Wpis z mikrobloga

No elo.

TL;DR


Może być długie, bo chcę opisać wszystkie ważne lub mniej ważne aspekty, żeby było w miare obiektywnie.

No to zaczynam:
Studia, zajęcia, seminaria. Życie studenckie. Z racji, że zaspałem na USOSa, zostały mi najgorsze seminaria xD Ale szczęśliwym trafem, po pierwszych zajęciach u gościa, do którego chciałem chodzić, jedna osoba zrezygnowała i zwolniło się miejsce. Super! Zapisuję się.
Wtorek:
Zadowolony z siebie, poszedłem na drugie (moje pierwsze) zajęcia z seminariów, gościu bardzo miły (młody, przyjemnie się rozmawia, na luzie), studenci (zupełnie z innego kierunku, nigdy ich na oczy nie widziałem) też przyjaźni, coś tam nawet pogadaliśmy przed i w trakcie zajęć. Zagadnienia ciekawe, do tego dostałem chyba spoko temat.
Środa:
Pisze do mnie dziewczyna, żeby przełożyć zajęcia seminaryjne. Pojawiły im się nowe zajęcia (czy nowa grupa), na które chcą chodzić, a kolidują z wtorkowymi seminariami. Trochę szkoda, bo dobry termin dla mnie, ale skoro inni nie mogą to spoko, niech będzie i godzina 18, na uczelnię mam blisko, a przedmiot nie męczący. Wysłałem jej mój plan, calutki plan, niech się dogaduje z innymi i dobiorą termin, który będzie pasował wszystkim.
Czwartek godz. 10:21 (to jest dziś):
Pisze do mnie znowu dziewczyna i mówi tak: pic1. Wymyślili sobie taki termin, a mnie chcieli wygonić do innego seminarzysty. Już wiedziałem, że nic nie wskóram, więc idę prosto do profesora od seminarium. Byłem w-------y. Czemu oni sobie nie pójdą na inne seminaria (jeszcze 2 do wyboru były), albo czemu nie przełożą tych zajęć co im doszły.
Czwartek godz. 11:44
Dostałem wiadomość od INNEJ dziewczyny. pic2 Byłem już prawie na uczelni, przeczytałem na szybko, ale olałem. Nadal byłem wściekły.
Czwartek godz. 11:50
Rozmawiam z profesorem. Dostał maila, że wszyscy uczestnicy seminarium się zgodzili na zmianę terminu (co oczywiście nie było prawdą) i zgodził się na zmianę tego terminu. Ja mówię jak było naprawdę. Że w terminie tym mam inne zajęcia (obowiązkowe ćwiczenia) i przesunięcie terminu odbyło się BEZ mojej zgody. On poirytowany, stwierdził, że wracamy do poprzedniego terminu.
Poszedłem na zajęcia, profesor nastukał maila. pic3

No i to tyle. Jak uważacie, postąpiłem jak c--j?

To, że mnie znienawidzą to już wiadome, ale kto będzie mnie nienawidzić, jeśli na te seminaria nie będą mogli chodzić? Może będę jedynym uczestnikiem seminariów? ( ͡° ͜ʖ ͡°)

W ramach śmieszków (oby), kolega napisał pic4
#studbaza #studia #logikastudbazy #afera #truestory
V.....x - No elo.

TL;DR
SPOILER

Może być długie, bo chcę opisać wszystkie ważn...

źródło: comment_kDsgGI12DXZfkwcD8DsvfqDr7p8ufV7T.jpg

Pobierz
  • 107
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@Bemiko Mam dziwne wrażenie, że paradoksalnie im więcej się daje możliwości studentom w wyborze przedmiotów tym jest później większy b----l. Jeżeli się zapisałeś na dane zajęcia to chodź i ewentualnie sam się dogaduj z profesorem. U mojej koleżanki na filologii grupa kilku osób ze starościną rozwaliła cały plan reszcie (a grupa ma 20 osób), bo powiedzieli, że pracują i będzie im ciężko i nie liczyli się przy tym ze zdaniem reszty.
  • Odpowiedz
poziom na publicznych jest zdecydowanie wyższy


@markkk92: No nie wiem. W większości przypadków ci ludzie z publicznych mówią że jedyna trudność to jest toporność tego wszystkiego i że często trzeba się dostosowywać pod jakieś dziwne rzeczy typu wykładowca toleruje tylko cytowanie jego książek bo inne to są gupie i on wie najlepiej i na tym się kończą trudności. Materiał ten sam (tylko znowu na publicznych gorzej wydane bo musisz robić
  • Odpowiedz
@panna_aparatka: Jak jeszcze to studenci chca przelozenia to można spróbować z nimi powalczyć. Raz miałam taka sytuacje jak OP ze bylam sama przeciw grupie, jak wychodzilam z zajec to zaczynali rozmowy z wykładowcą na temat zmiany terminu, jak przychodzilam musialam to odkrecac. Ale najgorzej jak sam wykladowca przeklada zajecia i nie bierze pod uwage ze kazdy ma troche inny plan, wtedy to juz nic nie wskórasz. ( ͡° ʖ
  • Odpowiedz
@KochanekAdmina jako student politechniki, trudno mi mówić o kierunkach ekonomicznych i humanistycznych ale na pierwszym roku miałem kolegę, który był magistrem dwóch prywatnych uczelni, u nas pierwszy semestr okazał się dla niego nie do przeskoczenia i to nie z powodów administracyjnych. Masa ludzi, którzy tutaj ledwo przeszli pierwszy rok pouciekala na prywatne uczelnie i jeden z którym mam kontakt, gdyby nie przepisane oceny z polibudy miałby stypendium. Nawet ogarnięty prowadzący, kiedy
  • Odpowiedz
u nas pierwszy semestr okazał się dla niego nie do przeskoczenia


@markkk92: Przecież doskonale zdajesz sobie sprawę jak działa sito. Masa niepotrzebnych przedmiotów (niejednokrotnie najtrudniejszych na całym kierunku). Co ciekawe wykładowcy z prywatnych uczelni (którzy również wykładają na publicznych) mówią to samo w stosunku do publicznych że PAAAANIE TAM NA PUBLICZNYCH W TYCH POLITECHNIKACH TO NIEOGARNIĘCI ŻYCIOWO SIEDZĄ NIE TO CO WY xD Więc uznajmy że to w miarę normalne.

bo jak pierwszy rok tam pracował i zdała jedna osoba to rektor go z----ł jak burą
  • Odpowiedz
@Haraj Pan >> Pani. I nawet nie chodzi o poziom wiedzy, co taką ludzką przystępność i podejście do tych, którym tę wiedzę przekazują.
Przez to, że mój pierwszy kierunek nie okazał się tym, który skończyłem, miałem zajęcia z obojgiem.
PS nie chwaląc się raz miałem u Pani niezdane kolokwium z możliwością wyjaśnienia, za zbyt skrótowe wyliczenia sugerujące ściąganie. Podczas wyjaśnień dowiedziałem się, że skoro naprawdę napisałem to sam raz, to mogę
  • Odpowiedz