Wpis z mikrobloga

Kiedy uświadamiam sobie, że mało kogo obchodzi moje życie, to jest mi trochę smutno. Każdy przecież ma swoje sprawy, ja też, gdybym miał zaspokojone wszystkie potrzeby, to nie potrzebowałbym (z definicji) słuchania czyichś historii życiowych. Ludzie chyba robią ze sobą takie wymianki: ja wysłucham ciebie, a teraz ty wysłuchaj mnie. Coś za coś, nie bezinteresownie, chociaż nikt tego wprost nie nazywa, na pozór jesteście przyjaciółmi, znajomymi, którzy po prostu się lubią. Tylko dlaczego się lubicie? Bo macie jakieś części wspólne, czymś się wymieniacie, jest w waszym obopólnym interesie kontaktować się ze sobą - coś wam to daje.

Może dlatego rodzice tak bardzo kochają dzieci - mogą poczuć się bezinteresownie potrzebni (jak to brzmi xD). Chodzi o to, że trudno posądzać dziecko o jakieś niecne intencje, ono jeszcze takich rzeczy nie rozumie. Nawet jak nie dostanie tego czy owego, to przecież nadal kocha swojego rodzica, a jak jeszcze przyjdzie poprosić "tatusiu, poczytaj mi bajkę", to się robi na sercu ciepło i ego rośnie jak stąd do kosmosu (ktoś mnie potrzebuje, nie widzi świata beze mnie).

Optyka samotnego człowieka - takiego jak ja - jest zgoła inna. Żeby nawiązać bliską znajomość, muszę coś najpierw od siebie dać, jakoś zainteresować drugą osobę, a już na pewno jeśli chodzi o związki miłosne. Innymi słowy muszę się postarać, czyli już w samym założeniu nie ma mowy o żadnej bezinteresowności. Nikt nie pokocha mnie ot tak, bo sobie jestem. Może dla niektórych ludzi jest to prawdą, że nie muszą nic robić by poznawać ludzi i zdobywać partnerów. Jednak z mojej perspektywy oni po prostu naturalnie mają coś, czego ja nie mam, a co inni od nich chcą - nie muszą się zmieniać, pracować nad sobą, żeby mieć zaspokojone kontakty społeczne. I znowuż w tej perspektywie kontakty z innymi postrzegam jako szczerze niealtruistyczne, nastawione każdy na swój własny interes. I po co w coś takiego brnąć?

#depresja #przemyslenia #zwiazki
  • 2
@takie_chwile_jak_te: Niby to zależy od człowieka, ale rzeczywiście każdy ma swoje problemy i czasem, mimo iż się z kimś przyjaźnimy, to wydaję się jakby ta druga osoba miała w pupie to jak się czujemy. Często mam podobne przemyślenia, typu, że nikogo aż tak bardzo nie obchodzę itp. ale nie robi mi się smutno bo jestem #!$%@? emocjonalnie ¯_(ツ)_/¯. A na temat poznawania, to myślę, że to może jedynie być trochę pewności