Wpis z mikrobloga

Czy jestem przegrywem

Gimnazjum, wszyscy ruchają i zabawiają się na lewo i prawo, ja nie czuje za bardzo takiej potrzeby/bądź też nie ma odpowiedniej osoby do tego. Do tego cały czas jestem przekonany że nie mam uczuć i nigdy nic do żadnej dziewczyny nie poczuje.

Przeleciało gimnazjum bez większych akcji z dziewczynami. Przychodzi liceum, zabawy, imprezy, motto 'imprezuj, baw sie, póki jest czas', mimo wszystko nigdy nie byłem osobą która woli poruchać i tyle.

Pod koniec 1 klasy w liceum stwierdź, ze wypadałoby stracić dziewictwo, zawsze chciałem z tą jedną to zrobić, ale mówię, narazie jej nie ma, a wszyscy sie uchają, czas to sprawdzić, napisałem do najlepszej dziewczyny w szkole, która wydawała się opcją na uchanie, po kilku dniach wpadła, poszło, potem spotkaliśmy się kilka razy, ale tylko na #seksy, nic więcej. Stwierdziłem że odpuszczę sobie bo mnie to nie kręci, w sumie zrobiłem to tylko po to żeby 'zobaczyć jak to jest'.

I tak czas leci kolejny rok, kolejny, kończymy liceum bez żadnych spektakularnych w życiu towarzyskim (tylko jakieś tam zabawy na imprezach wiadomo).

Studia, wybrałem informatyke, chociaż z wyglądu jestem przeciwieństwem nerda (5 lat regularnie uczęszczam na siłownie, z dziewczynami nie bylo mi ciężko gadać), lubie programować. Wiedziałem że wybranie dość dobrej uczelni wiąże się z brakiem czasu + zero dziewczyn na uczelni, przez pierwszy rok tak też było, od czasu do czasu imprezy, mimo wszystko nadal wyznawałem zasade 'baw sie póki możesz'. Dobijał mnie fakt że wszyscy znajomi na studiach mają fajne grupy, dziewczyny poznajdowali na normalnych uczelniach, a ja #!$%@? nadal #przegryw. Jak już sie spotykałem z dziewczyną jakąś to bardziej ot tak żeby było, ale zwyczajnie sam ochoty na to nie miałem. Ok.

Przyszedł kolejny rok, mineło trochę czasu, i przypadkiem na imprezie spotkałem znajomą znajomego, mówię przyjemna twarzyczka, zagadałem coś, po 3 dniach spotkaliśmy się, i tu nastąpił przełom nr 1(dziewczyna nr 1) - zaczęło mi coś przystrkać w środku, coś poczułem, mówię co się #!$%@?, zacząłem się spotykać, miałem ochote żeby się spotkać, fajnie jest, rozwija sie sytuacja, ona na początku była bardzo we mnie zauroczona, po 3 miesiącach ona z tekstem że to nie to, że chce to zakończyć przyjaźnią, ja mówię #!$%@?... Ok. Okazało się że poznała innego. Wtedy było mi smutno, #!$%@? że to #!$%@?łem, ale dowiedziałem się że jednak moge coś czuć do dziewczyny. Teraz moje poszukiwanie #rozowychpaskow nabrało sensu, chciałem mieć dziewczynę, bardzo mi się to podobało.

Zaczęło się imprezowanie co weekend praktycznie po 2 razy, w wakacje non-stop, starałem się na każdej imprezie poznać jakąś dziewczynę, ale mimo wszystko w większości brałem te numery, jak faktycznie na drugi dzień mi się podobała, to pisałem, nie poznałem takiej do której bym coś na imprezie poczuł, albo by było znowu te Boom w środu, więc wyszedłem z założenia że po rozmowie może coś poczuje. Niestety, okazało się że w większości te dziewczyny chciały ino #seksy, a mnie to nie interesowało - kokietowałem, drążyłem temat, zapraszały mnie, ale mimo wszystko odpuszczałem - nie chciałem, nie ma uczucia - nie ma seksów, no chyba że na imprezie. No i tak impreza za imprezą, myślę że licznik z 60 dziewczyn nabił spokojnie, ale jednak na imprezie ciężko poznać taką fajną dziewczyne.

Okej, przychodzą kolejne wakacje, koleżanka(nr 2) która mi się podobała zerwała z kolegą, jakoś tak pisała, zacząłem się coś tam spotykać, były jakieś tam zabawy, i po dłuższej rozmowie wyszło że ona by chciała ze mną być - wszystko ok, tylko że była z moim kumplem - nie moge. Smutno jej było, mi trochę też, no ale... nie wiem jakoś ta świadomość mnie dobijała, #!$%@? :/. Ok, ona znalazła innego chłopaka, jest z nim już dość długo. Później poznaje na wakacjach kolejną dziewczynę(cyberfriend) - wydaje mi się że sam sobie ją wyidealizowalem i próbowałem ją porównywać do tej do której coś czułem - pani nr 1. Jako że mieszka baardzo daleko to tylko piszemy. Mija pół roku my nadal piszemy, zdałem sobię sprawę że ona mi się nie specjalnie podoba. Przyszła jakaś impreza, spotkałem koleżanke(nr 3) która też zawsze mi się podobała ale była z moim kumplem, no i na imprezie popiliśmy i mówi że jej się zawsze podobałem itp - ja trochę w szoku, ale powiedziałem jej że ja też - taka była prawda. Zaczęliśmy się całować itp. miałem do niej napisać - nie napisałem, dlaczego? Bo byla z moim kumplem.

Nastały kolejne wakacje, na wyjeździe poznałem dziewczynę(nr 4), w sumie też dla mnie 7/10, ale fajnie było to mówię zobaczymy, po powrocie zacząłem coś czuć, drugi Boom w moim życiu, mówię fajnie, tylko ona mieszka 500km ode mnie. Nie ma co, jadę do niej, pojechalem, zajebiście, najlepsze seksy w życiu. Ale mimo wszystko myślałem - nie angażuj sie bo źle na tym wyjdziesz, i tak miesiąc starałem się odseparować, nie wytrzymałem, spotkałem się znów, znów zajebiście, potem pomyślałem - musisz znaleźć chłopie coś na miejscu, bo to nie ma przyszłości (w międzyczasie przesałem pisać z cyberfriend), i po miesiącu ona mi napisała że to koniec, bo ja sie #!$%@? zamiast się spotykać, i że ona woli się z kimś widywać przynamniej raz na tydzień (miała racje, #!$%@?łem) - wtedy znów złapały mnie #feelings, myślałem co ja #!$%@?łem, taka fajna dziewczyna itp. #!$%@?, i po tym już straciłem ogólnie wenę na imprezy i poznawanie dziewczyn.

Podsumowując
Dziś wiekszość kumpli na nie nerdowskich kierunkach ma dziewczyny. Wszystkie trzy dziewczyny nr 1, 2 i 3 mają chłopaków z którymi są szczęśliwe. Jak wcześniej mimo wszystko miałem ochotę chodzić na imprezy poznawać dziewczyny - tak teraz, po dość sporym liczniku mimo wszystko, nie mam ochoty, jak już idę to poznaję tylko zwyczajnie po prostu żeby było, biorę numer i tak nie piszę, bo mi się nie podoba. Są dziewczyny które mi się podobają (nr 1,2,3,4), są też inne, tylko... zajęte. Mam swój typ dziewczyny, chociaż i tak dziewczyna zaczyna mi się bardziej podobać po kilku spotkaniach, ale jak sie mam z nią spotkać skoro ma chłopaka :/.

Wszystkie fajne dziewczyn są kurka - zajęte.
I tak teraz siedzę w tym przegrywie, na imprezy nie bardzo, na studiach też nie ma nikogo, i już nie ma gdzie indziej poznać fajnej dziewczyny, także nie zanosi się żeby coś się zmieniło. I tak jestem sam, brak ochoty na cokolwiek - ani naukę, ani imprezy, nic.

Co robić mirki i mirabelki?


TL;DR


#twnogf #przegryw #logikarozowychpaskow #logikaniebieskichpaskow #rozkminy #stulejacontent #gorzkiezale
  • 17
@cplotek: "wszystkie fajne dziewczyny są kurka zajęte" no wiesz co zielonka, JO CI DAM WSZYSTKIE! :D
Ogólnie, to nie ma co szukać kogoś na siłę, byle tylko mieć. Sama się znajdzie w odpowiednim momencie. No chyba, że zamkniesz się w piwnicy na kilka kolejnych lat, to niestety nie przyjdzie i nie zapuka do Twoich drzwi :D
nigdy nie byłem osobą która woli poruchać i tyle.


@cplotek: W sumie tu jest problem bo laski lubią się ruchać a cała kokieteria i bajerowanie orbituje przy seksie.