Wpis z mikrobloga

#korposwiat #pracbaza

Mirki,

jestem analitykiem sprzedaży, w branży rolniczej, płaca bez szału, ale szczegolnej biedy nie ma, na tym stanowisku zarabia sie i znaczniej gorzej, a i lepiej. Pracuje tam od roku. Przyszlam tu do roboty, bo w poprzedniej pracbazie miałam ambitne wysokie stanowisko i nonstop nadgodziny i zmeczenie i delegacje. Chcialam odpoczac, strzelic sobie studia z informatyki w międzyczasie, odchudzic, nauczyc jezykow, poswiecic czas schorowanej mamie i autystycznemu bratu.

W pracbazie zadania swoje wypelniam na 5/5, ogarniam dodatkowe projekty jestem miła uprzejma, wszystkim pomagam, proaktywna. Ta praca jest sezonowa, więc jak trzeba zostac po godzinach to zostaje. Generalnie wszyscy sa ze mnie zadowoleni, zorganizowalam kółeczko sportowe, aktywizuje ludzi.

Minusem tej roboty jest to, ze mimo iz zmieniajac ja, mowilam ze zalezy mi na tym, zeby miec jak najmniej delegacji, bo mam dosyc zycia na walizkach, a raz na miesiac wywożą mnie na 3 do 7dni na spotkania, na ktorych po 1 nie jestem potrzebna merytorycznie, a po 2 polegaja głównie na piciu wódy i tańczeniu. Nie lubie tanczyć, ani pić wódy.

Umawiamy się na spotkanie na jakiejś wsi w południowej poslce, merytoryczne spotkanie ma byc od poniedzialku, postanowione ze przyjezdzamy z rodzinami w sobote, ja mowie ze w sobote mam zjazd na uczelni, wiec bede w ndz. Szef mnie bierze na rozmowe, hurr durr masz niewłaściwe priorytety praca powinna byc na 1 miejscu, a u ciebie jest egzekwo, z 3 innymi rzeczami. Mowi ze obetnie mi premie, za stawianie uczelni na 1 miejscu. Pytam co merytorycznego zawalilam ze wzgledu na uczelnie: odpowiedz nic. NIE BUDUJE RELACJI. I ze nie da mi $$$ na kursy i szkole bo odejde. Dodam, ze studia zaczelam sporo przed zmiana pracy i jestem na finiszu.

Mirki,

rzucac robote? Pic i tanczyc? Moze faktycznie jestem aspołeczna?
  • 8