Aktywne Wpisy
Bezi77 +167
Konkurs
Do wygrania oryginalna osłona wagi jaka była na Primw V z podpisami wszystkich zawodników jacy byli na Gali PRIME V.
Aby wygrać poproszę o propozycję podtytułu Gali Prime 6. W jakim klimacie?
NA propozycje czekam do jutra 9 lipca do godz 21:00. Odpowiadamy tutaj w tym wątku.
Powodzenia.
#famemma #primemma
Do wygrania oryginalna osłona wagi jaka była na Primw V z podpisami wszystkich zawodników jacy byli na Gali PRIME V.
Aby wygrać poproszę o propozycję podtytułu Gali Prime 6. W jakim klimacie?
NA propozycje czekam do jutra 9 lipca do godz 21:00. Odpowiadamy tutaj w tym wątku.
Powodzenia.
#famemma #primemma
![](https://wykop.pl/cdn/c3201142/1ee3700e56c0d95241ae4ba290883b98eeefe54f5bbae19e6029aa073e9bdf28,w150.png?author=Bezi77&auth=8721d65cbf6f0afdb089b6b9cc7c2461)
Jarusek +281
Nowoczesna dziś przedstawiła założenia swojego programu gospodarczego, rzucają tym samym rękawice Konfederacji.
Nowocześni oferują między innymi:
- żadnych nowych podatków i składek
- wyższa kwota wolna od podatku 60 tys. zł
- bez podatku Belki dla inwestycji do kwoty 50 tys. zł
- brak podatków i składek dla pracujących emerytów
- połączenie ZUS i US
- jednolite interpretacje podatkowe
- kontrola zadłużenia, niski dług publiczny
- legalny handel w niedzielę
- Polska
Nowocześni oferują między innymi:
- żadnych nowych podatków i składek
- wyższa kwota wolna od podatku 60 tys. zł
- bez podatku Belki dla inwestycji do kwoty 50 tys. zł
- brak podatków i składek dla pracujących emerytów
- połączenie ZUS i US
- jednolite interpretacje podatkowe
- kontrola zadłużenia, niski dług publiczny
- legalny handel w niedzielę
- Polska
![](https://wykop.pl/cdn/c3201142/a6fb22b29a71fadc9fce720f051275fc4cc39ae5deb6586e61046b17ef86650c,w150.jpg?author=Jarusek&auth=cd8e6abbd016da3c37ae935c6ca71a1b)
Emil oczywiście NIE zaruchał Milenki, ale jest to idealny materiał do opowiadań fan fiction :P Mieliśmy z Mileną pewną ciekawą przygodę, ale o niej opowiem kiedy indziej.
Majówka była dla większości naszej paczki okresem leniuchowania i nicnierobienia. Biedacy tacy jak Sperma i Kamil (kolejno przez „nawiedzonych” matkę i ojca), byli na siłę ciągani do kościoła, ale poza tymi kilkoma zmarnowanymi godzinami, dalej mogli pożytkować czas na łażeniu z nami po rewirze i wymyślaniu coraz to nowych sposobów zabijania czasu.
Nie inaczej wyglądała majówka, gdy powoli kończyliśmy drugą klasę gimnazjum. W końcu, pewnego popołudnia, spotkaliśmy się wszyscy na „rogu” (czyli skrzyżowaniu, na którym Emil pokazał tyłek babci), by zdecydować, co mamy zamiar robić.
Nikt z nas nie miał funduszy na piwo (wtedy już było pożądane jedno na głowę, nie na kilka osób), palący nie mieli papierosów – więc postanowiliśmy pójść na spacer, w stronę naszej starej podstawówki, gdzie znajdował się malutki park, rzadko odwiedzany przez ludzi.
Pokiwaliśmy przecząco głowami.
Tutaj ja, Patryk i Kamil zaczęliśmy słuchać już uważnie. Nie znaliśmy Gizma, ale opowieść wydawała się ciekawa.
Wyobraziłem sobie tą scenę.
Zaczęliśmy się śmiać.
Park, zgodnie z naszymi przypuszczeniami, okazał się całkowicie pusty. Usiedliśmy na dwóch ławkach, po przeciwległych stronach żwirowej dróżki i zaczęliśmy dyskutować o życiu.
Paradoksalnie, zawsze, gdy chodziliśmy do tego małego parku (czy może raczej powiedzieć powinienem, skweru), wiązaliśmy z nim wielkie nadzieje. Finalnie, za każdym razem nudziliśmy się po kilku minutach i w końcu ze spuszczonymi głowami wracaliśmy do domów.
Nie inaczej było w tym przypadku – w końcu temat rozmowy się skończył, a erotyczne żarty Emila nie uratowały sytuacji. Podjęliśmy decyzję, by wracać.
Pomiędzy naszą podstawówką a terenem, na którym mieszkaliśmy, stał stary kościół. Przez te sześć długich lat spędzonych w tych okolicach, dzień w dzień mijaliśmy ten budynek i nie mogliśmy pojąć, dlaczego niektóre „dobre” dzieci czerpią przyjemność z jego odwiedzania się i żegnania na pokaz, zawsze, gdy go mijały.
Tym razem zwróciliśmy uwagę na coś jeszcze – szereg biało-czerwonych flag zawieszonych na ogrodzeniu.
Spojrzeliśmy na Patryka, stojącego jako jedyny w bluzie. Jego oburzenie nie miało żadnego znaczenia – był jedynym, który mógł to zrobić. I w końcu zrobił, mimo ogromnej niechęci.
Uciekliśmy bocznymi uliczkami i ścieżkami ciągnącymi się między ogródkami działkowymi. Patryk biegł z jedną sztywną ręką, trzymając w rękawie flagę (z zabawnie wystającym końcem u dołu).
Po kilku minutach, przedostaliśmy się przez śmietnisko na łąki, gdzie bezpiecznie mogliśmy wyjąć flagę. Patryk szybko podał ją Emilowi, nie chcąc mieć z nią niczego do czynienia – dopadły go wyrzuty sumienia i wątpliwości.
Jej nowy nabywca był za to zachwycony – wymachiwał nią na lewo i prawo, a od czasu do czasu używał ją jak maczety, uderzając w rosnące prze rzece trzciny.
Dalej było jednak nudno. Dotarliśmy na drugi kraniec jeziorka (z historii o lodówce), gdzie rozciągały się „górki” (obowiązkowy punkt do zjeżdżania na sankach). Usiedliśmy na szczycie, spoglądając na rozciągające się pod nami łąki oraz ślamazarnie płynącą rzekę.
Emil wbił flagę w ziemię, ale po chwili się przewróciła. - #!$%@?, kamień! Stój, ty #!$%@?!
Druga próba. Flaga ponownie wbiła się końcówką w jałową ziemię, po czym opadła na bok. Emil spojrzał na nią, po czym wykrzyknął:
Rzucił flagą z całej siły o ziemię. Odbiła się z łoskotem, ale nic się jej nie stało. Stoczyła się kilka metrów w dół, gdzie rosnęły „bambusy” (rdestowiec ostrokończysty jakby ktoś nie wiedział, rzeczywiście podobny do bambusa) .
Emil pobiegł po flagę, podskakując i wydając z siebie nieartykułowane dźwięki. Kamil mocno się zdenerwował.
Emil wrócił z flagą w ręce. Otrzepał zwisający, już nieco ubrudzony materiał. - Widzisz, kochanie… Nikt nas nie rozumie.
Wtem, ni stąd, ni zowąd, odezwał się Sperma: - Mam pomysł! Bambusy!
Odwróciliśmy się do niego, nie mając pojęcia o czym mówi.
Reguły były proste – braliśmy rozpęd z górki, a potem skakaliśmy w głąb rosnących na stoku roślin, które amortyzowały nasze upadki. Wyborna zabawa.
Każdy dostawał do rąk flagę, która upoważniała do wykonania jednego skoku. Patryk stał z boku, przyglądając się nam z zazdrością.
Patryk długo zwlekał – gdy wszystkie bambusy były już praktycznie połamane, zdecydował się wykonać swój skok.
Patryk wziął mały rozpęd i niczym Eddie z okładki singla Ironów - The Trooper, wybił się. Wylądował krzywo i zaplątał się w „bambusy”, śmiejąc do rozpuku. Spodobało mu się.
Spojrzeliśmy w bok – z pobliskiej ścieżki biegł do nas jakiś podstarzały mężczyzna, w ciemnych okularach i koszuli wsuniętej w krótkie spodenki. Potem zobaczyliśmy, że miał również sandały ze skarpetkami.
Zerwaliśmy się do ucieczki, ale po chwili przypomnieliśmy sobie o Patryku. Zawróciliśmy i pomogliśmy mu wydostać się spomiędzy roślin. Mężczyzna podbiegł do nas i zaczął siłować się z leżącym Patrykiem, trzymającym w dłoniach flagę.
Zaczęliśmy krzyczeć na szaleńca, ale ten, gdy wyrwał leżącemu flagę, zamachnął się w naszym kierunku.
Oponent, purpurowy na twarzy, pokręcił w niedowierzaniu wąsem, po czym bez odszedł.
Został pożegnany przez nas najgorszymi wyzwiskami, jakie znaliśmy. Emil zerwał jeden z pędów „bambusa” i rzucił nim w kierunku mężczyzny. Trafił go w nogę, poniżej kolana.
Agresor zerwał się do biegu za naszą gromadką, ale po kilku sekundach dał za wygraną – nie miał z nami szans.
Flagi nigdy już nie zobaczyliśmy, jej nowego właściciela również (tutaj akurat na całe szczęście). Patryk dosyć długo miał po tym wydarzeniu traumę i nie mógł sobie darować, że zbezcześcił flagę własnego kraju. Mieliśmy z tego powodu niezłą bekę.
#pasta
Komentarz usunięty przez autora