Wpis z mikrobloga

Pracowałem za młodu na stacji paliw z piekłem w nazwie. Jak to jakiś klient określił kiedyś, byłem NALEWACZEM. Przyjechał kiedyś rozowypasek, wychodzi z auta mówi co lać i za ile więc zabieram się za robotę.
Różowy chwilę stoi przy aucie, po czym rusza w stronę budynku. Ale nie zmierza do środka tylko chwyta za agregat gaśniczy (taka gaśnica na kółkach), męczy się ze zjazdem z krawężnika i ciesnie ten agregat w strone swojego auta.

Chwyta za końcówkę węża i patrzy się na niego więc postanowiłem w końcu zapytać:
-W czymś pani pomóc?
-A bo wie pan, chciałam powietrza dopompować ale tu jakaś końcówka inna jest.

Ze stoickim spokojem wytłumaczyłem, że to gaśnica i pokazałem gdzie stoi kompresor. Szybciutko pobiegła zapłacić i czym prędzej odjechała ze stacji

#rozowypasek #logikarozowychpaskow #heheszki
  • 50
@Fevx: na szrelu Wiem że obowiązek taki był. A mnie zawsze wkurza jak ktoś podlatuje i się pyta co nalać i za ile. Wiem że to obowiązek i dużo osób woli to bo się nie ubrudzą itp itd. Ale ja czuje się wtedy jak jakaś #!$%@? życiowa ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Grzesiek_astronaut: dlatego klienci nie raz mowia, ze sobie sami dadza rade. A my to musimy nie dlatego, ze oni nie dadza rade, tylko takie podejscie do klienta musi byc, pomoc i tak dalej :-) (tlag)