Wpis z mikrobloga

Historia z wczoraj.
Wybieram się właśnie na spożywanie. Dlatego też wybrałem metro jako środek transportu, bo bezpieczniej. Stanąłem więc przy tym ustrojstwie co to bilety wypluwa. Z technologią publiczną obcuję mało, rzekłbym w ogóle, więc sekund kilka zajęło mi oswojenie się z interfejsem i technologicznym chaosem w mojej głowie. Moje wahanie i ogólną nieświadomość podłapał stojący nieopodal jegomość.
Nazwijmy go Mirek ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Mirek jest człowiekiem raczej schludnym, gdzieniegdzie tylko umorusanym zakrzepłym błotem, trawą, tudzież wymiotem dnia poprzedniego po zakłóceniu pracy alkoholowego żołądka jakimś pożywieniem. Nie zmienia to faktu, że polar dodawał mu niebanalnej elegancji. Większość ludzi nazwałaby Mirka zwykłym bejem, żulem. Nic z tych rzeczy. Mirek należy do tej grupy warszawskich obywateli, co to w każdej sytuacji pomoga: czy to równe zaparkowanie samochodu pomiędzy dwoma pasami na parkingu (a prężą się przy tym jak kontrolerzy lotów na lotniskowcach, znają wszystkie sygnały ręczne!), czy to popilnują samochodu, tudzież wspomogą w każdej najmniejszej czynności, która w normalnym kraju pierwszego świata jest podstawowym warunkiem egzystowania. Oczywiście wszystko za drobną, niepisaną opłatą. Kiedy wciąż wpatrywałem się w ekran z twarzą pozbawioną jakiejkolwiek myśli Mirek podskoczył, wymamrotał: "Czekaj pan, #!$%@?", wykonał alpejską kombinację palcem po ekranie i moim oczom ukazał się ekran z prośbą o zapłatę. "Dziękuję" odparłem zaskoczony zwinnością Mirka. Mirek moje podziękowanie skwitował: "Kerownyku, ja pomogłem to pan teraz pomóż, bo suszy jak sam #!$%@?". Odparłem, że nie mam, bo gotówki posiadam tyle co na bilet. Skwasił się trochę, ale jednocześnie przyuważył, że moneta nie wchodzi w otwór. Pociagnął mnie za rękaw do automatu obok mówiąc: "Dawaj pan tu. Ten jest #!$%@?". No jak #!$%@? to co pan zrobisz? Nic pan nie zrobisz. Podchodzę, Mirek już wykonał magiczną kombinację, próbuję wepchnąć. To samo. I to był ten przełomowy moment całej historii. Mirka ruszyło serce, wezbrała ojcowska troska i matczyna miłość. Wciągnął jednym haustem powietrza zawartość nosa do przełyku, splunął i rzekł: "Dobra, #!$%@?, #!$%@? to pan. Masz pan i jedź pan". Wyciągnął zza pazuchy nowy, nieskasowany bilet, wcisnął w rękę i w ojcowskim tonie przykazania rzekł: "Tylko miłość nas wyzwoli. Szerokiej drogi, kerownyku". Podziękowałem i zapłakałem.
#biednysynbogatyojciec #corazblizejswieta #poczujmagietychswiat #truestory #heheszki i trochę #pasta