Wpis z mikrobloga

Mircy!
Nigdy nie kupujcie prywatnego odrzutowca. Private jet to w chooj kłopotów. No chyba, ze sami umiecie pilotować. Wtedy może być fun. Tyle, że do samodzielnego pilotażu nie kupuje się prawdziwego jeta a raczej sprytnego czteroosobowego maluszka. Kto umie pilotować jety w rozmiarze #gulfstream? A nawet jak umie, to samodzielne pilotowanie takie g650 to jakby jechać #maybach bez szofera. W każdym razie, jeśli sami nie pilotujecie i nie robicie tego dla hobby to nie polecam. Strasznie droga zabawka. Nie chodzi o nawet zakup, tylko eksploatację. Nie ma tu żadnych #cebuladeals. I wcale nie jest tak, że wszędzie tym dolecicie. Pogoda, warunki na lotnisku, zezwolenie na przelot, wszystko jak w normalnej pasażerce. Prawie, bo leci się wyżej i mniej buja (wbrew pozorom). Opłaty za postój, pensje dla załogi, opłaty lotniskowe i oczywiście paliwo. Nie będę nawet mówił ile kosztuje godzina lotu, bo nie uwierzycie. To zresztą nie jest najważniejsze. Przede wszystkim musisz mieć zaufanego pilota. O takiego trudno. Jeśli myślicie, że świat jest pełen dobrych pilotów, którym bylibyście gotowi powierzyć życie swoich bliskich, jesteście w błędzie. W końcu, tak jak przy innych zabawkach, gdy na rynek rzucają nowy model, to natychmiast chcecie go mieć. Jak przy Iphonie, jak przy aucie etc. I pomyśl, kupujesz sobie takiego G 550 za, powiedzmy, 120 baniek (przy dobrym kursie i wiatrach) a za rok pojawia się G 650. Twoi kumple nawet się zapisali na przedsprzedaż. I co? Myślisz, że łatwo jest sprzedać używanego jeta, żeby zrobić miejsce na nowy? Reasumując, nie polecam.
#oswiadczenie #lotnictwo #bekazpodludzi #ekonomia
  • 6