Zastanawia mnie jeszcze jedno - może i to był wypadek, ale czemu kobieta uciekając przed mężczyzną nie biegnie w stronę budynku, gdzie jest choćby jakiś stróż nocny, gdzie jest monitoring, czemu nie wraca na ulicę, czemu nie zbiega choćby ścieżką obok tylko wybrałaby ostatnią z możliwych trasę ucieczki... powiedzmy, że czuła się zagrożona, coś źle zrozumiała, ale wtedy strome schody i rzeka to najniebezpieczniejsze rozwiązanie, a zakładam, ze znała tamte rejony, można w ostateczności naciągnąć teorię Adama-wypadek, powiedzmy po wpadnięciu później pociągnąłby ją ciężki, krzywo założony płaszcz na dno (torebkę, powiedzmy, ze wyrwałby jej wcześniej), porwanie przez nurt dużo dalej, brak możliwości dokładnego szukania(choć te sonary dokładne są), ale nie mogę zrozumieć czemu zagrożona osoba uciekałaby drogą najgorszą z możliwych i tym bardziej do rzeki, bo uciekając przed kimś kto nam zagraża to chyba najbardziej omijalibyśmy wszyscy rzekę, bo to przecież jakby podanie się potencjalnemu napastnikowi na tacy. Co z podświadomymi, automatycznymi zachowaniami pozwalającymi nam przetrwać? Nie mogę zrozumieć czemu AdaZ wybrał opcję z tymi schodami...Zepchnięcie jedynie wchodziłoby w grę, ale monitoring nie pokazuje przecież nic w rejonie schodów. Czemu wybrał taką trasę w eksperymencie procesowym... Miałoby to jeszcze jakiś sens - np. otoczenie przez 2 lub 3 osoby, uciekanie, bo samochód nie zjedzie ze schodków, a na ulicę może wyjechać, ale gdy założymy oficjalną wersję, że AdaZ był tam sam...i ze dałaby radę z trudem szybko z nich zejść to czemu te schody potencjalna ofiara by wybrała? Macie jakieś pomysły?(przy założeniu, że goni ją tylko jeden człowiek). Pewnie znaleźć argumenty przeciw schodkom znajdzie się co najmniej kilka, ale pytam o to co mogło sprawić, ze akurat by je wybrała-. #ewatylman
@lavinka: już o tym pisałam, że raczej podczas sekcji zwłok da się odróżnic, które obrażenie powstało na skutek upadku, a które zostało zadane przez kogoś/jakimś narzędziem.
@lavinka: @insanebelieve: tak, ale Adam Z. nie jest demonem intelektu :) i mógł o tym nie wiedzieć. Dla niego obrażenie zadane kamieniem może wyglądać identycznie jak spadnięcie ze schodów. Dla patologa sądowego to 2 różne zdarzenia.
@lavinka: dla mnie i tak za mało czasu na to wszystko i nie umiem sobie jakoś realnie tego wszystkiego wytłumaczyć. Takie wydarzenia nie dzieją się chwila/moment ( ͡°ʖ̯͡°)
@fl4izdn4g: Co do tego monitoringu, to w pewnym momencie wypłynęła plota, jakoby chłopak Ewy jej nie rozpoznał. To była hipoteza, że to ona siedzi na przystanku, ale jest mało ścisła i niepotwierdzona. Stąd mówi się o ośmiu minutach, a nie trzech. I tylko dlatego opcja topienia się w rzece zyskała sens, bo od czasu tramwaju do ewentualnego wypadku/morderstwa/cokolwiek mijają trzy minuty. Musiałaby biec naprawdę szybko i wręcz sama rzucić się do
@fl4izdn4g: mi się wydaje, że policja zabezpieczyła jakieś ślady przy rzecze o których nie chce mówić, ale na jakiejś postawie ten zarzut się wziął. Może nawet na moście też zabezpieczyli jakieś dowody.
@insanebelieve: Ty to wiesz, ja to wiem, cienkie umysły wpadające na pomysł jak oszukać policję - niekoniecznie. Ludzie którzy wpadają na pomysły krzywdzenia ludzi na ogół nie wykazują się wielkim umysłem szachisty, prędzej umysłem kopiącego rowy.
@fl4izdn4g: ja też nie jestem demonem intelektu ale to dość oczywiste dla mnie, skoro da się nawet odróżnić, jakim narzędziem zadano dany cios, to tym bardziej, czy owy cios został zadany przez kogoś czy nie.
@lavinka: ale była mowa o dwóch monitoringach z tramwaju, z 3:24 i 3:40 (o 3:40 to nie byli oni)
@tesoro: Tak, to jest możliwe. Tylko na ogół się policja takimi rzeczami chwali, zwłaszcza gdy ma w areszcie właściwego przestępcę. I tu jest ciekawie, bo policja milczy jak grób. Co oznacza, że albo dowody są ujowe i poszlakowe, albo niebieski siedzi tylko po to, by prawdziwy sprawca go nie mógł uciszyć.
Jak dla mnie też, jeśli już mogła chcieć kierować sie w stronę ibisu, a tą ścieżką/ zejściem co najwyżej zaciągnięta w dół. @fl4izdn4g: @insanebelieve @kozborn Tak myślę, czy Ewa mogłaby np. sama chcieć, zejsć nad Wartę, bo np. na górze wszędzie monitoring, a ona chciała zwymiotować, albo siku zrobić. Powiedzcie, czy są tam jakieś krzaki, żeby spokojnie pójść sobie w tym celu i przykucnąć bez świadków- tak, żeby nie pod nosem
@tesoro: nie zapominajmy o tym, że nie można tak naprawdę powiedzieć bez żadnych wątpliwości, że Ewa nie żyje, bo do tej pory (a minęło prawie 6 tygodni) nie ma nigdzie jej ciała. Nagrania z momentu jej potencjalnej śmierci też nie ma i nie może być (zakładając, że utonęła), więc gdzie tu mówić o dowodach na zabójstwo.
@taksepacze: Uderzenie się w głowę od upadku, a uderzenie powodujące utratę przytomności - to jakby dwa różne kalibry urazu. Zawodowiec odróżni bez wahania.
@insanebelieve: Toteż właśnie, a oni go od razu posadzili za przyczynienie się do śmierci i oficjalnie uznali za zmarłą. Na jakiej, wurwa, podstawie? To też mi śmierdzi.
@taksepacze: jakieś krzaki są, ale nie wiem, jak to wygląda przy tej porze roku, musiałabym się przejść i zobaczyć wieczorem @lavinka: dokładnie. mi cała ta sprawa śmierdzi.. :/
@tesoro: te kilka minut załóżmy, że 6 jest wystarczające, aby zejść zrobić cokolwiek i wrócić. Nie mówię o powiedzmy duszeniu i wrzuceniu zwłok do rzeki, ale zwykłym pchnięciu do rzeki. Adam nie musiał nawet biec. Wystarczyło, że szli tym samym tempem jak na monitoringu na Mostowej (z serwisu komputerowego)
@lavinka: Ten monitoring na któym Adam O. rozpoznał Ewę ( co potem zdementowano) był podobno z 3:40 czyli po zdarzeniu.
Nie mówię o powiedzmy duszeniu i wrzuceniu zwłok do rzeki, ale zwykłym pchnięciu do rzeki.
gdyby ją po prostu pchnął, to jej ciało byłoby niedaleko, bo utonęłaby przy brzegu i dawno by ją znaleźli, a do tego nie byłoby takiej szopki i wszystkich tych "zbiegów okoliczności" gdyby sprawa była tak prosta
@lavinka: uderzenia tak, ale upadek od podstawienia nogi, przewrócenia się na skutek szamotaniny, potknięcia lub popchnięcia to nie jest aż takie proste, zwłaszcza, że pzrewracała się już wcześniej. Co innego uderzanie np. pięściami lub czyjąś głową to wiadome, więc nie to mam na myśli.
@insanebelieve: Pchnięcie odpada, ciało zaczepiłoby się przy brzegu. Żeby zostać porwane przez nurt musiała być wrzucona od góry z mostu na środku lub bardzo mocno wyrzucona z brzegu. On ważył mniej od niej, przypominam.
@taksepacze: jeżeli już chodzi o opcję siku to zamiast udawać się nad Wartę to można pójść do parku przy Wstędze od strony schodów. Tam jest na tyle kameralnie, że można by załatwić swoje potrzeby.
Czemu wybrał taką trasę w eksperymencie procesowym... Miałoby to jeszcze jakiś sens - np. otoczenie przez 2 lub 3 osoby, uciekanie, bo samochód nie zjedzie ze schodków, a na ulicę może wyjechać, ale gdy założymy oficjalną wersję, że AdaZ był tam sam...i ze dałaby radę z trudem szybko z nich zejść to czemu te schody potencjalna ofiara by wybrała? Macie jakieś pomysły?(przy założeniu, że goni ją tylko jeden człowiek).
Pewnie znaleźć argumenty przeciw schodkom znajdzie się co najmniej kilka, ale pytam o to co mogło sprawić, ze akurat by je wybrała-.
#ewatylman
@lavinka: @insanebelieve: tak, ale Adam Z. nie jest demonem intelektu :) i mógł o tym nie wiedzieć. Dla niego obrażenie zadane kamieniem może wyglądać identycznie jak spadnięcie ze schodów. Dla patologa sądowego to 2 różne zdarzenia.
@lavinka: ale była mowa o dwóch monitoringach z tramwaju, z 3:24 i 3:40 (o 3:40 to nie byli oni)
@fl4izdn4g: @insanebelieve @kozborn Tak myślę, czy Ewa mogłaby np. sama chcieć, zejsć nad Wartę, bo np. na górze wszędzie monitoring, a ona chciała zwymiotować, albo siku zrobić.
Powiedzcie, czy są tam jakieś krzaki, żeby spokojnie pójść sobie w tym celu i przykucnąć bez świadków- tak, żeby nie pod nosem
@lavinka: tak, 3:30
@lavinka: dokładnie. mi cała ta sprawa śmierdzi.. :/
@lavinka: Ten monitoring na któym Adam O. rozpoznał Ewę ( co potem zdementowano) był podobno z 3:40 czyli po zdarzeniu.
@
gdyby ją po prostu pchnął, to jej ciało byłoby niedaleko, bo utonęłaby przy brzegu i dawno by ją znaleźli, a do tego nie byłoby takiej szopki i wszystkich tych "zbiegów okoliczności" gdyby sprawa była tak prosta