Wpis z mikrobloga

A więc, po raz to kolejny przychodzi mi opisać pewną historię również z lotniska Ławica, która miała miejsce czas jakiś temu.

Kto lata samolotem, ten wie, jak procedury wyglądają, ale wspomnieć nie zaszkodzi.
Otóż gdy zamierzasz owym samolotem lecieć, masz do wykonania kilka czynności po kolei. Po pierwsze, odpowiednio wcześniej na lotnisku należy nadać bagaż, ktory wyląduje w luku bagażowym., następnie przechodzimy przez bramkę i ustawiamy się w kolejce do bramki bezpieczeństwa, gdzie zostaną prześwietlone nasze rzeczy, a my sami zostaniemy sprawdzeni wykrywaczem metali. Zasady, którymi należy się kierować podczas zabierania ze sobą rzeczy na pokład, są dość jasne i ściśle określone. Nie wolno wnosić żadnych ostrzy, nożyczek, nożyków i innych przedmiotów potencjalnie niebezpiecznych (Taka ciekawostka - kobiety czasem mogą mieć problemy z wejściem w szpilkach ;) chociaż teoretycznie wolno). Wbrew temu co się często powtarza - na pokład samolotu WOLNO zabrać np. cążki do paznokci, pilnik, czy też jednorazówki do golenia (to akurat trochę dziwne, bo żyletek samych w sobie nie wolno). Restrykcje co do wnoszenia rzeczy na pokład odnoszą się również do jedzenia i picia. Co do jedzenia, to nie będę się rozpisywał bo to głównie zależy od naszego lotniska docelowego i lokalnych przepisów. Picie zaś, tak jak każde inne płyny, należy przewozić w pojemniczkach do 100ml i max na osobę to 1 litr płynów, wszystko w specjalnej foliowej torbie.
Tak więc po pozostawieniu wszystkich rzeczy do prześwietlenia, prechodzimy przez wykrywacz metali i - w zależności od szczęścia - idziemy odebrać rzeczy, bądź gdy bramka zadzwoni, musimy poddać się kontroli osobistej.
Nie ma tu czego się bać, to po prostu zwykłe przeklepanie, a bramka może zawyć po prostu kompletnie losowo. (Tak szczerze powiem że kompletnej losowości w tym nie ma, a przynajmniej nie zawsze).
Po kontroli bezpieczeństwa udajemy się do naszego Gate'u gdzie sprawdzane są nasze karty pokładowe i dokumenty, a następnie jesteśmy wpuszczani rękawem, bądź też podwożeni busem, czy puszczani pieszo, do samolotu.

I tu się kończy cała, jak by się zdawać mogło prosta procedura dostania się na pokład samolotu. Piszę że może się zdawać, ponieważ jak widać nie dla każdego jest ona taka prosta. I tu właśnie moi drodzy pojawia się bohater naszej opowieści. Jest to starszy pan w okolicach 65 lat, który wraz z rodziną postanowił wybrać się lotem nr ENT1234 do Grecji na wyspę Rodos. Dla ułatwienia późniejszych opisów, nazwijmy go Janusz.

A więc jak wspomniałem, nasz Janusz czekał w kolejce do bramek bezpieczeństwa, wraz z rodziną. Otóż nasz Janusz zorientował się, na szczęście w porę. że nie wolno wnosić płynów w większych butelkach niż 100ml.
O nie! - pomyślał Janusz, szybko sięgając do swojego bagażu podręcznego i wyciągając z niego pół litra gorzkiej żołądkowej. Co zrobił nasz bohater opowieści? Gdyby ktokolwiek odprowadzał rodzinkę Janusza, pewnie możnaby przekazać butelkę w te ręce i nie martwić się niczym. Niestety Janusz był z rodzinką na lotnisku sam. Pozostaje wyrzucić butelkę do kosza i pożegnać się ze stratą - pomyśli większość rozsądnych osób.
Ale nie Janusz. Janusz proszę was miał plan doskonały. Plan tak perfekcyjny, że w realizację a także jego powodzenie, nie zwątpił by sam Tom Cruise z filmu Mission Impossible. Schował on bowiem butelkę … w spodnie za plecami.
Cichociemni myślę mogliby się od niego uczyć sztuki kamuflażu. Tak myślę przynajmniej. Tak czy inaczej możecie sobie śmiało wyobrazić że pół litra wystające z d--y …. no cóż bynajmniej nie jest zjawiskiem naturalnie występującym dla tego gatunku, choć czasem widząc niektórych mietków pod sklepem może i mogłoby się tak zdawać.
Na nieszczęście naszego Janusza, jakiś Sokolooki Strażnik Graniczny o nieprzeciętnych umiejętnościach, zauważył jakimś cudem, że Janusz coś ukrywa. Oczywiście gnój się zrobił nie z tej ziemi. Bo jak coś chowa, znaczy że możliwie niebezpieczne. On zaś że kurde przecież miał prawo .. hehe cytuję "zapomnieć" wyjąć flaszkę z gaci. Bo przecież "K---a wszyscyśmy ludźmi nie?". Po uspokojeniu sytuacji na parę sekund Janusz był przekonany że ugrał to co chciał. Uśpił czujność strażników i przejdzie z butelką dalej … no niestety nic bardziej mylnego. Poproszono go po prostu o wywalenie butelki do kosza. Wtedy właśnie zaczęło się piekło. "Kto mi za to zapłaci". "Złodzieje hurr, każo u siebie kupować durr, zarabiajo na biednych!!!!" "Grażina czimaj mje bo mu ździelaa" .. i na samiuteńki koniec "G---o dostaniecie - takiego wała" … po czym odkręcił flaszkę i z pełną świadomością czynu, wydoił ją duszkiem. Do dna. Przez parę pierwszych chwil, całkiem dumny ze swego wyczynu, wyglądał na zadowolonego. Ale niestety jego organizm miał odwrotne zdanie niż jego duma. Trucizna zadziałała chyba trochę inaczej niż się spodziewał. W skrócie - w ciągu następnych kilku minut się w-----ł, wyrzygał, wypocił, odpłynął, zaś w międzyczasie przyjechała karetka. Janusz bez absolutnie żadnej świadomości dalszych czynów, przy ruchach przypominających człowieka z padaczką próbującego tańczyć breakdance, został wyniesiony z terminala i zawieziony … pewnie do szpitala na leczenie na koszt podatnika. Janusz jak widać wyszedł nie do końca na swoje, choć przyznać trzeba że samozaparcia to mu nie brakowało.

Rodzinki jego mi strasznie szkoda było, bo ile wstydu się przez ojca najeść musieli. Do tego wakacje r-------e, siano p------------e w sumie. No cytując jedną z osób wielkich dzisiejszego świata … "Przykra sprawa".
A wystarczyło kupić wódę na wolnocłówce i nie bawić się w podchody dla 20 zeta.

I to tyle z dzisiejszego wpisu mireczki. Mam ogromną nadzieję, że wpis was nie zanudził, że dla nieznających procedur, je nieco przybliżyłem (mam nadzieję w całości poprawnie - ale cóż, mirko zweryfikuje tak myślę)
Jeśli wpis się nie podobał ... jak zawsze przepraszam za zmarnowanie czasu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jeśli się podobał - śledź dalsze historie prosto z lotniska!
------- #justairportthings --------
#heheszki #lotnisko #patologiazewsi
  • 41
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@marcinsa12: mam pytanie jako do zawodowca. odnośnie przedmiotów, które mogą zostać wniesione na pokład: co z zapalniczkami? mam tu na mysli głównie metalowe zippo. niby zapalniczki są okej, ale zawsze się sram jak lecę i z ciężkim sercem chowam do bagażu ( ͡° ʖ̯ ͡°) przesada czy przezorny zawsze ubezpieczony?
  • Odpowiedz
bramka może zawyć po prostu kompletnie losowo. (Tak szczerze powiem że kompletnej losowości w tym nie ma, a przynajmniej nie zawsze)


@marcinsa12: Możesz wyjaśnić? Mnie prawie zawsze obmacują, nie mam pojęcia dlaczego, bo ubieram się specjalnie w rzeczy, które mają w sobie zero metalu, a mój bagaż podręczny to zwykle paszport, bilet, komórka, portfel i kompletnie nic poza tym.
  • Odpowiedz
@Karoleer: Te lotniska to kraje trzeciego świata, albo miałeś idealnie zakamuflowane te przedmioty. Nie ma możliwości żeby na normalnym lotnisku coś takiego przeszło.

@mk2023: Strażnicy, żeby nie wypaść z czujności są mobilizowani do przeszukiwania ludzi przez piszczenie bramek, a także często dostają fałszywe filtry na bagaż skanowany, żeby wyglądały jak podejrzane (to akurat wychodzi mega c-----o xDDD np. kształt pistoletu wystający poza obrys torebki itp xD Przynajmniej ja wiele takich akcji widziałem).
Teoretycznie jest to losowe. W praktyce często jednak bramki ustawiane są tak, że piszczą co 3 lub co 5 osobę. I często jest to na stałe xD więc jak się często lata na jakimś lotnisku to można zauważyć schemat.

@lewy__sierpowy: Oficjalnie zapalniczek zippo czy jakichkolwiek innych benzynowych nie wolno przewozić na pokładzie samolotu. To czy zezwolą, zależy raczej od
  • Odpowiedz
@marcinsa12: Myślałam, że może plomby amalgamatowe, ale nawet tego już nie mam (i w ogóle to chyba urban legend).
Często lataliśmy razem z moim byłym chłopakiem, który zawsze się ze mnie śmiał, że on przechodzi bez problemu, a ja idę zaraz za nim i bramka piszczy. Żartował sobie, że panie z ochrony to lesbijki i mają ochotę mnie pomacać. >_< Torebkę też mi często przeszukują, chociaż jak pisałam, po tych
  • Odpowiedz
@marcinsa12: wawa, chopina - x2 -> x2 madera (tam jest chyba tylko jedno lotnisko wiec wiadomo ktore)

wroclaw x3 - nigdy, zadnego problemu. gwoli wyjasnienia, pierwszy raz wyszlo przez rozowego - mowilem, zeby wlozyla moje zabawki do "tej duzej torby" to wrzucila do podrecznego i wyszlo w samolocie ( ͡° ͜ʖ ͡°) potem juz tylko testowalem jak daleko mozna sie posunac, stad dezodorant i woda. noz
  • Odpowiedz
@lewy__sierpowy: Najlepiej mieć kogoś na lotnisku zawsze, kto ewentualnie weźmie takie rzeczy. Ale przy locie gdzieś na wakacje to się mija z celem brać, bo nigdy nie wiadomo jak wyjdzie przy powrocie.

@janeeyrie: xD Nie no z tego co wiem, to raczej nie ma możliwości "wywołania" bramki, tak jak w sklepach czy coś. Więc polecam - szybko i pewnie. Nie ma co się zastanawiać xD

@Karoleer:
  • Odpowiedz
@marcinsa12: litrowa butelka, dezodorant 125 ml wiec nie wiem czy te 25 ma jakies znaczenie. w portfelu, ktory lecial "na tasme" zawsze trzymam taka uhm..metalowa karte kredytowa - cos ala plaskie urzadzenie wielofunkcyjne. otwieracz, jakies otwory zeby cos odkrecic itp. nigdy nie mialem z tym problemu. ale pomijajac juz ta kwestie - jaki jest sens zabraniania wody itp powyzej 100 ml? przeciez z chemicznego punktu widzenia mozna zrobic solidna zabawe
  • Odpowiedz
@marcinsa12: jak to jest z tymi przepisami? Zalezy to od lotniska czy sa to ogolne zasady? Ostatnio mialem szwy w dziasle i dostalem od dentysty pensete i nozyczki. Wyczytalem ze ostrze ponizej 6 cm mozna wniesc na poklad i nie bylo problemu, natomiast kolejnym razem zapomnialem wyciagnac z plecaka takie male kombinierki (bez ostrza) i mnie nie wpuscili
  • Odpowiedz
@Karoleer: teoretycznie substancji z których można zrobić b---ę, nie wolno przewozić na pokładzie. Takie substancje będą widoczne na skanerze. Można je rozcieńczyć tak, żeby nie były widoczne, ale ilości jakie będziesz w stanie przewieźć w butelkach po 100ml i w sumie 1l nie będą wystarczające do tego, żeby uszkodzić samolot (ktoś sobie to tak kiedyś wyliczył)
  • Odpowiedz
@jim_my: Przepisy mówią że ostrze do 6cm jest ok. Ale inne przepisy mówią, że jeśli zajdzie jakieś podejrzenie, to i tego można Ci odmówić. Wszystko zależy od strażnika niejako
  • Odpowiedz
Przepisy mówią że ostrze do 6cm jest ok. Ale inne przepisy mówią, że jeśli zajdzie jakieś podejrzenie, to i tego można Ci odmówić. Wszystko zależy od strażnika niejako


@marcinsa12: A później w biznesie dadzą Ci do ręki metalowy nóż i szklane naczynia.
  • Odpowiedz