Wpis z mikrobloga

@mowiejakjest: historia kumpla, którą pozwolę sobie przytoczyć. A mianowicie w sylwestra odpalal takie jebitne fajerwerki. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że postawił je do góry nogami stojąc metr od nich i czekając, aż zaczną strzelać. Na szczęście w ostatnim momencie został siłą odciagniety, ale widok fajerwerków strzelajacych poziomo we wszystkie strony podobno niezapomniany.
@mowiejakjest: po zajęciach na uczelni poszedłem od razu z kumplem na piwo nad rzekę, jak się lekko ściemniło przeszliśmy przez płot (na którym widniał zakaz przekraczania), potem przez jakąś pontonową zaporę na rzece na wysepkę. Tam na lądzie znaleźliśmy kilka całkiem fajnych motorówek z kluczykami w środku, do których zaczęliśmy wsiadać. Zabawę przerwało nam ujadanie psów, które biegły w naszą stronę i po chwili otoczyły nas jak siedzieliśmy na jednej łódce.
@mowiejakjest
Na poprawinach zasnąłem w kantorku z wódka(byłem drużbą). Jak się obudziłem sala była zamknięta i nie było wyjścia. Już szykowałem się na spanie na scenie ale wpadłem na genialny pomysł ze przecież są okna. Otworzyłem jedno, zacząłem wychodzić i jeb, wyladowalem na plecach, po ogledzinach okna okazało się że nie zauważyłem moskitiery. Druga próba, moskitiera wyrwana. Skok, znowu wyladowalem na plecach tym razem na trawie ale okazało się że ktoś tam