Wpis z mikrobloga

Często nie zdajemy sobie sprawy jak logistyka wpływała na dawne konflikty. Dzisiaj będzie trochę liczb, żeby lepiej pokazać skalę programu. Tekst będzie dotyczył armii Ludwika XIV.
Francuski żołnierz potrzebował 3/4 kilograma żywności dziennie, ale już na przykład koń potrzebował około 10 kilogramów suchej paszy lub około 25 kilogramów świeżej trawy zebranej na pastwiskach. 60-tysięcznej armii mogło towarzyszyć około 40 tysięcy koni, co daje niebotyczną sumę furażu jaką trzeba było dostarczyć armii. Oczywiście zadanie to było dosyć trudne, więc często po prostu tysiące ludzi kosiło trawę i dostarczało ją do obozu. I tak oto w 1684 roku Francuzi chcieli oblegać Mons, ale musieli porzucić pomysł ze względu na brak paszy w okolicy. Ponieważ konie trudno było wykarmić, więc sezon walk trwał od maja do października. Francuzi wpadli również na pomysł magazynowania żywności i paszy w przygranicznych miastach i twierdzach, dzięki czemu mogli szybciej rozpocząć kampanię, w przeciwieństwie do Holendrów, którzy czekali na wyrośnięcie traw.
Jedną z charakterystycznych cech wojen Ludwika XIV były oblężenia. Jak pokazują wyniki badań, żeby przeprowadzić czterdziestodniowe oblężenie potrzeba było ogromnej ilości zapasów. Obliczono, że taka armia potrzebowałaby 3 300 000 racji żywnościowych, 730 000 porcji paszy dla koni, 40 000 kul 24-funtowych, podobną liczbę granatów oraz 944 000 funtów prochu (1 funt - ok. 0,453 kg). Oblężenia były na tyle kosztowne, że trudno było prowadzić więcej niż jedno w tym samym czasie.
John Lynn, Wojny Ludwika XIV 1667-1714, Oświęcim, s. 58-59, 78.
#historia #ciekawostkihistoryczne
  • 4