Wpis z mikrobloga

@rss: mam podobnie. Najlepszą sceną była ta z KKK, reszta ok, ale po Tarantino spodziewałem się czegoś więcej (Bękarty Wojny były znacznie lepsze)
@rss: ja dzisiaj obejrzałem Django po raz trzeci i bawiłem się lepiej niż za pierwszym i drugim razem, to jest właśnie niesamowite w filmach Tarrantino, że można je oglądać w kółko i się nie nudzą ;) Niektórych "smaczków" się nie wyłapie za pierwszym razem, a trochę tego tam jest (chociaż może nie tyle co w Pulp Fiction).