Wpis z mikrobloga

Mam około 120 tys. zł długów. W dniu dzisiejszym postanowiłem zająć się tym i postawiłem pierwsze kroki ku oddłużeniu się. Rozpocząłem długą drogę, po przebyciu której będę mógł w końcu spokojnie zasnąć.
Zarabiam 1900 zł netto.

Pomyślałem, że opisywanie postępów pomoże mi w zachowaniu systematyczności, dzięki czemu nie oleję ponownie ważnych spraw, które rzutują w tej chwili na moje życie na 5-10 lat w przód. Mam 32 lata, więc wkroczyłem w najważniejszy dla człowieka moment - taki, w którym powinien już mieć swój dach nad głową, dziecko i zabezpieczoną przyszłość. Ja nie mam nic.

Czy byliby chętni do czytania co jakiś czas na temat kroków, jakie podjąłem, rozmów i mediacji, jakie odbyłem oraz postępów w oddłużaniu?

#mamdlug będzie tagiem, pod którym co jakiś czas będę zamieszczał podsumowanie danego okresu.

No, chyba, że nikogo to nie zainteresuje :)
  • 148
Trzymam kciuki! Powodzenia! mam znajomego (właściwie wspólnika już od maja) który myślał że się nie odkuje nigdy. Również 120 tys. Ale sprawa parę lat się ciągnie. Marzył żeby się okuć i uciec do UK ale rodzina, Jaral się i że 3 lata i będzie ok. A tak się udało (właściwie zapracowalismy) że max pół roku i nie będzie pamiętał komornika i jeszcze będzie na plusie. Dodatkowo dostanie niebawem spadek. Szczęścia życzę! I
@NaCoMiToBylo: Z takimi zarobkami to szybko długów nie spłacisz. Nie wiem jaka jest Twoja sytuacja ale najprostszą drogą do dobrych zarobków jest chyba zrobienie uprawnień na kierowcę C+E. Pochłonie Cię to z 10K na początku, ale potem masz pewną pracę z zarobkami 6-9k miesięcznie, więc koszty początkowe zwracają się stosunkowo szybko. Praca specyficzna i ciężka, ale kierowców brakuje i przyjmą Cie z chęcią do większości firm transportowych - przyuczenie to żaden