Wpis z mikrobloga

Łukasz Orbitowski, Rzeczy utracone. Notatki człowieka posttowarzyskiego

Po książkę sięgnąłem ze względu na niesamowity hype, który towarzyszył jej na długo przed wydaniem. W mediach społecznościowych polecał Szczepan Twardoch, którego uwielbiam za "Króla", "Morfinę" i felietony w "Strzale". Zapowiedziami spamowało Lubimyczytać i Legimi. Autor "Rzeczy utraconych" to doświadczony pisarz, obecny na polskim rynku od lat. Jest laureatem trzech prestiżowych nagród literackich (w tym Paszportu Polityki), takiej samej liczby wyróżnień i otrzymał liczne nominacje. Naiwnie sądziłem więc, że sięgając po "Rzeczy utracone" Łukasza Orbitowskiego czeka mnie intelektualna przygoda. Nic bardziej mylnego.

Rzeczy utracone. Notatki człowieka posttowarzyskiego to wydany w formie papierowej blog autora. Na książkę składa się kilkadziesiąt krótkich felietonów, będących pierwotnie codziennymi wpisami na blogu Orbitowskiego. Uczciwie przyznam, że dałem rade przebrnąć jedynie przez 1/3 publikacji. Pomimo szumnych zapowiedzi ("Co łączy muzykę metalową, gry komputerowe, podróże, doświadczenie ojcostwa i świadomość tragizmu bycia w świecie? Literatura na najwyższym poziomie - i postać Łukasza Orbitowskiego.") odniosłem wrażenie, że teksty są płytkie i pozbawione swoistego "pazura". Felieton, którego osią fabuły było dmuchanie materaca wzbudza emocje jak na grzybobraniu, a ten o biednym życiu pisarza śmiało można by wrzucić w wykopowy tag gimbohumor.

Czas na łyżkę miodu w przysłowiowej beczce dziegciu. Autor już we wstępie nie ukrywa, że książka to swego rodzaju "dzieła zebrane" - zbiorcze wydanie wpisów z jego bloga. A bloga założył po to, aby promować swoją twórczość, którą pisze generalnie dla pieniędzy. Zasadniczo książka wydana aby hajs się zgadzał, a otoczkę intelektualnej głębi dorobił zapewne marketing. Autentycznie szanuję za jasne postawienie przez Orbitowskiego sprawy i uniknięcie usilnej afirmacji własnej zajebistości, co mieliśmy okazję zobaczyć przy książce słynnego Kominka alias Jason Hunt. Pozytywne komentarze "Rzeczy utraconych" na FB i Lubimycztyać pisane są głównie przez fanów Łukasza Orbitowskiego, będących szczerymi entuzjastami jego bloga. Fani są więc zadowoleni, hajs autora się zgadza - jest OK. Aby być uczciwym -nie sposób nie docenić lekkiego pióra autora. Językowo książka stoi na naprawdę dobrym poziomie. Szkoda tylko, że świetne rzemiosło wykorzystane zostało do przelania na papier tak miałkiej treści.

Podsumowując - dla mnie mocno przeciętna treść, opakowana w solidny warsztat literacki. Potrzeba nie lada talentu, aby wykorzystując banalne historie z dnia codziennego zbudować kilkusetstronową publikację. Nie ukrywam, że bardzo lubię książki będące zbiorami felietonów, esejów lub komentarzy. Wolę jednak dzieła w stylu Ephraima Kishona czy Umberto Eco. Łukasz Orbitowski językowo nie odbiega od mistrzów, jednak sama treść to niestety szkoła Paolo Cohelo.

PS
Jeśli dalsza część książki jest epicka, dajcie znać, może zmuszę się do dokończenia ( ͡° ͜ʖ ͡°)

PS 2
Wiem, nie ma to jak nie przeczytać całości i hejtować ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Chcecie wincyj? Obserwujcie tag #mokryczyta

#ksiazki #literatura #kultura #recenzje #jezykpolski #blog #czytajzwykopem #niepopularnaopinia #niepolecam
mokry - Łukasz Orbitowski, Rzeczy utracone. Notatki człowieka posttowarzyskiego

Po...

źródło: comment_RBKFgnd8KNiiy8oW9MkyOPqkOnff39bY.jpg

Pobierz
  • 6
  • Odpowiedz
@mokry A co w ogóle czytasz? Nie wiem, czy obserwować, bo pod polecanym przez Ciebie tagiem poza bieżącym nie ma żadnych innych wpisów. Napisz, czego będzie się można tam spodziewać.
  • Odpowiedz
@mokry: Cóż, pewno zabrzmię teraz pretensjonalnie i moje słowa będą sprawiać wrażenie mocno napuszonych, ale... jeśli czemuś towarzyszy mocny hype, coś żyje swoim życiem w mediach społecznościowych na długo przed premierą, a różni ludzie oferują Ci 'intelektualną przygodę' to powinna się zapalać czerwona lampka.
  • Odpowiedz
@Wydmuszka: zdażały się mocno promowame całkiem fajne książki, np. rzeczony Twardoch miał zawsze intensywny marketing. Z drugiej strony chwalonego wszem i wobec Remigiusza Mroza nie trawię. Lubię ryzyko ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz