Wpis z mikrobloga

#zwiazki #pytanie
Mirki, Mirabelki... Chociaż bardziej Mirabelki, bo to do nich moje dzisiejsze pytanie.

Jestem w rozterce. Kilka dni temu oświadczył mi się mój chłopak. Powiedziałam tak. No więc w czym problem? Na codzień mieszkam u chłopaka w Warszawie, studiuję zaocznie w Krakowie. Studiuję w Krakowie już drugi rok. W tym czasie poznałam tam kogoś niesamowitego. Zabawny, trochę nieokrzesany, szalenie przystojny. Przeciwieństwo mojego lubego. Krok po kroku doszło do tego, że zaczęliśmy się spotykać. Od roku w weekendy mieszkam z Nieokrzesanym w Krakowie. W normalne dni tygodnia sprzątam i gotuję Spokojnemu. W poprzedni tygodniu oświadczył mi się Nieokrzesany... Ucieszyłam się i się zgodziłam! Kocham go. Spokojny jest zawsze kochany i czuły, ma dobrze płatną pracę, świetnie się ubiera. Nie jest najprzystojniejszy ale nie jest brzydki, ma świetny charakter. Jest trochę nudny, boi się szaleństw... Ale jego też kocham.
Zakochałam się w jednym i drugim. Jednak małżeństwo traktuję już poważnie i wiem, że muszę wybrać tylko jednego. Jestem wierząca i ślub kościelny biorę sobie bardzo do serca. Nie zjedzcie mnie, po ślubie będę zawsze wierna wybrankowi. Nigdy go nie zdradzę bo to niezgodne z moją wiarą. Poza tym wciąż technicznie jestem dziewicą (Spokojny i Nieokrzesany zgodzili się poczekać do ślubu, w łóżku było tylko do buzi, do ręki i no wiecie...).

Teraz patrzę w lustro i zastanawiam się kim się stałam i jak doprowadziłam do takiej sytuacji. Drogie Mirabelki, zapewne już domyślacie się jakie to będzie pytanie.

  • 44
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach