Właśnie wracam z policji, gdzie byłem złożyć zeznania przeciwko jakiemuś małolatowi co nam w knajpie #!$%@?ł witrynę krzesłem, bo go menadżer przyłapał na dolewaniu sobie swojej wódki do szklanki i kazał grzecznie się oddalić.

Gościu wpadł w jakiś szał, zaczął bluzgać wszystkich z kolegami, aż dostał nelsona ode mnie i się złożył. Po czym wstał i rzucił krzesłem w witrynę. Całe szczęście, że nikt tam nie siedział. Szyba niby zbrojona, ale i tak mogłoby dojść do tragedii.

Przyjechała policja, zgarnęła typa i jego najbardziej krewkiego kolegę.

Przyszedł
Mack_Lanegan - Właśnie wracam z policji, gdzie byłem złożyć zeznania przeciwko jakiem...

źródło: comment_1594910317VKds76eoXUcI7MHBze7tC6.jpg

Pobierz
Tak mnie trochę tknęło do napisania swoich obserwacji dotyczących świadomości i wiedzy o alkoholu u przeciętnych ludzi.

Wciąż króluje marketing

"Macie Jacka? - to chyba jeden z najbardziej wkurzających tekstów, które słyszę za barem. Na barze wybór 40 whisky, a połowa zamówień to Jack Daniels. "Nie mamy, drogi Panie" - odpowiadam - "Z bourbonów w cenie Jacka mogę polecić Jim Beama, Wild Turkey, a z ciut droższych Bulleit lub Maker's Mark". Chwila konsternacji i odpalenie protokołu "Jak to #!$%@? nie ma Jacka", szybki rzut oka na półkę. "To Grantsa z colą".

Ile
Krótkie #coolstory odnośnie picia własnego alkoholu w knajpie.

Gdzieś tak 70% mojej knajpianej czarnej listy stanowią ludzie, którzy przynoszą i piją swój alkohol w mojej knajpie. Nauczyłem się traktowqć to jak złodziejstwo i to w sumie mocno nieudane (bo co to za problem skitrać dwusetkę w kurtce i popijać w kiblu). A Ci durnie wnoszą do lokalu Żubry i zostawiają butelki pod stolikem zamiast je wynieść.

Dzisiaj wyrzuciłem 5 typów, którzy przelewali swoje piwo, a ci jeszcze mieli pretensje i się rzucali. Ale Pan Marian się w tańcu nie #!$%@? i jak jednego zaczął dosłownie wynosić to reszta spotulniała.

No
@to_wszystko_nie_tak: Kiedyś lubiłem pojawiać się "na mieście" i miałem paru znajomych co byli managerami knajp. Z tego co zauważyłem to utrzymały się tylko te lokale, gdzie managerowie trzymali wszystkich za pysk. Wszystkich mam w domyśle i barmanów i klientów. Był jeden gość, który zatrudnił swoją koleżankę na barze. Tej się zdarzyło polać swojemu znajomemu "na koszt firmy" bez wiedzy managera. Na drugi dzień ją #!$%@?ł z roboty. Ona wielce oburzona
  • Odpowiedz
Niektórzy ludzie to jednak ostre dzbany.

Mamy obok budynku, w którym mam lokal transformator. Transformator jest po drodze do śmietnika i wczoraj jakoś tak z dupy postanowiłem do niego zajrzeć wyrzucając śmieci. #jasiumelastyle Drzwi był uchylone, więc problemu z wejściem nie było. Wchodzę do środka, a tam #!$%@? widok jak w melinie. Wszędzie pełno puszek po Specjalu i butelek po Żubrze, dwie moje szklanki, folie po czteropakach. No #!$%@? syf straszny. Tak się zacząłem zastanawiać, czy to któryś z moich "klientów" nie znalazł sobie sposobu na robienie mnie w #!$%@?.

Na szczęście mamy przed budynkiem monitoring z zapisem, więc zadzwoniłem do ochrony budynku, czy bym nie mógł podjechać i obejrzeć sobie nagrania. Problemu nie robili, więc dzisiaj rano siedziałem przed monitorem i oglądałem taśmy. Na jednej z nich było dokładnie widać, jak jeden gostek co jakiś czas w weekend wychodził z lokalu z pustą szklanką i wracał z pełną. Akurat wychodził z kierunku, gdzie był transformator. Dosyć łatwo go rozpoznałem, bo jest charakterystyczny.

Traf
Co do tego wykopu.

Pracowałem jeszcze niedawno w dosyć dużej knajpie za barem. Dużej to znaczy średnio 180 tysięcy utargu tygodniowo. Jak się zatrudniałem to monitoring jedynie obejmował niewidoczne dla barmanów i kelnerów miejsca. Po pół roku awansowałem na zastępce szefa baru i miałem wgląd do spisów inwentaryzacyjnych. No tu było moje pierwsze zdziwko, że straty miesięczne w towarze to było około 10 tysięcy złotych.

Część strat da się wytłumaczyć, bo czasami poleje się trochę więcej i z półlitrowej butelki zamiast 12 szotów poleje się 11. Przy dużych obrotach to już robi stratę o ile zdarzy się to często. Do tego dochodzą rozbite butelki, albo reklamacje, albo pomylone zamówienia. Generalnie 10 tysięcy to była akceptowalna suma strat w towarze.