Wpis z mikrobloga

@mowiejakjest: - Usnąłem na 18 tce kumpla na krześle pod ścianą potem zatrzasnąłem się w łazience też tam spałem
- Puściłem pawia u koleżanki przez balkon na 4 piętrze, następnego dnia się dowiedziałem, że oznaczyłem balkony wszystkich sąsiadów poniżej
- Podobno po imprezie na wakacjach położyłem się na ulicy pod sklepem i krzyczałem, że ja tu zostaje.
- Prawie odbyłem stosunek podczas którego byłem pewny, że założyłem gumkę a okazało się, że leżała obok na ziemii
- Udawałem przed bagietami, że jestem trzeźwy podczas gdy koleżanka była spita w 3 dupy i narzygała policjantowi na buty
- Chciałem ze znajomymi iść na dyskoteke która była na 1 piętrze centrum handlowego i trzeba było jechać ruchomymi schodami, prawie przed końcem schodów wszyscy z niewiadomej przyczyny stoczyliśmy się
  • Odpowiedz
@mowiejakjest wystawilam flaminga, ktory mial 170cm o 4. Rano przed drzwi, bo mial byc dostawca w pizza i pozniej jak sie wydarl, ze chore zarty to go polamalam, a nie byl moj. ;o i zgubilam kurtke do dzis nie wiem gdzie
  • Odpowiedz
  • 2
@mowiejakjest Sporo tego było...
1. Na działce u kumpla wszedłem do składzika nieotwieranego przez 30 lat.
2. Wracając z oblewania roku razem z kumplami wyrywalismy przyciski do świateł dla pieszych. Cud, że nas nie zgarnęły bagiety.
Więcej nie pamiętam

  • Odpowiedz
@mowiejakjest:
1. Odpalałem petardy hukowe od papierosa trzymanego w gębie.
2. Zaszczałem koledze kwadrat i jeszcze się awanturowałem, że to jego wina, bo nie chciał powiedzieć gdzie kibel.
3. Oddałem skok z wysokości trzech metrów w dół, bo myślałem po ciemku, że jest z pół metra.
4. Wszcząłem pod monopolem awanturę 1 vs 5.
Żyję i nie jestem kaleką, pozdrawiam
  • Odpowiedz
-znajomi podczas ostrej popijawy wpadli na pomysł, że pojadą 150km w góry samochodem, żeby nikomu nie zabrali prawka to prowadził ten, który nigdy go nigdy nie posiadał i nie bardzo umiał jeździć, dojechali
-koleżka chcąc się wyrzygać przez okno nie trafił i #!$%@?ł ryjem w żeliwny kaloryfer, miał strupa na pół mordy
-wracając w kilka osób z imprezy znaleźliśmy w rowie ciało, okazało się że to nasz kompan, który wyszedł szybciej i 100m od domu poległ
-nachlałem się na jakimś lokalnym festynie, wróciłem do domu z kuzynką po czym odprowadziłem ją do jej domu, wracając koło 1-2 wyjechałem rowerem na czołówkę z policją, 1,5 było w wydychanym ale dali mi tylko mandat za brak światła i puścili dalej z buta a mogli prawko zabrać, obsrałem się i już nie jeździłem nigdy nawalony ulicą
-jak pierwszy raz zabrałem moją lubą (obecnie żonę) w rodzinne strony i poszliśmy na disco to o niej zapomniałem i balowałem ze wszystkimi tylko nie z nią ( ͡° ͜ʖ ͡°)
-jeździliśmy nawaleni jak świnie autem po mieścinie, ja za kółkiem a kolega obok na każdym zakręcie zaciągał ręczni, w sumie to najwięcej pamiętam bo reszta
  • Odpowiedz