawet średnio rozgarnięty i trzeźwy czytelnik. A wtedy rozmówca wyskakuje z "A, no właśnie! To ciekawa sprawa" i akcja toczy się dalej.

Jest także nieźle zredagowana. Choć nie podejrzewamy, że gangus, który przedstawia nam swoją historię będzie w stanie użyć jakichś górnolotnych słów, to BUM, są one powtarzane przy opisie niemal każdego ex-kolegi, który to jest zwykłem gangusem, (w przeciwieństwie do naszego gang... bohatera). Prawie każdy, z kim kiedyś zadawał się obiekt tej opowieści, jest megalomanem i troglodytą. Nasza uwaga zostaje też zwrócona na fakt, że rodzima cosa nostra XD respektuje omertę XD i trzyma się - "posługując się terminologią kryminalistyczną" XD - swoistego modus operandi XD w zestawieniu z historiami o postaciach, które każą całować się po łapach i trzymają do chrztu dzieci swoich podgangusów, to trzeba przyznać, że czytelnik od razu zdaje sobie sprawę, że to nie były żarty.

Spójność całego tekstu też na 6+. W jednym rozdziale dowiadujemy się, że wszystkie żony gangusów mogą tylko siedzieć w domu, albo bawić się z innymi paniami gangusowymi. Udają, że nie wiedzą, czym zajmują się mężowie, albo podejrzewają, ale nie pytają. Niektóre po prostu w ogóle nie wiedzą, co się dzieje, bo jak wiadomo - gangusy to miszczowie kamuflażu, sprzedają swoim laskom takie bajery, że te nawet nie podejrzewają o powiązania ukochanych ze światem przestępczym. Potem dowiadujemy się, że większość to królowe, które korzystają z życia (i zarobków partnerów) ile wlezie, ale ogólnie, to smutne mają życie, bo się martwią o swoich starych, bo przecież wiedzą, czym się zajmują. Na imprach są dumne z tego, jakie pozycje mają mężowie. Ogólnie wszystkie boją się, że jak za dużo powiedzą, to mają w ryj. Nie, w sumie to duża część się nie boi i w jakiś tam sposób pomagają w prowadzeniu biznesu. A tylko żona naszego gangusa, opowiadającego tą historię, była normalna. Potrafiła i nie wtrącać się, i długo niczego nie wiedzieć, później udawać, że nie wie, angażować się, ale nie za bardzo. Gardziła innymi babkami, bo to lafiryndy, co się zachować nie potrafią i w ogóle towarzystwo nie dla niej.

Najbardziej jednak podoba mi się ogólna refleksja bohatera. Jego rozterki wewnętrzne. Kiedy zdałam sobie sprawę, że to tak naprawdę dobry chłopak, który musiał zachowywać się brutalnie, żeby zaimponować kolegom, to moje życie i spojrzenie na świat się zmieniło. Jak wspomina (z niesmakiem - moja interpretacja) jak musiał śmiać się, kiedy koledzy opowiadali o sikanu w kobiety podczas stosunków, choć wcale go to nie bawiło, a brzydziło - to aż mi się serce kraje. Oczywiście nie tyczy się to już super zabawnej anegdoty pupa-japa-pipa, bo to beka w #!$%@? i dzięki temu poznajemy rozrywkową twarz naszego ganguska (który jednak nie przyznaje, że osobiście przedstawiał autostopowiczce tę zasadę pochodzącą z rodzinnego miasteczka gangu, a skoro dokładnie wie, jak sytuacja przebiegała, to pewnie był tylko świadkiem zdarzeń, kontrolującym, czy wszystko z ową panią w porządku). Musiał też patrzeć na brutalne gwałty i gangbangi (a w tych drugich niejednokrotnie nawet brać udział!). Choć zazwyczaj, to... "bądźmy szczerzy, płaciły za swoją naiwność i głupotę". Z resztą, kobiety w tamtych czasach, to po prostu były takie rozpustne i same tego chciały.

Ciekawa jest też jego pozycja w strukturze tej organizacji. On ma pilnować porządku. Ale tak naprawdę nikogo nie skrzywdził (bo nie dostałby korony) i w gruncie rzeczy tylko przyglądał się okropieństwom, jakie wyprawiali koledzy. Czasem tylko trochę, tak dla śmieszków i ustawienia kogoś do pionu trochę się poprzepychał. Na przykład z bejsbolem. Na którym zostały kawałki czaszki "niepotulnego", który oczywiście przeżył. Dzieła bandy, która działała na jego zlecenie i kojarzy mi się z nazwiskiem Bryndal potrafiła pociąć ludzi żyletkami, albo zmasakrować łeb gościa, aż wypłynął mózg, ale nasz bohater nie ma z tym nic wspólnego, oprócz tego, że zlecał te akcje. Ale najwidoczniej to za mało, żeby nie zasiąść na tronie.

Ciekawi mnie też krótka historyjka opowiedziana przez syna gangusa. Mówi on, jak męczyli go złe chłopce w szkole, więc zadzwonił "ho tate, bijo mnie, daj im nauczkie". No i szkolne łobuzy dostały łomot. Co mnie ciekawi w tej opowiastce? Czas. Data. W roku publikacji tej książki (2013r.) syn ma 27lat, mówi, że był prześladowany w liceum, czyli miał ok. 15 lat. Wychodzi na to, że czas akcji to przynajmniej rok 2000. Czyli był to okres, kiedy tata-gangus był już przynajmniej pod ścisłym dozorem policji, jeśli, jeśli nie był już zaprzysiężony na koronnego. Trochę ciężko mi uwierzyć, że w takim okresie nasyłał na bandę dzieciaków swoich zbirów. Ale jak już pisałam - kamuflaż był zapewne dla niego chlebem powszednim, a policja trochę nie bardzo się mieszała, więc może i pozwalali obijać dzieciakom gęby.

Zaciekawił mnie też motyw z rozstrzyganiem konkursów Miss... No i tej Miss, co później została zamordowana przez jakiegoś psychola. Nie ma żadnych przesłanek, żeby to zdarzenie, ta tragedia miała jakikolwiek związek z grupą przestępczą, o której jest cała książka. Jednak nie mogłam opędzić się od myśli, że to mogło mieć jednak związek. Modelka ta miała już liczne osiągnięcia i była dość znana, więc psychofan jak najbardziej pasuje, ale że cała książka opiera się na lepszych lub gorszych "intrygach", to i tu się jakiejś doszukuję.
Dziwi mnie też, że nie posadzili na dłużej tego super koleżki gangusów, co tak chętnie wszystko sponsorował. Zmył się w odpowiednim momencie i oprócz jakichś, słabych zdjęć z żoną pewnego mięśniaka i jakiegoś nagrania, czy dwóch na YT, niewiele o nim wiadomo.

No i to były moje refleksje, jeśli chodzi o pierwszy tom... Zaczęłam czytać drugi, ale jak na wstępie zobaczyłam teksty, że wszyscy na niego napadają, jak on mówi prawdę i uważają, że to reszta gangusów jest dobra, tylko on zły, a on chce tylko powiedzieć prawdę, to znów XDDD nie wiem, czy przez to przebrnę. Bardziej mnie zachęca książka tego pana, co z taką jedną panią stworzyli serię serialową i książkową o naszym gangusie, a teraz napisał coś, co się nie spodobało naszemu krystalicznemu ex-przestępcy. Ten dziennikarzyna też budzi we mnie emocje pt. XD, ale ciekawam, co wymyślił.

A w ogóle, to dopiero w zeszłym roku, jak zaczęłam czytać o gangusach z pomorza zdałam sobie sprawę, jaką ludzie, którzy się tym tematem interesują (ta, ja też) stworzyli patologię. Te wszystkie profile w serwisach społecznościowych, blogi, strony internetowe kryminalistów, którzy określają się mianem "byłych" lub "nawróconych"... Ja pierdziele... Dla zasady wszystko, co opublikują i przynosi jakiś zysk powinno być własnością publiczną, państwo powinno zabierać im za to hajs.





#niewiemjaktootagowac nie określam tego zgrupowania, jako #mafia, wolę określenie #gangusy #kryminal #literatura wysokich lotów rzecz jasna #ksiazki
zakladamkontojakczekamnakebaba - Najsampierw, wszystkim wykopkowym Mężczyznom życzę w...

źródło: comment_dmrrMQbljbC2mMCeOXWxl1QUFycmfIQ9.jpg

Pobierz
  • 9
  • Odpowiedz
@StarySkuter: To, że ja ich za takowe zgrupowanie nie uważam nie oznacza, że inni nie wypowiadają się o nich właśnie w tym tagu. Liczę, że ktoś napisze swoją opinię o nowej książce, nad którą się zastanawiam, albo ogólnie będzie chciał podzielić się jakimiś uwagami. A zauważyłam, że większość osób, które mogą chcieć powiedzieć cokolwiek w temacie posługuje się właśnie tym określeniem, to właśnie tak otagowałam ¯\_(ツ)_/¯
  • Odpowiedz