Wpis z mikrobloga

Historie VATowców vol 2

D. był niczym niewyróżniającym się chłopakiem – typowy przeciętniak, od urodzenia mieszkający na wsi kilkanaście kilometrów od większego miasta. Z wykształcenia dekarz, pracował przez kilka lat w zawodzie, ale nie było to coś, co chciałby robić w życiu. Bardzo imponował mu wujek, który był przestępcą liczącym się w mieście X. Drogie auta, piękne dziewczyny, „rządzenie” na dyskotekach, narkotyki – to był świat dalece odległy od szarego życia dekarza, jakim żył D.

Swoją karierę przestępczą D. zaczął od brania telefonów na tzw. łochów – temat bardzo prosty, fałszowało się świadectwo zatrudnienia, łoch szedł do salonów różnych operatorów i brał w każdym po telefonie na abonament. W ten sam dzień telefony zanosiło się do komisów, łochowi odpalało parę groszy, a resztę zostawiało dla siebie. Rachunków oczywiście nikt nie zamierzał płacić. Tak właśnie robił D. – udało mu się kilkanaście takich oszustw, ale w końcu został zatrzymany i poszedł siedzieć do sprawy na kilka miesięcy (o ile dobrze pamiętam, a było to kilkanaście lat temu, nie odpowiadał z wolnej stopy ponieważ zastraszał świadków).

W areszcie śledczym D. znalazł się w jednej celi z jednym z bossów przestępczego półświatka w X i to był pierwszy poważny przełom w jego przestępczej karierze. Panowie chyba się polubili, ponieważ boss zaproponował D. pracę u niego po wyjściu z więzienia. I tak D. został „asystentem” bossa, wykonując dla niego różne prace przestępcze, o których nie będę tutaj pisał w szczegółach. D. okazał się całkiem dobry w tej robocie, a do tego na skutek zażywania sterydów znacznie się rozrósł i zaczął mieć szacunek w półświatku. Został więc prawą ręką bossa i za jego pozwoleniem miał swoje własne biznesy – kilka burdeli w X i komis samochodowy. Pożyczał też pieniądze na lichwiarski %. To wszystko jednak było za mało, aby awansować do tzw. pierwszej ligi.

W okolicach 2010 roku boss D. wkręcił się w karuzelę VATowską (o czym wiedział chyba każdy na mieście, oprócz skarbówki i policji) i zaczął zarabiać naprawdę potężne pieniądze. D. patrzył na niego z zazdrością, ale niestety był za chudy w uszach (czyt. zbyt biedny), aby wejść w ten biznes jako liczący się gracz – co najwyżej mógł dostarczać „prezesów” i zadowalać się małym udziałem w zyskach. I tak też robił, czekając na dobrą okazję. No i okazja się wreszcie trafiła, do tego w osobie całkiem ładnej dziewczyny - roboczo nazwę ją Karyna. Karyna miała pewną, bardzo poważną zaletę: jej rodzice byli naprawdę zamożni. Dość powiedzieć, że przepisali na nią dom wart ponad 1 milion PLN, kupili nowe auto z salonu, sponsorowali wyjazdy zagraniczne itd. D. miał więc dobre podejście do uzyskania kapitału. I wykorzystał je – nie pamiętam już, jak dokładnie to rozegrał, ale udało mu się przejąć na własność dom Karyny, z którą zresztą wkrótce się rozstał. I to okazało się być drugim przełomem w jego przestępczym życiu.

Mając do dyspozycji spore pieniądze ze sprzedaży domu wyłudzonego od Karyny D. wszedł w karuzelę VATowską (paliwa) jako poważny partner i zaczął energicznie działać – z powodzeniem. Do jego majątku można zaliczyć: kilka drogich aut (w tym jeden z najszybszych w Polsce Mercedesów CLS 63 AMG podkręcony na ok. 800 koni), kilka mieszkań w X. oraz zakupioną niedawno willę o powierzchni kilkuset m2, oczywiście z krytym basenem. O skali luksusu może świadczyć fakt, że sam sprzęt audio kosztował D. ponad 150 tys. PLN. Jak na bogatego gangstera przystało, D. wiedzie rozrywkowe życie – dość powiedzieć, że często urządza przyjęcia, na których prostytutki roznoszą pomiędzy gośćmi tacę z kokainą o wartości kilkudziesięciu tys. PLN. Przez pewien czas spotykał się także z dziewczyną podającą wodę w pewnym znanym programie TV. D. podobno od niedawna ma też sporo udziałów w dużej firmie budowlanej wykonującej roboty na terenie Niemiec, ale jest to niepotwierdzona do końca informacja. Jako ciekawostkę na koniec dodam jeszcze, że D. w piwnicy swojej willi ma… wierną kopię celi z zakładu karnego (pisałem o tym w jednym ze swoich wpisów kiedyś). Po co mu ta cela, nie wiem – może chce przywołać wspomnienia, może ma fantazję zabawiać się tam z panienkami, a może zwyczajnie się oswaja z możliwością odsiadki, ciężko powiedzieć…

Spodobała Ci się ta historia i chcesz przeczytać więcej? Dodaj do obserwowanych mój hasztag #vatowcy ( ͡° ͜ʖ ͡°) No i przy okazji wszystkich zainteresowanych tematem VATu zapraszam do obserwowania profilu na FB, na którym coś napiszę od czasu do czasu:
https://www.facebook.com/PolskaAkademiaVAT/

#vatowcy #vat #podatki #prawo #pieniadze #przestepczosc #highlife
grafikulus - Historie VATowców vol 2

D. był niczym niewyróżniającym się chłopakiem...

źródło: comment_GgyZLEkAzuJiDAETetL5AImTMOofUFk0.jpg

Pobierz
  • 125
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Centrak: Zamożny to trochę niżej niż bogaty - odsyłam do słownika. No a skoro uważasz, że rodzic, który daruje swojemu dziecku dom za milion cebulionów + sponsoruje mu auto i kilka innych ekstrasów za kolejnych kilkaset tysięcy nie jest nawet zamożny, to... to albo jesteś synem milionera, albo VATowcem ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@michau6211: Tak bywało z tymi telefonami - niektórzy komisiarze skupywali dziennie po kilkadziesiąt takich, chodź przy VAT to i tak drobniaki były. No ale i tak więcej potrafili w miesiąc wyciągnąć, niż niektórzy w rok zarabiali.
  • Odpowiedz
fałszowało się świadectwo zatrudnienia, łoch szedł do salonów różnych operatorów i brał w każdym po telefonie na abonament.


@grafikulus: Błąd. Nie fałszowało się świadectw zatrudnienia tylko tworzyło się zwykłą firmę z telefonem stacjonarnym i zatrudniano "typów", którym poświadczano zatrudnienie w firmie X, czyli formalnie byli w nich zatrudnieni. Firma taka działała niezbyt długo i eksploatowano je na dość szerokim froncie wyłudzeń, gdzie właśnie firmy telekomunikacyjne to ostatni etap życia "typa" i wyłudzeń. Eksploatacja "typa" była kompleksowa, najpierw wiec była sprzedaż ratalna, tudzież mały kredyt, a potem telefony.

Został więc prawą ręką bossa i za jego pozwoleniem miał swoje własne biznesy – kilka burdeli w X i komis
  • Odpowiedz
@kazek_nalepa: Absolutnie się z Tobą zgadzam. W tych wpisach autor pokazuje, że niejako każdy kto chce to „wchodzi w karuzele”. Temat wydaje się chwytliwy z perspektywy laika, bo porusza kwestie tego legendarnego wyłudzania vatu. Przeczytałem już jakieś poprzednie wpisy OPa na ten temat i widać, że nie ma pojęcia o czym pisze. Ze swojej strony dodam, że o przestępstwach związanych z podatkiem VAT napisałem kilka prac więc jakąś wiedzę w
  • Odpowiedz
@kazek_nalepa: i jeszcze apropos dojść - jeśli chodzi o przestępstwa związane z paliwami (VAT+akcyza) to twierdzenie, że zajmowali się nimi jacyś burdelowi gangsterzy zakrawa o żarty.
  • Odpowiedz
@zw_ierz: Udowodnij - wrzuć linki do swoich prac albo wykaż, co jest niemożliwego w tym, co napisałem w tym wpisie (albo w innych spod tego tagu). Jeśli się myliłem gdzieś, to może czegoś ciekawego się nauczę. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
@grafikulus: W największym skrócie - tak jak napisał kolega @kazek_nalepa kluczową kwestią jeśli chodzi o przestępstwa vatowskie (w szczególności jeśli chodzi o paliwa) są odpowiednie dojścia. Dlatego też bardzo często do procederów tego typu angażowani są byli urzędnicy celni oraz skarbowi, a nawet jak niedawne wydarzenia pokazały politycy oraz pracownicy ministerstw. Nie przeczę, że bohaterowie Twoich historii rzeczywiście dokonywali oszustw związanych z VAT od paliw, jednakże nie jest prawdopodobne
  • Odpowiedz
@grafikulus: nie wiem co jest w słowniku ale ludzie zamożni raczej nie używają słowa bogaty, jest to określenie niżej sytuowanych o zamożnych.
Pośredniczę w sprzedaży nieruchomości w stolicy.
Rodzice kupujący mieszkanie dla dzieci (domów raczej dzieciom się teraz nie kupuje jak nie mają rodziny) za 800-900 tys. + vw golf (zwykle tacy ludzie mają samochód za 10% wartości mieszkania) nie są rzadkością, to żadni bogacze czy vatowcy, zwykle mają od
  • Odpowiedz