Wpis z mikrobloga

#januszebiznesu #cebuladeals
W związku z notorycznym dymaniem mnie na "jeden grosik" we wszelkiej maści dyskontach opracowałem i wdrożyłem z sukcesem procedurę odzyskiwania grosików, których nie otrzymałem przy wydawaniu reszty.
Procedura wygląda następująco:
1. Do prawej kieszeni spodni (leworęczni - do lewej) wkładam monety o następujących nominałach: 10 gr. x 2, 20 gr. x 1, 50 gr. x 1; oraz 1 gr. x 2, 2 gr. x 1, 5 gr. x 1. Z w/w bilonu mogę więc skonstruować dowolną kwotę od jednego do dziewięćdziesięciu dziewięciu groszy.
2. Idę na zakupy do dyskontu, gdzie wydymano mnie na grosik.
3. Przy kasie słysząc kwotę do zapłaty (np. 34,78 PLN), podaję banknoty i czekam na sakramentalne: "A nie będzie nic drobniej?", lub: "A może osiem groszy?, Albo siedemdziesiąt osiem groszy? Albo chociaż pięć złotych?" - tu inwencja kasjerek w żebraniu o drobne jest przebogata, chodzi jednak o to, by to ona poprosiła o drobne.
4. Wtedy odpowiadam, że mam jakieś drobne, po czym sięgam po te z prawej (leworęczni - z lewej) kieszeni.
5. W stulonej dłoni trzymam monety, mozolnie je liczę i proponuję układ: "Mogę dać 77 groszy..." Zawsze więc proponuję o jeden grosz mniej, niż wynosi końcówka do zapłaty.
6. Patrzę, jak kasjerka walczy sama z sobą. Albo oszczędzi sobie pracy i weźmie jeden grosz mniej niż powinna, albo się będzie użerać z wydawaniem drobnicy.
7. W przytłaczającej większości przypadków kasjerka się łamie i idzie na łatwiznę, a ja odzyskuję ów magiczny grosik, który wydawał się nie do odzyskania.
Polecam.
  • 66
@moth_88: @dawidpotok: Nie wiem gdzie pracowaliście (pewnie jakieś mniejsze sklepiki), ale w Kauflandzie kiedy byłam na minusie, to po prostu podpisałam papierek z wyjaśnieniem i to wszystko - nikt mi nic nie zabierał; a jak byłam na plusie, to też było źle i podpisywałam papierek z wyjaśnieniem, bo wtedy klientowi nie zgadza się reszta i jak zauważy, to na tym traci opinia o markecie.

Ponadprogramowe grosiki odkładało się obok kasetki,