Wpis z mikrobloga

144970 - 382 - 25 - 61 = 144502

Wyprawa do Wrocławia z #rowerowykrakow w składzie: @metaxy, @bynon, @regyam, @cree i @banan77.

Ultralight Team Kraków wyruszył o 3.00 nad ranem. Chciałem wyjechać im naprzeciw o tej samej godzinie, ale jednak przeważyła opcja pospania trochę dłużej (trzy godziny zamiast dwóch, zawsze coś). Niestety miało to swoje następstwa, bo przez to zabrakło mi tych kilkudziesięciu kilometrów do czterysetki.

Z samego Krk ekipa wystartowała w poszerzonym składzie, o czym dowiedziałem się później. @kiwacz na kawałek dla towarzystwa (szacun), a @Cymerek niestety musiał zrezygnować z powodu bólu kolana. Mam nadzieję, że to chwilowa dolegliwość.

Tak więc jedziemy sobie przez Oświęcim, Pszczynę i w kierunku na Żory. Jest zimno, ale w sumie całkiem znośnie, a z każdym kilometrem robi się coraz jaśniej i cieplej, więc na trzecim postoju można już pozdejmować wiatrówki i nogawki.
W Rybniku dołącza do nas @makyo, a trasa zaczyna nieco wężykować, bo @metaxy potrzebuje załatać białą, gminną plamę w tym rejonie.

W Ciechowicach przeprawiamy się promem przez Odrę. Rzeka w tym miejscu ma tylko kilkanaście metrów szerokości, więc nie jest to aż taka atrakcja na jaką liczyłem ;)
Wjazd do woj. opolskiego i totalna zmiana krajobrazu - bezkresne pola, zbiory buraków w pełni i z nielicznymi wyjątkami drogi płaskie jak lotnisko.

W Kędzierzynie-Koźlu robimy obiadową przerwę w McD i tutaj też @makyo zauważa brak swojej kamerki. Mniej więcej kojarzył, gdzie mógł ją zgubić i zawrócił, żeby jej szukać. Jak się później okazało, niestety bezskutecznie...

W okrojonym składzie ruszamy dalej w kierunku Opola. Ekipa słabnie, @regyam i @banan77 postanawiają jechać swoim tempem, żeby nas nie spowalniać. U @metaxy'ego z kolei coraz bardziej nasilają się bóle kolan. Do tego stopnia, że nasz największy równikowy harpagan decyduje się wsiąść w pociąg "już" w Opolu. 300 km walki z bólem, to i tak pewnie było za dużo. Oby tylko nie wynikły z tego żadne poważniejsze konsekwencje. Lecz je, bo jeszcze trochę kilometrów masz w tym roku do przejechania ;)

Od Opola już bez kombinowania, lecimy krajówką nr 46. Dobre tempo, zmiany, temperatura zaczyna spadać, jedzie się świetnie.
Na obwodnicy Brzegu spotykamy @Dewastators i @krzysiekdw, którzy od tego momentu eskortują nas do samego Wrocławia. Tempo jeszcze lepsze niż wcześniej, ale trzeba tak jechać, bo robi się coraz ciemniej i chłodniej.
We Wro meldujemy się około 20.30. Szybki postój na uzupełnienie bidonów i ruszamy w tournée po mieście, bo @bynon i @cree potrzebują dokręcić do 400 km. Mnie brakuje ok. 25 km więcej niż im i decyduję się zostawić to tak, jak jest. Czwórka z przodu wyglądałaby dużo lepiej, ale z drugiej strony życiówki i tak bym przecież nie poprawił.

Do odjazdu pociągu mieliśmy jeszcze sporo czasu, zjedliśmy więc po burgerze w Pasibusie, zapiliśmy piwem i dotoczyliśmy się na dworzec, gdzie spotkaliśmy @regyam i @banan77 (którzy też dokręcali brakujące km na mieście ;)).
W pociągu miejsc na rowery było pod dostatkiem, chyba 11 haków doliczyłem się w naszym wagonie. Wszystkie miejsca siedzące pozajmowane, ale ludzie posłusznie ustępowali widząc, że mamy bilety z rezerwacją.

Wysiadłem w Mysłowicach z @bynon'em, który zdecydował nie wracać do Krk, tylko pojechać rowerem od razu do domu, a co ;)

Dzięki #rowerowykrakow za kolejną wspólną trasę. Liczę na kolejne w większym gronie i bez kontuzji ;)
Dzięki @Dewastators i @krzysiekdw za wyjechanie po nas i oprowadzenie po mieście. Miło było poznać :)

25 km powrót z dworca, a 61 to popołudniowy rozjazd, bo nawet mi się chciało.



#rowerowyrownik #rower #szosa #100km (nr 73) #200km (nr 17) #300km (nr 5)
Mortal84 - 144970 - 382 - 25 - 61 = 144502

Wyprawa do Wrocławia z #rowerowykrakow ...

źródło: comment_W9YPRr9E1gXr898Lmgk30xoZKi5XwGZI.jpg

Pobierz
  • 23
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

U @metaxy'ego z kolei coraz bardziej nasilają się bóle kolan. Do tego stopnia, że nasz największy równikowy harpagan decyduje się wsiąść w pociąg "już" w Opolu. 300 km walki z bólem, to i tak pewnie było za dużo.


@Mortal84: Oj nie 300km. 250km, a bólu bólu "tylko" 100. Zobaczymy co z tego wyjdzie dalej. Pamiętajcie dzieci Everesting to nie w kij dmuchał! Nie róbcie tego w domu!.

Dzięki za jazdę. Oby szybko przeszło i była
  • Odpowiedz
@byczys: Dzięki ;-)
Jak za stówkę, to jestem zadowolony. W czasie normalnej jazdy w ogóle nie czuć, że coś większego jest przyczepione za siodłem. Tylko na podjazdach na stojąco trochę majta nim na boki.
Nie podoba mi się natomiast system mocowania do siodełka. Każdorazowe przeciąganie pasków przez sprzączki jest irytujące i czasochłonne. Nie można go też ustawić bardziej po skosie, tylko wisi poziomo.
Ps. Widziałem tę dziurę w "twoim" Authorze,
  • Odpowiedz
@byczys: Na takie zatrzaski jak z tyłu. W RePackach tak jest. I potem tylko odpowiednio mocno dociągasz paski. Nie trzeba ich przeciągnąć za każdym razem.
  • Odpowiedz
  • 1
@Mortal84 a, ok. Część paska zostaje pod siodłem.
Okazuje się, że na maraton zapowiadają przejście frontu i załamanie pogody, więc zarówno sprzęt jak i my dostaniemy solidnie pod dupie. Kiepska to dla mnie informacja. Oby się odmieniło :)
  • Odpowiedz