Wpis z mikrobloga

@jasontoddlover: To, że zapominasz jakie to są książki. 7 książek na rok/semestr to nic, ale proszę pamiętaj jakie mogą być książki. Np; Lalka, Chłopi, Pan Tadeusz, Dziady cz.3, Wesele, Nad Niemnem itp.

Każda ta książka ma wiele motywów, odniesień do epoki i aluzji, to nie jest prosta literatura. Po drugie zapominasz, że istnieją inne przedmioty w szkole (pewnie ze 12 w roku), takie jak matma, fiza, chemia, biolo itp itd.
  • Odpowiedz
@undomiel: może, nie wiem. To jest czas na pierwsze miłości, sporty, odkrywanie świata. Sam lubię czytać, ale książki to nie wszystko. Szczególnie współczesny świat oferuje tyle możliwości rozwoju w różnych kierunkach, że 7 ksiażek to na pewno nie mało. Ale nie znam się, wiec moze ty masz racje.
  • Odpowiedz
@jaqqu7: Ma wpływ głównie na grupę 15-25-letnich chłopaków, których najwięcej w internetowych dyskusjach. Stąd tyle głosów o wielkiej roli fantastyki w kulturze. W pozostałych grupach ma proporcjonalnie wpływ właśnie taki, jaki jest udział fantastyki w obecnym kanonie, czyli 1-2 must-ready i trochę fragmentów. Według tego, co piszesz, to na fantastykę trzeba by poświęcić co najmniej pół roku, a prawdopodobnie około roku, czyli 1/3 szkoły, co byłoby absurdem.
  • Odpowiedz
@Rayon: No możesz mieć trochę racji, na to nie spojrzałam w ten sposób, w sensie dla mnie literatura to przyjemność szczególnie ta trudna, a na rozszerzeniu czytaliśmy jeszcze więcej i to ciekawszych pozycji - jak właśnie wspomniana wcześniej "Mistrz i Małgorzata". Tylko, że ja obserwowałam dużą trudność u moich ziomków z klasy ze ścisłymi, których trzeba się było praktycznie uczyć przez 3 lata choć to nie był kierunek ich dalszej
  • Odpowiedz
@Rayon: I czytacie Orzeszkową? Chryste Panie, może to jest tak, że ja po prostu lubię literaturą i miała cudowną babkę od polskiego, która tym zarażała. Poza tym racja, ścisłe umysły powinny czytać chociaż trochę, może rzeczywiście np. w technikum to za dużo. + jestem bardzo na nie jeśli chodzi o czytanie dramatów, bo to się powinno zobaczyć na deskach teatru.
  • Odpowiedz
@Clermont: Możesz sobie negować rolę fantastyki w dzisiejszym świecie, ale patrząc na jej wpływ na dzisiejszą kulturę nie można jej nie doceniać i pomijać.
  • Odpowiedz
@GraveDigger mnie też się zdarza przeczytać jedną książkę dziennie, ale zazwyczaj liczba stron nie przekraczała 150. Czasem uda mi się machnąć nawet 200 stron. Tak czy siak, nadal trudno mi uwierzyć, że czytałeś 365 dni w roku bez jakiejkolwiek przerwy :)
  • Odpowiedz
@Dzindybry: Sam skończyłem studia i czytam jedną książke (głównie techniczne niestety) na 10 dni średnio do tego prasówka raz w tygodniu. Uważam że uczniów nie należy zmuszać, tylko zachęcać. Mam też wątpliwości na ile czytanie książek faktycznie rozwija - jest jeszcze prasa, filmy, teatr, gry komputerowe (tak tak, też rozwijają), internet, tworzenie treści, blogi, muzyka. Uważam że panuje kult książki, dawniej niczego nie było to książka była jedyną rozrywką. Można
  • Odpowiedz
@zapalara: Rozumiem o co Ci chodzi, ale nie widzę jak czytanie tych paru książek jakkolwiek miałoby uniemożliwić wymienione przez Ciebie rzeczy. Robiłam to wszystko, a liczba książek przeczytanych rocznie wciąż taka sama :)
  • Odpowiedz
@lukmar: te #!$%@? lektury to sobie można w dupę wsadzić. Ja dziś kocham czytać, a w szkole #!$%@?łem Kinga zamiast tych sienkiewiczowych bzdur (nie trawię jego twórczości do dziś dnia). Przeczytałem kilka lektur wraz z rakogenną Lalką i zawsze żałowałem, że tracę na to czas. Daję się dziś ludziom jakieś gówna o szklanych domach a oni mają się wczuć w klimat, który ich gówno obchodzi. Swoim dzieciom będę polecał czytanie,
  • Odpowiedz
@Rayon: Tak czy siak, studiując najczęściej trzeba czytać 10 razy więcej niestety - tylko racja, czegoś już bardziej w swoim klimacie itp. Ale uważam tak czy siak, że czytanie trzeba chociaż trochę wpajać - nie zmuszać, zachęcać, ale warto. Warto zaznaczać, że ksiażką, pomimo wielu innych naprawdę dobrych, wartościowych rozrywek, jest czymś ważnym i rozwijającym wiele umiejętności, chociażby takiego skupienia się :)
  • Odpowiedz
@cult_of_luna: Na studiach technicznych akurat szybkość czytania nie ma w ogóle znaczenia. Przeważnie ślęczy się nad jednym dowodem twierdzenia kilka wieczorów.

I zdecydowanie lepszym przygotowaniem do studiów technicznych jest grzebanie w internecie, pisanie gierek we flashu/tworzenie grafiki czy sklejanie modeli niż czytanie lektur.
  • Odpowiedz
@undomiel: Rozumiem, ale nie wszyscy mogą być tak uzdolnieni jak ty. Prawdopodobnie czytałabyś też książki gdyby nie było przymusu. Ktoś może mieć świetne oko do fotografii albo talent sportowy ale będzie zmuszany do rozczytywania się w Tołstoju którego kunsztu i tak nie doceni. Chyba jestem zwolennikiem wczesnej specjalizacji...
  • Odpowiedz
Na studiach technicznych akurat szybkość czytania nie ma w ogóle znaczenia.


@zapalara: mi nie chodzi o szybkość czytania, tylko o problemy z przyswajaniem tekstu czytanego przez ludzi którzy w ogóle nie czytali za młodu. Potem za tym idą problemy z pisaniem. Nie każdy jest koniec końców inżynierem w sensie programistą/architektem itd., i ma potem problem z napisaniem maila poprawną polszczyzną.
  • Odpowiedz
@lukmar: Zajebiście. Licealista będzie musiał przymusowo przeczytać siedem książek które mu państwo wybierze. Super promocja czytelnictwa: zmuszanie do czytania konkretnych tytułów. Sam osobiście szczycę się tym że w liceum nie przeczytałem żadnej, ale to kompletnie żadnej obowiązkowej lektury, czytając równocześnie nałogowo książki, które mnie osobiście interesowały i których czytanie sprawiało mi przyjemność. Z dzisiejszej perspektywy mogę spokojnie stwierdzić, że wartość literatury, z którą wówczas obcowałem była znacznie wyższa niż to
  • Odpowiedz