Wpis z mikrobloga

Kurde taka zagwozdka dotycząca relacji damsko-męskich. Otóż byliśmy dziś na grillu u znajomych no i dziewczyna kolegi, a są parą już kilka lat. Wiecie niby prosta droga do małżeństwa/rodziny etc. Ale oni ciągle na tych rowerach do Forum na leżaki i bardziej to już taki związek przechodzony, już nie ma tego zrywu sutków co na początku i niby jest im dobrze i nie ma co psuć, no nie ważne.
No i jak wyciągałem kuraka z marynaty miodowo-czosnkowej to ona podeszła do kuchni i zaczyna gadkę czy to normalne, czy to z nią jest coś nie tak. Bo ogólnie układa im się dobrze. Realizują się. Wzajemnie motywują etc. Ale kłócą się o najgłupszą rzecz na świecie to znaczy ona nie chcę połykać...
Wypiła trzy piwa, widzimy się raz na pół roku i ta mi przy kurczakach nawija o tym, że mój kolega (a kiedyś był djem i zjeździliśmy kawał kraju) osiąga punkt wrzenia nie przy samej ejakulacji tylko dopiero jak zobaczy, że ona połyka! A ona ma z tym problem, bo chociaż nie lubi to z "miłości" pozwala mu dojść w ustach, ale czy to bariera psychiczna, czy on za dużo zapiekanek z sosem czosnkowym z Okrąglaka na Kazku i flavour nie ten, ale ona nie połknie. Płacz, wymioty, konwulsję.
Ja sobie myślę wtedy, że już pasuje iść z tym kurczakiem, bo lubię jak mięso odchodzi od kości (bo jeszcze nóżki miałem), a to chwilę trwa no i może lepiej najpierw dać szaszłyki, bo już głodny jestem. Więc mówię jej chcąc szybko wrzucić mięso na ruszt, że widziałem jak w Macu kiedyś jadła WieśMaca, co raczej potwierdza jej zdolność do przełykania perły bez mrugnięcia, ale ona że nie da rady i przez takie coś oddalają się od siebie. A ten jego fetysz w dodatku idzie w stronę takiej jakby dominacji mężczyzny nad kobietą.
Chodzi o to, że połknięcie nie ma być np. potwierdzeniem, że partnerka tak kocha partnera, że chcę delektować się jego smakiem. Tylko bardziej to połknięcie to taki policzek wymierzony przez faceta kobiecie i brakuje jeszcze, żeby po wszystkim ją przekopał.
O #!$%@? sobie myślę. Teraz to na prawdę może być problem nawet z szaszłykami. Węgla coraz mniej, cug jest. Temperatura idealna. Piwo już #!$%@?ło soki trawienne, do tego czeka fajna sałata z taką letnią salsą. A my tu Bravo pomóż.
Jakoś dyplomatycznie mówię, że ja to się nie znam, ale powinniście pogadać, może udawaj jakoś, nie wiem. Ja prosty chłopak z Brzostku jestem. No i ona trochę tak w płacz i poszła do ubikacji.
Przychodzi kolega i zaczyna gadkę. Pogodziłem się, że nic nie zjem. Ogarniam w telefonie numer na TelePizze...
Więc leci z tematem, że kiedyś to było inaczej. Świat się zmienia i tak ni stąd ni zowąd, że nie dogadują się w łóżku. Ja sobie wtedy myślę "o #!$%@?, co ty nie powiesz...". I, że nie może z nią wytrzymać, bo go #!$%@?. E? Chodzi o to, że jak ona już dochodzi to zaczyna wyzywać go od cweli, od #!$%@?. Paznokcie w klatę. Plaskacze. Hasła typu "Jeb mnie męska dziwko". Grubo... Grill już gaśnie, pakuje z powrotem mięso, pizza będzie za 20 minut. Więc on jakoś znosi te wszystkie jej werbalne fanaberie, ale żeby jakoś wyrównać rachunki poniżenia, każe jej karnie połykać spermę, co w sumie zaczęło mu się podobać...
A Wy jak spędziliście niedzielne popołudnie?

#pasta #coolstory #heheszki #niemoje
  • 6
O #!$%@? sobie myślę. Teraz to na prawdę może być problem nawet z szaszłykami. Węgla coraz mniej, cug jest. Temperatura idealna. Piwo już #!$%@?ło soki trawienne, do tego czeka fajna sałata z taką letnią salsą. A my tu Bravo pomóż.


@Banan147: xDDDD