O #!$%@? mirki xD Przychodzę przedwczoraj do roboty, przygotowuję plany lotów itp, patrze co ciekawego mnie czeka, czytam listę Special Pasażerów ... i już wiem że będzie ciekawie :D
Deport na eskorcie.
Znaczy to mniej więcej tyle, ze jakiegoś ciećwierza wywożą pod obstawą.
Zasada jest taka, że Depo wchodzi pierwszy na pokład, żeby zobaczyć czy w ogóle da radę z nim lecieć. Tak więc samolot wylądował, wypuściliśmy paxów, sprzątanie samolotu trwa, więc wołam Depo do boardingu razem z eskortą. Depo pojawia się w samolocie xD I już zaczyna się przedstawienie:
- Nie polece!
- Polecisz
@marcinsa12: AMA na wykopie to jest 500 pytań o zarobki i #!$%@? się, że nie podałeś dokładnego rozliczenia do ostatniego grosza. Ewentualnie jeszcze ze 2 merytoryczne pytania. Już sobie wyobrażam, jak ktoś zrobi AMAA bez możliwości o pytanie o zarobki i zostanie zakopany do jądra ziemi. xD
  • Odpowiedz
O #!$%@? mirki … takiego festiwalu to ja jeszcze nie oglądałem:
1. Bądź ważnym Biznesmenem.
2. Leć z AMS do LHR lotem bardzo wcześnie rano
3. Zapomnij z samolotu teczki z ważnymi papierami, które muszą być wysłane dzisiaj gdzieśtam (Ty już w pociągu, w drodze #!$%@? wie gdzie)
4. Zadzwoń do narzeczonej, która wraca najbliższym samolotem, żeby odebrała za Ciebie papiery i wysłała.
5. Zadzwoń na lotnisko i powiedz żeby wydać papiery osobie „iksińskiej”.
@plnk: Ja nie wiem co to było, nie oceniam xDD

@Fafnucek: Ja widziałem wiele rzeczy na tym i poprzednim lotnisku ... ale to .... ja nawet nie wiem co mam powiedzieć ...


@yoreciv: @ArekJ: Nie no, narzeczoną szanował bardziej xD Biznes klasę jej wykupił ... kochanka ino eco flexa miała xD
  • Odpowiedz
A więc mirki mirabelki, tak się stało że po powrocie z urlopu na początku marca zostałem poinformowany, że dostałem podwyżkę i zostaję przeniesiony na dział Flight OPS.
Ostatni miesiąc spędziłem na mozolnych szkoleniach, aby móc samodzielnie zacząć pracę. Nie miałem przez to wielu przygód o których mógłbym opowiedzieć, więc opowiem o tym, co się stało zanim na owy urlop pojechałem.

Wcześniej pracując jeszcze na Rampie codziennie widziałem mnóstwo nowych twarzy. Moja firma podpisała kontrakt z pewnym przewoźnikiem który jest jednym z wiodących w ilości operacji na Heathrow. W związku z powyższym mieliśmy ogromne zapotrzebowanie na pracowników, co też skutkowało kosmiczną ilością szarej masy, której wszystko codziennie trzeba było tłumaczyć od początku. Trochę to wkurzało, ale wiadomo, każdy kiedyś zaczyna a nie ich wina, że akurat trafili tu z setką innych.
Ale do rzeczy. Praca na płycie lotniska, mimo że wymaga paru chwil na ogarnięcie i skupienia przez większość czasu, to inżynierią rakietową nie jest. Nauka wszystkiego niezbędnego do pracy samodzielnie zajmuje zapewne do 2 tygodni czasu. I tak też było z większością pracowników. Właściwie to było tak ze wszystkimi pracownikami poza jednym jedynym.
Dla potrzeb tej historii nazwijmy go Khan.
  • 18
@marcinsa12: bardzo fajnie opisane, czyta się jak pastę.

A Khan to widzę zwykły agent podrzucony przez konkurencyjne firmy do powodowania strat ( ͡° ͜ʖ ͡°)
  • Odpowiedz
Oj mirki wiem, że dawno pod tym tagiem nie pisałem, za co serdecznie przepraszam, ale mam mega dużo roboty ostatnio i próbuję się chociaż czasem przespać xD Ale to co się #!$%@?ło to ja nawet nie, więc musiałem wam to napisać :D
Stoję sobie pod AF1280, wszystko szybciutko ładnie pięknie idzie. Załadunek zakończony, ino pasażerów na pokład do końca pozbierać i zmykamy do domku. W międzyczasie przy pomocy podstawowych Marshalling signals (jak ktoś nie wie o co chodzi, to wyguglować - wszystko stanie się jasne) pytam pilota czy można już odłączyć GPU. Dostałem odpowiedź negatywną, więc ją potwierdziłem i stoję dalej. Nagle na radiu wołają mnie z dispatcherki, że mam iść do rękawa, bo jakiś pasażer ma problem. Myślę sobie, no ok … po #!$%@? ja tam potrzebny, nie mam pojęcia, ale jak chcą to pójdę, co będę marznąć na zewnątrz. Wchodzę do rękawa a tam na wejściu zostaję poinformowany, że pewna francuska się skarży, że ja jej to niby „rude gestures” śmiem pokazywać xD i zaprowadzili mnie do tej pasażerki.
Pierwsze co sobie pomyślałem, co ona #!$%@?? xD odszkodowanie chce wywalczyć czy co?
Podbijam do szanownej pani i pytam, w czym mogę pomóc xD i w tym momencie się dowiaduję, że:
Wszyscy angole to takie same chamy i prostaki! widzą zmieszaną osobę, to jeszcze chamskie gesty pokazuję.
Pytam się kulturalnie, o jakie konkretnie gesty chodziło, a ona pokazuje mi w tym momencie wielkiego faka xD tak wiecie, przegub dłoni w zgięciu łokcia.
marcinsa12 - Oj mirki wiem, że dawno pod tym tagiem nie pisałem, za co serdecznie prz...

źródło: comment_AQkmurP8zONRBwQNtDCjjjpPhqJUOMWn.jpg

Pobierz
@chozi: @Marcinowy: @Karoleer: @pejczi: @Refusek: @Festador: @jawor44: @Nerax123: @Jendrazzz: @Szajwus:

A więc wołam wszystkich zainteresowanych (mam nadzieję, że nikogo nie pominąłem, ani nie zawołałem przez przypadek)

W więc zacznę od tego jak zajebiste traktowanie pracownika jest w mojej firmie. Nikt nie założył od razu, że jestem jakiś #!$%@?, tylko na spokojnie wysłano mnie do szefa, w czasie pracy, za który my zapłacono.
„Na
  • Odpowiedz
Sytuacja z przedwczoraj. Jeden z wielu lotów KLM do Amsterdamu. Wszystko jak po maśle, samolot załadowany, boarding trwa.
Samolotem tym jednak leciała dwójka kumpli o cerze nieco ciemniejszej, jednak wciąż raczej rdzennych (że tak powiem) europejczyków. Jeden z nich pierwszy raz w życiu leciał samolotem. Pietra miał sporego, to też kolega go pocieszał i instruował co ma robić. Jedną z rzeczy o które go poprosił to włączenie telefonu w tryb samolotowy, kiedy będą się szykować do startu. Chłopak jasne, wszystko zrozumiał. stres dalej go zżerał no i biedak nie wyglądał dobrze, co wcale nie poprawiło jego późniejszej sytuacji.

Do sedna. Pech chciał, że chłopaki miały miejsca oddalone o 3 rzędy siedzeń od siebie, więc nerwus nie wiedział dokładnie kiedy powinien włączyć tryb samolotowy. Samolot kończył właśnie boarding, a chłopak unosząc rękę z telefonem nad głowę krzyczy na cały samolot do swojego kolegi:
-Should I do it now?!
Możecie sobie tylko wyobrazić przerażenie pasażerów w tym momencie. Ciemny koleś w samolocie, spocny ze strachu, drący ryja z telefonem w łapie.
A więc, po raz to kolejny przychodzi mi opisać pewną historię również z lotniska Ławica, która miała miejsce czas jakiś temu.

Kto lata samolotem, ten wie, jak procedury wyglądają, ale wspomnieć nie zaszkodzi.
Otóż gdy zamierzasz owym samolotem lecieć, masz do wykonania kilka czynności po kolei. Po pierwsze, odpowiednio wcześniej na lotnisku należy nadać bagaż, ktory wyląduje w luku bagażowym., następnie przechodzimy przez bramkę i ustawiamy się w kolejce do bramki bezpieczeństwa, gdzie zostaną prześwietlone nasze rzeczy, a my sami zostaniemy sprawdzeni wykrywaczem metali. Zasady, którymi należy się kierować podczas zabierania ze sobą rzeczy na pokład, są dość jasne i ściśle określone. Nie wolno wnosić żadnych ostrzy, nożyczek, nożyków i innych przedmiotów potencjalnie niebezpiecznych (Taka ciekawostka - kobiety czasem mogą mieć problemy z wejściem w szpilkach ;) chociaż teoretycznie wolno). Wbrew temu co się często powtarza - na pokład samolotu WOLNO zabrać np. cążki do paznokci, pilnik, czy też jednorazówki do golenia (to akurat trochę dziwne, bo żyletek samych w sobie nie wolno). Restrykcje co do wnoszenia rzeczy na pokład odnoszą się również do jedzenia i picia. Co do jedzenia, to nie będę się rozpisywał bo to głównie zależy od naszego lotniska docelowego i lokalnych przepisów. Picie zaś, tak jak każde inne płyny, należy przewozić w pojemniczkach do 100ml i max na osobę to 1 litr płynów, wszystko w specjalnej foliowej torbie.
Tak więc po pozostawieniu wszystkich rzeczy do prześwietlenia, prechodzimy przez wykrywacz metali i - w zależności od szczęścia - idziemy odebrać rzeczy, bądź gdy bramka zadzwoni, musimy poddać się kontroli osobistej.
Nie ma tu czego się bać, to po prostu zwykłe przeklepanie, a bramka może zawyć po prostu kompletnie losowo. (Tak szczerze powiem że kompletnej losowości w tym nie ma, a przynajmniej nie zawsze).
Po części, bo jeśli lecisz pierwszą klasą do Dubaju biletem za 20.000 to nawet jak się #!$%@? w sztok to Ci zaprowadzą na miejsce, posadzą, zaopiekują i jeszcze tabsy na kaca przyniosą. Taka oto poprawność i równość.


@marcinsa12: Jeden z powodów, dla których cenię tanie linie. Jestem dziwnie pewien, że w takim rajanie, jak kapitan powie "#!$%@?ć", to możesz być nawet Kwaśniewskim, a i tak nie ma dyskusji.
  • Odpowiedz
Rodzinki jego mi strasznie szkoda było, bo ile wstydu się przez ojca najeść musieli. Do tego wakacje #!$%@?, siano #!$%@? w sumie.


@marcinsa12: Rożnie to z rodzinami bywa i ja nie chcę oceniać tej konkretnej, niech sobie robią co chcą, ale jakby się moja żona tak zachowała na lotnisku, to zadzwoniłbym do jakiejś dalszej rodziny "Grażyna jest w szpitalu tym i tym, przywieźcie jej szczoteczkę, pastę i wodę do picia"
  • Odpowiedz
Dzisiaj opowiem historię, która miała miejsce jakiś czas temu, jeszcze na lotnisku w Poznaniu.
To byl dzień jak codzień na naszym rodzimym lotniskowym podwórku.. Czas leciał powoli a i temperatura doskwierała troszeczkę, bo ponad 25 stopni było na bank. No cóż takie życie Ramp Agenta, trzeba czasem przecierpieć.
Po paru obsłużonych samolotach przyszła pora na chwilę "odpoczynku". Piszę "odpoczynku" bo chodzi po prostu o to, że lufthansa do Monachium o 13:15 z reguły jest dość pusta i mamy ledwie kilka bagażu i parunastu pasażerów.
No akurat w tym konkretnym przypadku bagażu rzeczywiście bylo w miarę mało, jednak paxów było sporo bo prawie 50. Tak więc po załadowaniu wszystkiego do bagażnika, pogadaniu z załogą i pośmieszkowaniu, przyszedł czas na Boarding. I tu moi drodzy zaczyna się ciekawa część tej opowieści. Z reguły Boarding przebiega bez problemów i szybko na tak małym lotnisku jakim jest Ławica (to nie LHR, czy JFK, żeby paxy miały gdzie się zgubić na terminalu … a to się zdarza). Mówię z reguły, ponieważ czasem zdaża się jakiś delikwent - zwykle pokroju jakiegoś hehe Seby, który to czekając na samolot wraz ze swoimi kolesiami wpadnie na genialny pomysł:

- Hehe Mati! Ja to już bez tego fajka nie wyczymie, jak tylko nas wypuszczą na zewnątrz to cho zjaramy szluga!
@marcinsa12: Przypomniała mi się historia jak leciałem z Ławicy w odwiedziny do rodziny w Anglii. Lot nie trwa długo, ale oczywiście musiała się trafić Grażyna, która bez papierosa nie wytrzyma. Grażyna więc udała się do toalety i zaczęła w niej kopcić. Walić fajkami zaczęło chyba na całym pokładzie. Wsród obsługi lotu jakieś poruszenie, namierzyli sprawczynie i wrócili do swoich obowiązków. Na twarzy Grażyny z fryzura "Can I speak to the
  • Odpowiedz
czasem zdaża się jakiś delikwent - zwykle pokroju jakiegoś hehe Seby, który to czekając na samolot wraz ze swoimi kolesiami wpadnie na genialny pomysł


@marcinsa12: Znam ten typ:D Ze swojego doświadczenia na podobnym stanowisku, pamiętam jak taki pijaniutki Sebek podskakiwał najpierw do mnie, potem do celników, a na koniec do policjantów. I o ile ja i celnicy niewiele mu zrobiliśmy, to policjanci o posturze góry mięśni bardzo szybko pokazali mu
  • Odpowiedz
Ten uczuć, kiedy jesteś safety officerem i powtarzasz wszystkim na każdych szkoleniach, że zbliżanie się do samolotu, kiedy ten ma włączone beacony to głupota i idiotyzm, po czym sam podłazisz z boku do 777-300ER i nie widzisz beacona, przełazisz za silnikiem i Cię rzuca jak szmatę do tyłu xDD
Reputacja tak bardzo #!$%@?
Nowa ksywka tak bardzo przylgnęła


Tak krótko tu jestem a już mi się podoba :D