Wpis z mikrobloga

Co do tego wykopu.

Pracowałem jeszcze niedawno w dosyć dużej knajpie za barem. Dużej to znaczy średnio 180 tysięcy utargu tygodniowo. Jak się zatrudniałem to monitoring jedynie obejmował niewidoczne dla barmanów i kelnerów miejsca. Po pół roku awansowałem na zastępce szefa baru i miałem wgląd do spisów inwentaryzacyjnych. No tu było moje pierwsze zdziwko, że straty miesięczne w towarze to było około 10 tysięcy złotych.

Część strat da się wytłumaczyć, bo czasami poleje się trochę więcej i z półlitrowej butelki zamiast 12 szotów poleje się 11. Przy dużych obrotach to już robi stratę o ile zdarzy się to często. Do tego dochodzą rozbite butelki, albo reklamacje, albo pomylone zamówienia. Generalnie 10 tysięcy to była akceptowalna suma strat w towarze.

W pewnym czasie nastąpiło mała rewolucja w kadrach, pootwierało się sporo nowych miejsc i barmani od nas porozchodzili się po tych lokalach. Trzeba było szukać nowych rąk do pracy, więc nagle za barem pojawiło się 5 nowych osób, co przy 12 zatrudnionych osobach jest prawie połową.

Przez pierwsze dwa miesiące straty nadal wahały się w okolicach 10 tysięcy, a potem zaczęły się jaja. Nagle nastąpił skok do 14 tysięcy, potem 15 tysięcy, aż po pół roku od rewolucji kadrowej doszły do 20 tysięcy. xD O ile pierwsze miesiące menadżerowie tłumaczyli właścicielom, że to wina nowej kadry, która dopiero się uczy, o tyle późniejsze miesiące to już była ewidentna przycinka. Do tego stopnia, że zginęła jedna butelka dwunastoletniego Macallana (taka dobra szkocka whisky). xD

Wtedy szefostwo zdecydowało się zamontować kamery na bar. Oj jaki był wtedy krzyk, że co to ma znaczyć, szpiegujo, my uczciwi, przecież to nie my kradniemy, to oni. No festiwal jęczenia. Dwie osoby od razu się zwolniły i powiedziały, że one tak pracować nie będą. xD

Zgadnijcie, jakie były straty w pierwszym miesiącu po zamontowaniu monitoringu.



Generalnie to, że nowy zaciąg wali w #!$%@? to była tajemnica poliszynela. Zresztą głównym przycinaczem był typek, który zatrudnił się razem ze mną i w sumie to on nakręcał innych do przycinania, bo szefostwo to bogacze i #!$%@? im w dupsko. Ja i szef baru siedzieliśmy cicho, bo raczej nie jesteśmy z tych co kablują, chociaż jeśli chodzi o pomysł z monitoringiem to my go podsuwaliśmy najpierw menadżerowi, a potem szefom. ( ͡º ͜ʖ͡º)

Generalnie historia miała swój ciąg dalszy, ale to w innym wpisie.

#coolstory #truestory #historiezzabaru #oszukujo #kradno
  • 3
  • Odpowiedz