Wpis z mikrobloga

198339 - 87 = 198252

Wersja krótka:

Sobota, trasa Wejherowo - Hel.

Wersja dość długa:

Sobotni, kolejny już wypad, w nieznane - powoli zaczyna mi się coraz bardziej podobać opcja łączenia roweru i pociągu. Tym razem trasa Wejherowo - Hel.

Pobudka przed 6, na szybkie śniadanie owsianka, a potem sprint na pociąg. Na szczęście z górki. SKM do Wejherowa. Około 8 jestem na miejscu. Na początek na południe, zobaczyć Kalwarię. Mimo iż nie jestem osobą religijną, to bez bicia muszę przyznać - co prawda widziałem tylko kilka najbliżej położonych kapliczek - że zrobiła na mnie wrażenie. Potem park i Pałac Keyserlingków i Przebendowskich, krótka rundka po po centrum, czyli Plac Jakuba Wejhera i najbliższa okolica. Powiem tak - nnie spodziewałem się, że Wejherowo to takie ładne i ciekawe miasto. Polecam.

Potem na północ przez las. Początkowo asfaltem, a potem jak się niespodziewanie okazało gruntową leśną drogą. Przy okazji pomyliłem drogi i zrobiłem niepotrzebnie ten podjazd https://www.strava.com/segments/9587367 , który i tak jest fragmentem nieco dłuższej wspinaczki. Ale przynajmniej uświadomiłem sobie dwie rzeczy:

1) prawdziwa jazda rowerem zaczyna się na podjazdach

2) jakim jestem rowerowym leszczem :)

Cóż, moja okolica jest jednak dość płaska i takich podjazdów raczej nie mam w pobliżu - wiem jedno, jak będzie czas jeszcze wrócę w to miejsce i popróbuję się z samym sobą.

Póżniej było już właściwie z górki. Kawałek po bardzo ruchliwej DK216. Krótki odpoczynek w Pucku. Po przerwie ciśnięcie na północ w stronę Władysławowa. Stety-niestety od tego momentu bardziej skupiłem się na samej jeździe niż na podziwianiu widoków czy zwiedzaniu miejscowości, przez które przejeżdżałem. Jakby ktoś nie wiedział, to od Pucka praktycznie do samego Helu prowadzi ścieżka rowerowa bbiegnącawzdłuż normalnej drogi. Jej jakość jest dość różna, począwszy od fajnego aasfaltutuż za Puckiem, przez kostkę, która ciągnie się zdecydowanie najdłużej, po masakryczny odcinek mniej więcej od Jastarni do samego Helu, gdzie ścieżka rowerowa to tak naprawdę jakaś ubita, częściowo utwardzona jakimś żwirem wąska leśna droga, która trzeba to jednak przyznać ciągnie się przez piękny las.

Chyba nigdy nie widziałem takich tłumów na rowerach jakie były od Władysławowa do samego Helu. Zdecydowana większość z nich to Janusze i Grażyny z dzieciakami. Jeszcze nigdy nie cieszyłem się tak bardzo z faktu posiadania dzwonka.

Niestety nie miałem zbyt wiele czasu na jakiekolwiek zwiedzanie Helu, właściwie to dojechałem do końca, zobaczyłem morze, obelisk "Początek Polski" i zawinąłem się na dworzec PKP.

Ogólnie wypad zajął mi około 13 godzin, jednak sporo tego to były przejazdy pociągiem. Jakby ktoś się wahał czy warto łączyć rower z pociągiem, by trochę urozmaicić trasy i poznać nowe miejsca, to z ręką na sercu mówię, że warto.

#rowerowyrownik
niepoprawny_pesymista - 198339 - 87 = 198252

Wersja krótka: 

Sobota, trasa Wejh...

źródło: comment_f7iEnROjy08Rkxmpjd3j3bM8qpyaCBGO.jpg

Pobierz
  • 9