Wpis z mikrobloga

@Flypho Być może chodziło o to, że w tamtych czasach najważniejszym i jedynym zajęciem dla mężatki byla opieka nad domem i wychowywanie dzieci. Jak to ktos kiedys powiedział w XIX wieku z kobiet zrobiono kucharki i materac. A z fryzjerem podejzewam, ze chodziło o zarobki, w seansie na taką usługę bylo stac tylko najbogatsze warstwy społeczne. Dlatego jeżeli nauczyciel chodził do fryzjera to znaczyło, ze prawdopodobnie dodatkowo zajmuje sie jakimiś oszustem. Pensja
@Flypho: Z fryzjerem to nie wiem, ale jeśli chodzi o małżeństwo, to chodzi o to, że kiedyś zawód nauczyciela był utożsamiany ze swojego rodzaju misją - trochę jak duchowni. A kobieta zamężna musi zająć się domem, rodzeniem dzieci, sprawunkami i samym mężem, czyli nie może poświęcić się szkole całkowicie. A jak nie może, to po co ma grzać miejsce. Ot i cała historyja.