Wpis z mikrobloga

Wiecie za co najbardziej lubię dwie pierwsze gry Gothic?

Za to, że ta gra się z graczem nie p------i. Nikt ci nie mówi, że jesteś jakimś zabójcą smoków, czy innym wiedźminem.

Na początku jesteś zwykłym śmieciem, gównem, które byle ścierwojad rozsmaruje pazurami po trawie.

Nie dość, że nic nie wiesz o tym świecie do którego trafiłeś, a sterowanie jest proste i intuicyjne jak konstrukcja najnowszego procesora Intela, to jeszcze wszystko oprócz chrząszcza zabija cię na dwa, max trzy uderzenia.

Żeby przeżyć zbierasz każdy śmieć i badyl, który przywraca chociaż 5 punktów życia, bo w walce ze zwykłym szczurem te 5pż to granica między życiem, a śmiercią.

W dwójce jest jeszcze lepiej, bo twórcy postanowili zrobić z tak banalnej czynności jak najnormalniejsze wejście do miasta, serię questów w której między innymi zbierasz j----ą rzepę.

Oczywiście jest też opcja dla idiotów, którzy nie wiedzą, że w świecie nie ma nic za darmo i biorą glejt od typa tak podejrzanego, jak facet w płaszczu rozdający dzieciom cukierki przed przedszkolem.

No ale dobra, wszedleś do miasta. Sprawiło ci to wiele trudu, dlatego spodziewasz się jakiejś wielkiej nagrody, albo chociaż ciepłego przywitania.

Nagrody nie ma, jest za to gorące przywitanie od paladyna, który po przejściu pierwszych trzech metrów od bramy miasta, wita cię wesoło słowami:

- Stój, śmieciu!

Grzecznie wypełniasz tą jakże miłą prośbę i zaczynasz z nim rozmawiać.

On ci przewija jakim to patałachem jesteś i gdzie takiemu bydłu jak ty nie wolno wchodzić, a na pytanie czy możesz nosić taką zbroję jak on, zapowietrza się i przypomina, jak nędzny dla niego jesteś i że możesz sobie pomarzyć.

Nie podajesz się jednak, postanawiasz walczyć o lepsze życie, albo chociaż miecz i zbroję więc idziesz do kierownika straży.

I co? I d--a, nie ma roboty dla bezrobotnych przegrywów, musisz mieć stałe źródło dochodu, żeby cię przyjęli, bo już się trafiło paru cwaniaków, co pierwszego dnia służby s---------i z nowiutką zbroją i mieczem.

Idziesz więc szukać roboty, a tam też chujnia, bo jeden każe ci się modlić, drugi robi z ciebie komornika, trzeci oferuje staż, a czwarty każe zabić orka.

Tak, orka.

J------o orka.

A jak nie to roboty nie będzie, zbroi straży i miecza też.

A dopiero co stoczyłeś śmiertelny pojedynek ze zwykłym szczurem.

Jak nie zabijesz tego j------o orka, to będziesz do usranej śmierci biegał ze spróchniałą lagą i w gaciach wieśniaka.

C--j, nie podajesz się, jesteś wyjątkowo wytrwałym śmieciarzem i w końcu, gdzieś w lesie, między złamaną strzałą a zgniłym rdestem polnym znajdujesz orkowy topór.

Okrutny los się do ciebie uśmiechnął, odsłaniając garnitur zgniłych zębów i zionąc odorem śmierci, która cię czeka.

Jeszcze tylko zabić 6 wilków, uzbierać wiadro grzybów, zrobić akcję-windykację i masz robotę. Jesteś już w swoim mniemaniu pół-bogiem, choć i tak każdy by ci spokojnie w----ł.

A to dopiero pierwszy rozdział, nawet nie cały, bo jeszcze można iść do najemników, albo klasztoru.

Jednak te początkowe przeczołganie gracza przez g---o jest konieczne, żeby pozwolić mu odczuć potęgę do jakiej dochodzi pod koniec gry.

Na początku zdychać, bo zabijają cię dwa młode wilki, a na koniec wbiegasz sam w stado orków i r-----------z ich w drobny mak.

Od zera do bohatera i spowrotem do zera w następnej grze.

No i tak się powoli żyje w tym Khorinis.

#heheszki #gothic #gry #crpg #gimbynieznajo #feels #nostalgia #pasta
P.....z - Wiecie za co najbardziej lubię dwie pierwsze gry Gothic? 

Za to, że ta g...

źródło: comment_RK8A3xLd2IF3Aeg8xKY830aHDIWf1vQT.jpg

Pobierz
  • 27
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@CorTuum: W tej paście chodzi o to że zaczynasz jako nikt a nie jak w Skyrimie gdzie pod pierwszym miasteczkiem zabijasz smoka, wszyscy się tobą jarają a z góry nad chmurami woła cię jakieś dziadek żebyś tam przyszedł. Pod koniec jest tak jak mówisz, że wybraniec boga itp. I właśnie ten progres i proces przechodzenia stopniowo od śmiecia do legendy jest fajny.
  • Odpowiedz
@UrbanHorn:

nic tak nie psuje immersji jak kilku bandytów w mithrilowych zbrojach za 20k którzy chcą cię skroić na 5 ziko gdzieś w lesie za karczmą

I to jest przykład źle zrobionego skalowania z Obliviona, w Skyrim skalowanie nawet nie występowało tylko był cały mechanizm zmiany otoczenia zgodnie z levelem i po prostu wraz ze wzrostem poziomu postaci nie ulegała zmianie moc przeciwników tylko dodawani byli mocniejsi ale byli oni
  • Odpowiedz
@UrbanHorn: Bardziej denerwowało mnie to, że w Skyrimie po wykonaniu wątku głównego, większości pobocznych, zakończeniu wojny ludzie dalej odnosili się do ciebie jak na początku przygody, a świat się nie zmieniał ani trochę. W Morrowindzie na przykład zmieniało się sporo od samego świata - upadek barriery, aż po to jak postrzegali cię ludzie, frakcje etc. W Skyrimie z kolei możesz być jednocześnie mistrzem gildii magów, złodziei, mrocznego bractwa i wojowników.
  • Odpowiedz
@UrbanHorn:

W tej paście chodzi o to że zaczynasz jako nikt a nie jak w Skyrimie gdzie pod pierwszym miasteczkiem zabijasz smoka, wszyscy się tobą jarają a z góry nad chmurami woła cię jakieś dziadek żebyś tam przyszedł.


Tylko że schemat od-zera-do-bohatera ma wiele gier. Powiewem świeżości było w zasadzie coś odwrotnego - kiedy wyszedł Mass Efect, zaczynałeś jako postać z przeszłością i stopniem wojskowym. Ba, nawet podkomendnymi!
Mogę się
  • Odpowiedz